"Black Ice"- recenzja

Recenzja książki "Black Ice".
Becca Fitzpatrick, autorka bestsellerowej sagi Szeptem, powraca z nową powieścią "Black Ice". Przygotujcie się na przygodę wśród zimowo-lodowej zamieci.

Nie znam poprzednich utworów pisarki, więc do lektury tej książki podeszłam z czystym sercem i umysłem. Przez co miałam szansę ocenić jej treść bez sentymentalnych podszeptów i porównań do popularnych poprzedniczek. Myślę, że ten eksperyment wyszedł na dobre bohaterom powieści "Black Ice", ale również udowodnił bezdyskusyjny talent Beccy Fitzpatrick, który zawładnął moją wyobraźnią, romantyczną duszą i tęsknotą za mrocznym, nieokiełznanym siłom natury, ludzkiej podłości i psychopatycznym zapędom.

Na terenie Wyoming grasuje seryjny morderca. Jego ofiarami zostały trzy młode, samotne  kobiety. Britt i Korbie nie zrażone dramatycznymi wiadomościami, zamierzają spędzić feerie w górskim domku letniskowym w Parku Narodowym Grand Teton. Niespodziewanie ma do nich dołączyć Calvin, który jest byłym chłopakiem pierwszej, a bratem drugiej dziewczyny. Obie nie są zachwycone jego towarzystwem. Britt w dalszym ciągu darzy go romantycznym uczuciem, którego on niestety nie odwzajemnia. Podróż na wymarzony odpoczynek przerywa gwałtowna i obfita burza śnieżna. Dziewczyny są zmuszone szukać ratunku. Chronią się w pobliskim domku i zdają na łaskę dwóch nieznajomych i jak się później okazuje, niebezpiecznych mężczyzn. Britt i Korbie zostają zakładniczkami. Muszą walczyć o swoje życie.

Dziewczyny są naiwnymi, beztroskimi, niedoświadczonymi nastolatkami, które po raz pierwszy, bez opieki dorosłych mają spędzić wiosenną przerwę. Ich wybór pada na rodzinny domek letniskowy położony w urokliwym górskim zakątku. Britt sumiennie przygotowała się do wyprawy: ćwiczyła, czytała mapy i przewodniki, skompletowała potrzebny sprzęt. Korbie miała w planach leniuchowanie przed telewizorem, więc nie interesowała się ani planami, ani poczynaniami przyjaciółki. Humory psuje im tylko przymusowy opiekun, Calvin. Mimo całej wiedzy, dziewczęta nie są przygotowane na warunki pogodowe, które gwałtownie zmieniały się z każdą chwilą ich podróży i które zapoczątkowały traumatyczne wydarzenia. Britt i Korbie muszą liczyć wyłącznie na siebie, na siłę swoich ciał, bystrości umysłu i gotowości do zaryzykowania własnym bezpieczeństwem, zdrowiem, życiem.

Nie jest łatwo z beztroskiej pannicy przeistoczyć się w odpowiedzialną i świadomą swoich kroków wojowniczkę. Nie można przewidzieć kiedy los wystawi nas na ciężką próbę, na zawzięty bój o wygórowaną stawkę. Okazało się, że Britt jest gotowa przezwyciężyć swoje słabości. Okazuje się także, że nie jest taką dziewczyną, na jaką pozuje. Do tej pory pokazywała swoją bezradność, ufność, bezkrytyczność. W obliczu zagrożenia wychodzi z niej prawdziwe oblicze: siła, twardość, odporność, nieustępliwość. Jednak czy to wystarczy by pokonać przeciwnika i warunki pogodowe, które niwelują wszelkie plany ucieczki?

W górach Britt zmierzyła się nie tylko z bezpośrednim zagrożeniem życia. Musiała również rozliczyć wartość przyjaźni z Korbie, miłości do Calvina, zawierzyć swojej intuicji oraz zważyć swoje zaufanie pomiędzy bliskimi a całkiem obcymi osobami. Słowa można zafałszować, ale czynów nie da się kontrolować w nieskończoność. Czy bystry wzrok Britt zauważy drobne różnice i czy naprowadzą ją na trop prawdy?

Becca Fitzpatrick wciągnęła mnie w swoją opowieść od pierwszego słowa. Bardzo ciekawie rozrysowała sylwetki swoich bohaterów, nadając im dwie twarze, podwójne osobowości i moralność, które w idealnej symbiozie zwodzą czytelnika ze strony na stronę. Nikt nie jest jednoznacznie dobry i jednoznacznie zły. Ich niecne uczynki są zakończeniem drogi pełnej wybojów, trudnych decyzji, silnych bodźców wewnętrznych i zewnętrznych takich jak: brak oparcia, poczucia własnej wartości, znęcanie psychiczne i fizyczne, przemoc, zbrodnia. Ich dobra strona jest z kolei sumą wychowania i doświadczeń zbieranych przez całe życie. Autorka zadbała, by czytelnik nie zorientował się zbyt szybko, po której stronie się opowiedzieć, komu kibicować, kogo się obawiać. Żal i litość miesza się przerażeniem, łzy szczęścia z rozpaczą, bólem, rozczarowaniem, zawodem, a miłość z nienawiścią.

Jak się pewnie domyślacie w "Black Ice" występuje wątek romantyczny. Jest dobrze przemyślany i tak wkomponowany, by przyniósł jak najwięcej wrażeń czytelnikowi, a bohaterom maksimum komplikacji w morderczym wyścigu o życie. Autorka daje nam również powód do przemyśleń. Czy miłość narodzona w tak traumatycznych warunkach może być obietnicą czegoś trwałego? A może jest wymyślną grą mającą zmylić przeciwnika?

Dużą zaletą powieści jest zimowy anturaż, który wymusza nierówną walkę z czasem, aurą i jest doskonałą okolicznością do zmiany przebiegu akcji, jej dramatycznych zwrotów. Plastyczne opisy przyrody udzielają się mimochodem i przyprawiają o dreszcze. I sama nie wiem czy były wynikiem mroźnego klimatu czy rozbuchanych emocji.

"Black Ice" to czyste survivalowe doświadczenie zalewające falami różnorodnych doznań. Szybko wciąga, pochłania bez reszty, a jej słowa zapisują się złotymi zgłoskami w sercu i pamięci.

Aleksandra Jesiołowska
(aleksandra.jesiolowska@dlalejdis.pl)

Becca Fitzpatrick "Black Ice", tł. Mariusz Gądek, Otwarte, Kraków 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat