„Córka cieni. Burza przed ciszą” – recenzja

Recenzja książki „Córka cieni. Burza przed ciszą”.
Ostatnia część wciągającej trylogii Ewy Cielesz. Naprawdę warto po nią sięgnąć!

Na przeczytanie trzeciego tomu „Córki cieni” musiałam nieco poczekać. Choć w trakcie choroby starałam się podczytywać powieść, to jednak skapitulowałam i zostawiłam ją do czasu, kiedy mogłam czerpać z niej przyjemność w pełni. Przecież wiedziałam, że będzie z czego. Ponowne sięgnięcie po książkę Ewy Cielesz było dla mnie niczym powrót w rodzinne strony.

Juliana, główna bohaterka, od małego dziecka nie ma prostego życia. Również jego dorosła część nie jest usłana różami. Temu etapowi życia poświęcony jest właśnie ostatni tom. To czas, w którym Juliana zaczyna pracować. Para się różnymi zajęciami, uczy się od szeptuchy. Myśli o własnej działalności i w końcu skupia się na zielarstwie. Jednak, jak to w życiu bywa, tam gdzie ktoś ciężko pracuje, znajdą się ludzie w otoczeniu, którzy osaczają zawiścią. Juliana musi zmierzyć się nie tylko z własnymi słabościami i wątpliwościami, ale również ze złą energią, a nawet czynami, osób trzecich. Czy pokona wszystkie przeszkody?

W „Burzy przed ciszą” poznajemy również to bardziej prywatne życie Juliany – uczuciowe. Wchodzi ona w związki z mężczyznami. Styka się z miłością, której wcale nie oczekuje. Nosi w sobie uczucie, które pozostaje niespełnione. Również współczesnym nam bohaterów – Adama i Toffi – splata uczucie, które zakiełkowało w sercu studenta. Juliana, która stroni od kontaktu z Toffi, nie wyraża się pochlebnie o narastającym przywiązaniu Adama. Czy jest to rzeczywiście miłość? I na jaki finał może liczyć młody mężczyzna?

Dorosłość Juliany przypada na czasy powojenne. Ewa Cielesz wykorzystała historyczne elementy jako barwne, ale jednocześnie realistyczne, tło dla życia głównej bohaterki. Osadzenie fabuły w przestrzeni złożonej z faktów czyni kobietę jeszcze bardziej namacalną i bliską. Tułająca się po różnych miejscach w Polsce Juliana przy okazji umożliwia czytelnikowi poznanie ówczesnej codzienności i problemów, z jakimi wtedy stykali się ludzie. Okazują się one nie aż tak różne od naszych aktualnych trudności.

Warto podkreślić, że trzecia część, jak jej poprzedniczki, utrzymana jest na tym samym – wysokim – poziomie. Barwna, nieco zawikłana, fabuła szybko wciąga czytelnika i nie pozwala mu się oddalić. Ewa Cielesz językiem polskim posługuje się sprawnie i nakreśla nim historie, o których czytelnik na długo nie zapomni. Ostatnią stronę „Burzy przed ciszą” przywitałam właściwie ze smutkiem i pewnymi pretensjami skierowanymi to autorki, że to już naprawdę koniec. Należą się jej jednak ogromne podziękowania za podzielenie się z innymi tak wspaniałą historią. Dziękuję.

Katarzyna Kolibabska
(katarzyna.kolibabska@dlalejdis.pl)

Ewa Cielesz, „Córka cieni. Burza przed ciszą (tom 3)”, Axis Mundi, 2016.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat