Kryzys wieku średniego - ku przestrodze!

Kryzys wieku średniego u mężczyzn.
Czy Pani myśli, że ja nie wiem, że przegrałem swe życie? Że nie widzę co zrobiłem z samym sobą? Kim teraz będę? Co mnie czeka? Nie chce mi się żyć...

Tak rozmowę zaczął Marcin, 54-letni mężczyzna z przeszłością. Monikę poznał na lotnisku. Banał. Zaganiany, zalatany pomiędzy jednym spotkaniem biznesowym, a drugim, chwilę oddechu łapał jedynie w samolocie. Wtedy nie musiał nigdzie się spieszyć, tylko mógł w ciszy przeglądać dokumenty. Tamtego dnia, nie zdążył przebrnąć nawet przez dwie pierwsze strony kolejnego nudnego raportu. Od kiedy zajął miejsce na pokładzie, czuł na sobie czyjś wzrok. Gdy zorientował się, że to młoda i atrakcyjna blondynka, świat przestał istnieć. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wzbudził czyjeś zainteresowanie. Z żoną po dwudziestu trzech latach małżeństwa, rozmowa koncentrowała się jedynie na dorastających dzieciach i dopasowywaniu grafików zajęć. Czasem jakieś wspólne wyjście firmowe, kiedy wypadało pokazać się z małżonką. Seks? Z poczucia obowiązku i dla zdrowia psychicznego, choć i te powody traciły ważność. Ot i tyle. Kiedy więc poczuł rzeczywiste zainteresowanie swoją osobą u tak uroczej i jakże młodej kobiety, wziął głęboki wdech i marzył, by nie okazało się to snem.

Początkowo nie myślał wcale o Monice poważnie. Ot przelotna znajomość, mile połechtane ego. Z czasem zaczął się jednak łapać na tym, że myśli o niej w ciągu dnia, kiedy kupuje nowy garnitur, czy kiedy zmieniał samochód na nowszy model. I choć tknęła go wtedy myśl, że to przecież śmieszne, że on nie będzie przechodzić kryzysu wieku średniego, szybko uleciała wraz z pierwszym zbliżeniem w małym hoteliku w tureckim Marmaris, gdzie wysłano go służbowo. Od tamtej pory wszystko potoczyło się lawinowo.

Monika wtargnęła w jego życie niczym tajfun, siejąc wokół siebie zniszczenie, którego Marcin początkowo nie dostrzegał. Rozwód z żoną, okupiony sporą stratą pieniędzy, nie zabolał go tak bardzo jak smutne i obce spojrzenia własnych dzieci. Cała trójka odmówiła mu spotkań, choć sądownie otrzymał prawo do odwiedzin. Wtedy jednak smutek osładzała mu Monika. Przy jej boku szybko pozbył się balastu zmartwień i poczuł się po raz pierwszy od dawna zupełnie wolny. Wyjazdy, romantyczne kolacje, seks każdego wieczoru. Na kolacjach firmowych wszyscy z zazdrością spoglądali na jego nową żonę. Tak, żonę, bo Monika wymusiła na nim szybkie zalegalizowanie ich związku. Zgodził się, tak jak zresztą na wszystko inne, tak pragnął kochać i być kochanym. Sielanka trwała przez trzy lata, problem zaczął się, gdy Marcin nie mógł pozbyć się bólu w dole pleców, który lekarze zdiagnozowali jako rwę kulszową. Niby żadna choroba, ale ból nie pozwalał Marcinowi na dotychczasową aktywność. Zrezygnował ze squasha, golfa, a także ograniczył do minimum wyjazdy zagraniczne.

Jaki był ciąg dalszy? Marcin spogląda ze smutkiem i mówi: Banał. Wytrzymała jeszcze rok ze mną. Potem dowiedziałem się, że ją oszukałem, poniżyłem przed wszystkimi znajomymi, wystrychnąłem na dudka. Miałem być przecież wiecznie młody, bogaty i spełniać każde jej życzenie. Bajka prysła. Dwa tygodnie temu cała firma się ze mnie śmiała. Ja o lasce, ze względu na tymczasowe problemy z chodzeniem, a moja laska - moja żona Monika, z moim kolegą z działu prawnego brylowała na parkiecie.

Od poniedziałku jestem na zwolnieniu. Nie mam siły, ani ochoty wracać do pracy, zacząłem rozglądać się za czymś nowym. Pierwsza żona zadzwoniła, że spóźniłem się trzy dni z alimentami i jak nie wpłacę do jutra idzie do adwokata. Druga żona przysłała wczoraj papiery rozwodowe. Dzieci nadal nie chcą mnie widzieć, zresztą zmieniły się przez te cztery lata tak bardzo, że ledwie je poznaję. A może gdybym stracił pracę, Monika nie oskubałaby mnie z resztki pieniędzy, która mi jeszcze została? Siedzę w domu i myślę, co zrobić...

Pytam, czy było warto? Patrzy wściekły i mówi: Czy Pani myśli, że ja nie wiem, że przegrałem swe życie? Że nie widzę co zrobiłem z samym sobą? Kim teraz będę? Co mnie czeka? Nie chce mi się żyć... Najgorsze jest to, że przecież nie jestem głupi, słyszałem wiele razy, jak jakiś facet po czterdziestce zgłupiał dla jakiejś siksy. I zawsze mówiłem - to nie ja, mnie to na pewno ominie, mam swoje wartości...

Dlaczego zdecydował się więc opowiedzieć tę historię? Marcin myśli przez chwilę, a potem cichym, ale stanowczym głosem odpowiada: Dla przestrogi. Te banalne historie nie są wyssane z palca. Tacy mężczyźni i takie kobiety naprawdę istnieją. Może jakiś facet dzięki temu opamięta się na czas... Oby!

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
(ewa.podlesna@dlalejdis.pl)

Fot. pixabay.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat