„Grecja po mojemu. Przewodnik dla grekomaniaków” – recenzja

Recenzja książki „Grecja po mojemu. Przewodnik dla grekomaniaków”.
Grecja jest moją wielką miłością, od pierwszego wejrzenia. Chociaż od kilku lat tam nie byłam, to zawsze wspominam ją z sentymentem i lekkim drżeniem serca.

Dzięki książce Marcina PietrzakaGrecja po mojemu”, na kilka dni przeniosłam się mentalnie do mojego ukochanego kraju. Od ponad 20 lat Marcin Pietrzak z wielką pasją opowiada turystom o swojej drugiej ojczyźnie, gdyż na stałe mieszka w Helladzie. Marcin Pietrzyk jest dyplomowanym przewodnikiem po Grecji, a co dzień pracuje w firmie Grecos. Prowadzi również bloga Moja Hellada. Co więcej, jego druga połówka jest obywatelką tego kraju i oboje mieszkają w Salonikach.

Grecja jest krajem niezwykłym, ale i pełnym kontrastów. To tutaj narodziła się demokracja, tutaj urodzili się i żyli wielcy tego świata: Sokrates, Homer, Arystoteles czy Safona. Historia tego kraju jest wspaniała i sięga tysiące lat wstecz. W przeciągu tylu wieków, Grecja przeżywała swój rozkwit, dominowała nad światem, ale również musiała stawić czoła wielu najeźdźcom i okupantom. Jednak obecna sytuacja społeczno-polityczna nie jest za ciekawa i nie zachęca do przyjazdu do Hellady.

Grecja po mojemu” nie jest typowym przewodnikiem. Nie znajdziemy w niej żadnych map, informacji praktycznych czy nudnych wyliczanek typu: „co warto zobaczyć”. Jest to raczej niekończąca się opowieść, która fascynuje coraz bardziej, z każdym kolejnym zdaniem. Pomiędzy przechadzką po kolejnych miejscach, Marcin opowiada o historii, tradycji i mitologii. Dzięki temu, czytelnik może poznać dzieje tego niezwykłego kraju. W międzyczasie autor rzuca różnymi anegdotkami (czasem śmiesznym, czasem żenującymi) z pracy przewodnika, no i dodatkowo podaje adresy rodzinnych restauracji, do których trudno jest samemu trafić, zachwalając przy tym ich kuchnię.

Wydawało mi się, że co nieco wiem o tym kraju, w końcu to jedno z moich ukochanych miejsc, do którego często jeździłam. Jednak Marcin Pietrzak uświadomił mi, że tak naprawdę niewiele o nim wiem. Nie miałam zielonego pojęcia, że mrożona kawa, zwana frappe, to wynalazek Greków! Tak samo, jak nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak prawidłowo powinno się pić ouzo…

Chociaż „Grecję po mojemu” chłonęłam każdą komórką mojego ciała, to czegoś mi brakowało. Mniej więcej znam geografię Grecji, jednak nie do końca wiem, gdzie znajdują się poszczególne wyspy. W związku z tym, zabrakło mi wizualizacji tych miejsc w postaci mapek. Również zabrakło mi fotografii. Co prawda pojawiają się zdjęcia, ale dopiero na samym końcu książki. Według mnie powinny pojawiać się po każdym rozdziale.

Czytając o Grecji, serce cały czas mocniej mi biło. Mam wielki sentyment do tego kraju i bardzo chętnie tam niebawem powrócę. Jeszcze przede mną wiele do odkrycia w tym kraju. Jest tam tyle pięknych miejsc do odwiedzenia, że zapewne jeden cały sezon wakacyjnie nie wystarczy, aby przejechać ten kraj wzdłuż i szerz. Tak, zdecydowanie jestem grekomaniaczką.

Jeśli ktoś ma ochotę, to może spędzić wakacje w towarzystwie Marcina wykupując wczasy w biurze podróży, w którym Marcin pracuje. Jeśli jednak wolimy samemu odkrywać piękno tego kraju, to warto zapakować „Grecje po mojemu” do walizki i podążać śladami autora.

Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)

Marcin Pietrzak, „Grecja po mojemu. Przewodnik dla grekomaniaków”, Wyd. Pascal, 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat