"Fanaberia" – recenzja

Recenzja książki "Fanaberia".
Czy nielogiczna, trudna do wyjaśnienia śmierć młodej dziewczyny może mieć związek z brutalnymi morderstwami na małych dzieciach sprzed kilkunastu lat?

Taką koncepcję można wysnuć już z początkowych stron powieści debiutującego literacko "Fanaberią" Łukasza Kotkowskiego. Młoda, dwudziestoletnia dziewczyna umiera na atak serca w mieszkaniu powiązanym z dawną sprawą "Rzezi niewiniątek". Na pierwszy rzut oka nic nie może łączyć obu tragedii. Jednak przyjaciółka denatki, Dorota nie ustaje w poszukiwaniach wytłumaczenia przyczyny zgonu, trudnego do pogodzenia i zrozumienia. W tym celu zatrudnia prywatnego detektywa Tomasza Radziejowskiego, któremu udaje się natrafić na ślad mogący rozwikłać obie kryminalne zagadki. Jednak czy świat i czytelnik jest na to gotowy?

Łukasz Kotkowski porwał się na trudną i bardzo kontrowersyjną tematykę. Brutalna śmierć małych dzieci oraz jej motywy mogą skutecznie zdenerwować wszystkich wrażliwców. Nie mniej jednak gratuluję odwagi, wnikliwości i konsekwencji w prowadzeniu tego wątku. Okazał się wyjątkowo spójny, logiczny, bardzo przerażający i dający możliwość szerokiej interpretacji. Czy zabójstwa przedszkolaków rozpatrywać z punktu widzenia seksualnej rozrywki czy okultystycznych czarnych mszy mających magiczne znaczenie. Obie wersje są wstrząsające i mogą mocno zachwiać filarem naszego światopoglądu.

Bestia żądna krwi najczęściej czyha i wyłania się z doświadczeń z przeszłości. Jak marnej jakości dzieciństwo trzeba mieć by strach, krzyki, cierpienie i śmierć dzieci mogła ją obmyć z traumatycznych doznań? I czy rzeczywiście przynosi ulgę, a nie jest kolejną mentalną raną zadaną samemu sobie, efektem trudnej do okiełznania samozagłady?

"Fanaberia" Łukasza Kotkowskiego broni się tematyką, ale jej słabszą stroną jest postać Doroty. To bardzo płaska, papierowa marionetka, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest naiwna, infantylna, niekonsekwentna, niezdecydowana i sama nie wie czego chce. Odchudza się i pragnie przytyć w tym samym momencie, bez pozwolenia wpycha się na miejsce zbrodni lub prosektorium i omdlewa z powodu drastycznych, brutalnych obrazów rozkładających się, okaleczonych ciał. Wszystko mnie w niej drażniło od sposobu mówienia po sposób bycia. Dużo lepszą postacią okazał się wyróżniający się nałogowy palacz i kawosz, pewny siebie, arogancki, zdeterminowany detektyw Tomasz. Jego dodatkowym atutem jest wyjątkowa intuicja i paranormalne umiejętności czyli możliwość rozmowy z umarłymi.

Postacie ze świata metafizycznego budziły różne emocje: rozbawienie, obojętność ale i obrzydzenie, lekkie uczucie paranoi i strachu. Mieszkam w starym domu na odludziu blisko lasu. czytanie tej książki późnymi wieczorami, to nie był najlepszy pomysł. Każde skrzypnięcie, stukanie wywoływało we mnie wizualizację przeczytanych wcześniej obrazów... Brr... Ale przyrównanie "Fanaberii" do twórczości Stephena Kinga- to nieporozumienie. Nie ma w niej takiej wielowarstwowej, trudnej do uchwycenia tajemnicy i grozy buchającej z każdego zdania.

Nie do końca przemówił do mnie język powieści. Jest zbyt poprawny, jakby podręcznikowy. W dzisiejszych czasach nikt nie mówi pełnymi zdaniami i nie dziękuje, przeprasza po tysiąckroć w jednej wypowiedzi. W thrillerze, powieści grozy brzmi to dość groteskowo i mało wiarygodnie.

Według mnie "Fanaberia" jest dobrym debiutem i prognozą na dalszą twórczość Łukasza Kotkowskiego. Chętnie sięgnę po jego kolejna książkę.

Aleksandra Jesiołowska
(aleksandra.jesiolowska@dlalejdis.pl)

Łukasz Kotkowski "Fanaberia", Novae Res, Gdynia 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat