Anna German - „zamiast duszy miała muzykę”

Sylwetka Anny German.
Anna German była piosenkarką śpiewającą w 7 językach, a w każdym z nich pięknie, nastrojowo, refleksyjnie. Kochana i popularna w wielu krajach, w Polsce niestety była trochę zapomniana i niedoceniana.

Gdy słucha się jej piosenek odczuwa się niesamowite ciepło, bije ono z każdego jej utworu. Głos Anny przenika na wskroś, jest niesamowity, niespotykany, niebanalny. Przemawia do serca, kojarzy się z osobą sympatyczną, wesołą, pogodną. Mogła śpiewać wszystko, co tylko chciała, była w tym naprawdę doskonała. Scena zdecydowanie należała do niej, wybór drogi życiowej zaś był jak najbardziej trafiony. Uśmiechnięta, radosna, świetnie radziła sobie z piosenkami wesołymi, jak też wzruszającymi, chwytającymi za serce i wyciskającymi z oczu łzy. W swoim życiu przeszła wiele, a jednak potrafiła o tym wszystkim zapomnieć, kiedy stawała przed publicznością. Chciała mieć normalny, prawdziwy zawód, w miarę możliwości pozwalający na kontakt z przyrodą, romantyczny.

Anna German śpiewała od dziecka, choć jej dzieciństwo było biedne, smutne, tragiczne. Pozbawiona ojca, który był jej najwierniejszym fanem, nieustannie go poszukiwała, będąc dzieckiem, niebywale za nim tęskniła, chciała za wszelką cenę go odnaleźć. Widziała śmierć młodszego 2-letniego brata Fryderyka, którego bardzo kochała.

Anna German nie była przekonana o tym, że ma jakąkolwiek wartość, była zakompleksiona, uważała się za pozbawioną urody, nie wierzyła w swój talent. Była wyjątkowo piękna, zjawiskowa, niepowtarzalna, wysoka, o jasnych, falujących włosach, rozmarzonym spojrzeniu. Jak mogła tego nie dostrzegać?

Po raz pierwszy zaśpiewała na scenie w 1960 roku, uwierzyła wtedy w siebie, ale niestety droga do kariery była wyboista i po raz kolejny los jej nie oszczędził, ten jej własny, człowieczy los, o którym tak pięknie śpiewała. Polskę uważała za swój drugi dom, który dał jej wszystko. Uwielbiała śpiewać rosyjskie piosenki, bo były melodyjne. Nie lubiła polityki, bałaganu, ale stać ją było na odrobinę szaleństwa.

Jej karierę zakończył wypadek samochodowy we Włoszech. German przez tydzień była w śpiączce, miała wstrząs mózgu i liczne złamania. Źle znosiła leczenie i leżenie, wpadła w depresję, kiedy nie mogła wrócić do dawnej formy, śpiewać, jak kiedyś. Wtedy okazało się, że potrafi także pisać, powstała jej książka oparta na jej wspomnieniach, zatytułowana „Wróć do Sorrento?...”. Wreszcie odzyskała nadzieję, dzięki pomocy i poświęceniu przyjaciela, Zbigniewa Tucholskiego, który niebawem został jej mężem. Po wypadku nabrała pewności siebie, wiedziała, co w życiu jest ważne. Wydawało się, że wreszcie wszystko będzie dobrze, ale zachorowała na złośliwy nowotwór kości, Nie przestała jednak dalej koncertować, to na scenie była szczęśliwa i zapominała o tym, jak poważny jest jej stan. Zbyt późno podjęła leczenie, nie ufała jednak lekarzom po wcześniejszym wypadku samochodowym. Zrezygnowała z walki. Czuła, że jej życie się kończy. Zmarła we śnie w wieku 46 lat.

Anna Grzyb
(anna.grzyb@dlalejdis.pl)

Fot. Okładka płyty winylowej "Recital piosenek"




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat