Ile imion ma szczęście?

Recenzja książki „Szczęśliwa przystań”.
Namiętność, pożądanie, seks i uczucia – taką mieszankę wybuchowych emocji funduje nam czytelnikom Jill Shalvis w powieści „Szczęśliwa przystań”.

Lucky Harbor, małe miasteczko w stanie Waszyngton. To właśnie do niego niechęcią pała Tara, ale kiedy los nieżyczliwie rozkłada jej życie na czynniki pierwsze, właśnie tam się udaje i szuka schronienia. Wraz z siostrami postanawia odnowić i otworzyć mały hotel, który ma zrównoważyć jej problemy życiowe. Wymyśla nowy plan na życie. Nie uwzględnia w nim jednak zielonookiego żeglarza – on zaś wręcz przeciwnie. A kiedy były mąż zechce ponownie ją zdobyć, robi się kocioł. Dwie osoby to para, trzy to już tłok. Tara musi stawić czoło swojej przeszłości, lękom i własnym ambicją. A przede wszystkim musi być szczera z własnym sercem.

Twórczość Jill Shalvis pozostawała mi nieznana aż do teraz. I z jednej strony wcale nie ubolewam nad tym. Autorka mimo iż pisać umie, nie potrafi spójnie przedstawić fabuły. Skaczemy z jednego wątku do drugiego – przeszłość miesza się z teraźniejszością. Opowieść jest schematyczna i bardzo przewidywalna, jednak nie sposób wyzbyć się przyjemności czytania i poznawania dalszych losów bohaterów.

W „Szczęśliwej przystani” jest wszystkiego za dużo. Za dużo seksu, za dużo erotyzmu, za dużo uczuć. Bohaterowie jak i fabuła nikną, schodzą na drugi plan, przez co nie wiemy, co czytamy – bajkę czy dramatyczną opowieść o kobiecie po przejściach. Za mało akcji i pomysłowości. Chociaż Jill Shalvis ma lekkie pióro, dobrze dobiera słowa, to jednak kreatywna nie jest. A wielka szkoda, bo potencjał w tej książce jest dość duży.

Nie jestem pewna jak sklasyfikować „Szczęśliwą przystań”. Dramat? Erotyk? Obyczajówka? Niestety, tak jak historia, tak i gatunek jest tutaj niejasny. Książkę czyta się bardzo szybko, dość przyjemnie z dobrą dozą emocji, jednak to wciąż za mało, by uznać Jill za pisarkę książek ambitnych. Osobiście cieszę się, że poznałam nową autorkę, a czy sięgnę po jej poprzednią lub następną książkę – czas pokaże.

Magda Surmacz
(magda.surmacz@dlalejdis.pl)

Jill Shalvis, „Szczęśliwa przystań”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat