Na przeczytanie trzeciego tomu „Córki cieni” musiałam nieco poczekać. Choć w trakcie choroby starałam się podczytywać powieść, to jednak skapitulowałam i zostawiłam ją do czasu, kiedy mogłam czerpać z niej przyjemność w pełni. Przecież wiedziałam, że będzie z czego. Ponowne sięgnięcie po książkę Ewy Cielesz było dla mnie niczym powrót w rodzinne strony.
Juliana, główna bohaterka, od małego dziecka nie ma prostego życia. Również jego dorosła część nie jest usłana różami. Temu etapowi życia poświęcony jest właśnie ostatni tom. To czas, w którym Juliana zaczyna pracować. Para się różnymi zajęciami, uczy się od szeptuchy. Myśli o własnej działalności i w końcu skupia się na zielarstwie. Jednak, jak to w życiu bywa, tam gdzie ktoś ciężko pracuje, znajdą się ludzie w otoczeniu, którzy osaczają zawiścią. Juliana musi zmierzyć się nie tylko z własnymi słabościami i wątpliwościami, ale również ze złą energią, a nawet czynami, osób trzecich. Czy pokona wszystkie przeszkody?
W „Burzy przed ciszą” poznajemy również to bardziej prywatne życie Juliany – uczuciowe. Wchodzi ona w związki z mężczyznami. Styka się z miłością, której wcale nie oczekuje. Nosi w sobie uczucie, które pozostaje niespełnione. Również współczesnym nam bohaterów – Adama i Toffi – splata uczucie, które zakiełkowało w sercu studenta. Juliana, która stroni od kontaktu z Toffi, nie wyraża się pochlebnie o narastającym przywiązaniu Adama. Czy jest to rzeczywiście miłość? I na jaki finał może liczyć młody mężczyzna?
Dorosłość Juliany przypada na czasy powojenne. Ewa Cielesz wykorzystała historyczne elementy jako barwne, ale jednocześnie realistyczne, tło dla życia głównej bohaterki. Osadzenie fabuły w przestrzeni złożonej z faktów czyni kobietę jeszcze bardziej namacalną i bliską. Tułająca się po różnych miejscach w Polsce Juliana przy okazji umożliwia czytelnikowi poznanie ówczesnej codzienności i problemów, z jakimi wtedy stykali się ludzie. Okazują się one nie aż tak różne od naszych aktualnych trudności.
Warto podkreślić, że trzecia część, jak jej poprzedniczki, utrzymana jest na tym samym – wysokim – poziomie. Barwna, nieco zawikłana, fabuła szybko wciąga czytelnika i nie pozwala mu się oddalić. Ewa Cielesz językiem polskim posługuje się sprawnie i nakreśla nim historie, o których czytelnik na długo nie zapomni. Ostatnią stronę „Burzy przed ciszą” przywitałam właściwie ze smutkiem i pewnymi pretensjami skierowanymi to autorki, że to już naprawdę koniec. Należą się jej jednak ogromne podziękowania za podzielenie się z innymi tak wspaniałą historią. Dziękuję.
Katarzyna Kolibabska
(katarzyna.kolibabska@dlalejdis.pl)
Ewa Cielesz, „Córka cieni. Burza przed ciszą (tom 3)”, Axis Mundi, 2016.