„Lato na Majorce” - recenzja

Recenzja książki „Lato na Majorce”.
Majorka jest jednym z tych miejsc, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem wśród turystów. Nic w tym dziwnego, gdyż należy do jednych z najpiękniejszych egzotycznych wysp.

Właśnie na tej hiszpańskiej wyspie rodzina Postów – bohaterowie najnowszej powieści Emmy Straub - postanawia spędzić swój zasłużony urlop. To dla nich bardzo szczególny czas, gdyż zbliża się 35. rocznica ślubu Franny i Jim’a; córka Sylvia właśnie ukończyła liceum i niebawem wybiera się na studia, zaś najbliżsi przyjaciele rodziny, dwaj geje Lawrence i Charles starają się o adopcję dziecka. Franny, jako żeńska głowa rodziny, w każdym calu planuje dwutygodniowy pobyt na Majorce, by celebrować z najbliższymi co się wydarza i ma się wydarzyć niebawem w ich życiu. Jednak sielanka trwa tylko do chwili, w której przekroczą prób samolotu. Na miejscu życie Postów zostaje wystawione na próbę. Pobyt na słonecznej wyspie ma na celu złagodzić narastające pomiędzy członkami rodziny konflikty. Również tajemnice skrywane od lat wychodzą na światło dzienne…

Okładka książki zupełnie nie odzwierciedla treści. Patrząc na zdjęcie można stwierdzić, że zawartość książki będzie lekka, zabawna, zupełna sielanka. Kąpiele w błękitnym morzu, wypoczywanie na pięknej plaży, popijanie drinków z palemką, obserwowanie hiszpańskich przystojniaków… Momentami tak jest, ale przez większość książki, autorka opisuje rodzinne spory, odkrywa tajemnice, publicznie pierze brudy rodziny Postów. Wakacje, które miały scalić więzi rodzinne i mimo starań organizatorki, jednak skutek jest odwrotny do zamierzonego.

Mam mieszane uczucia do tej książki. Spodziewałam się, że „Lato na Majorce” będzie spokojne, leniwe, ekscytujące i upalne. Jedynie co się zgadza, to ostatnie określenie – słońca tam na pewno nie brakuje. Niby czyta się przyjemnie, ale z drugiej strony czytelnik przeżywa rodzinne rozterki Postów. Zamiast relaksu i luzu, autorka zapewnia czytelniczą euforię. Według mnie, Emma Straub powinna postawić na nieco więcej pikanterii, od której czytelnik nie mógłby odciągnąć nosa od książki. Niestety nie zatraciłam się w książce, co więcej niekiedy nawet ziewałam z nudów. Ponadto wszechobecna zdrada powodowała przypływ negatywnych emocji. Jak dla mnie było tego zdecydowanie za dużo i tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, ze każdy facet jest taki sam i jest gotowy na skok w bok, o każdej porze dnia i nocy.

Podsumowując „Lato na Majorce” jest mało letnią propozycją do czytania. Jeśli ktoś lubi książki Emmy Straub, to oczywiście będzie usatysfakcjonowany. Ja się zastanowię, czy sięgnę po kolejną propozycję tej autorki.

Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)

Emma Straub, „Lato na Majorce”, Rebis, 2015




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat