"Małe szczęścia" wkrótce na DVD i VOD

Nowość wydawnicza DVD "Małe szczęścia" od 13 stycznia.
Pielęgnowanie przyjaźni czy samospełnienie? Francuska komedia, która stała się hitem kinowym w czasach pandemii to świetny pomysł na pierwszy seans roku!

Życie czwórki przyjaciół kompletnie się zmienia, kiedy jedno z nich postanawia spełnić marzenie o napisaniu książki. Nagły sukces jednych budzi demony w drugich. Czy sława nieodwracalnie zmienia ludzi, a zazdrość może doprowadzić do utraty prawdziwych relacji? Hit francuskich kin w trakcie pandemii trafia na DVD i VOD już 13 stycznia.

Kochająca życie Léa (Bérénice Bejo) pracuje w centrum handlowym i jest szczęśliwą żoną Marca (Vincent Cassel), konserwatysty i w pewnym stopniu niewierzącego w siebie sprzedawcy. Léa od dawna uważana jest za marzycielkę przez swoją najlepszą przyjaciółkę Karine (Florence Foresti), która jest zadowolona ze swojej kierowniczej posady w reklamie i życia z Francisem (François Damiens) oraz dwójką ich dzieci. Léa, Marc, Karine i Francis przyjaźnią się od lat, jednak ta sielanka kończy się z dniem, w którym Léa oznajmia, że pisze powieść. Z czasem książka staje się bestsellerem, ale zamiast szczęścia pojawiają się zazdrość i złośliwości ze strony męża i przyjaciół. Czy szczęście jednych może prowadzić do nieszczęścia drugich? W końcu prawdziwych przyjaciół można poznać dopiero wtedy, gdy świat leży u twoich stóp.

Film „Małe szczęścia” to prawdziwe aktorskie widowisko. Czwórka przyjaciół odgrywana jest przez najlepszych francuskich twórców – Vincenta Cassela („Władca Paryża”, „Moja Miłość”, „The World is Yours”), Bérénice Bejo („Artysta”, „Przeszłość”), Florence Foresti („Gra w czworokącie”, „Hollywoo” oraz François Damiens („Rozumiemy się bez słów, „The World is Yours”).

Choć w filmie przede wszystkim przeważają wątki komediowe, mocnym akcentem jest wnikliwe studium relacji międzyludzkich, a zwłaszcza przyjaźni. Niespodziewany sukces dotąd spokojnej i skromnej Lei, zaburza dotychczasową dynamikę grupy, w której każdy znał swoje miejsce. Stawia to pytanie, z którym każdy kiedyś musi się zmierzyć – czy ważniejsze jest pielęgnowanie więzi z innymi czy samorealizacja?

Projekt w całości powstał w głowie reżysera – Daniela Cohena („Faceci od kuchni”). Niezwykle przywiązany do napisanych przez siebie bohaterów, był zdecydowany, by pokazać nie tylko ich dobre, ale przede wszystkim złe cechy. Jak wspominała Berenice, odtwórczyni roli Léi: Na początku jest pewien większości aspektów dotyczących swojej historii, ponieważ wie, że dopracowywał ją od dawna. Ale jest też kimś, kto jest otwarty na dialog...Jak wspominałam wcześniej, dużo rozmawialiśmy o mojej postaci i sprawiało mu to przyjemność. Lubi słuchać pomysłów i propozycji. Często do niego dzwoniłam będąc wręcz zirytowana! Ale ostatecznie, to on jest reżyserem filmu i w większości przypadków samodzielnie podejmował decyzje. To była interesująca współpraca, ponieważ czasami w ogóle się nie zgadzaliśmy. Jednakże, był w stanie sprawić, że polubiłam i zrozumiałam Léę. Z pewnością pomógł mi oddzielić cechy mojej postaci od moich.

Jednak praca z Danielem Cohenem to nie tylko cykl pracy nad postaciami, ale też tworzona na planie atmosfera: czułem, że wszyscy byli szczęśliwi mogąc się dzielić tym doświadczeniem. Myślę, że jest to szczególnie widoczne w scenach, w których cała czwórka je wspólne posiłki. To były najlepsze sceny w filmie…Czułem prawdziwy podziw i głęboki szacunek dla pracy grających ze mną aktorów, ale autentycznym szczęściem była możliwość dzielenia się tym doświadczeniem pod przewodnictwem Daniela... Mam wrażenie, że film powstał w rodzinnej atmosferze i cieszę się, że mogłem tego doświadczyć w jego towarzystwie… - mówił Vincent Cassel.

DODATEK SPECJALNY W WYDANIU DVD:

  • Zwiastun

Wywiad z Vincentem Casselem

Od dawna przyjaźnisz się z Danielem Cohenem, reżyserem filmu „Małe szczęścia”. Czy wpłynęło to na Twoją decyzję o wzięciu udziału w tym projekcie?
Tak, istotnie, znamy się z Danielem od lat. Wiele razy proponował mi współpracę, jednak nigdy wcześniej nie doszła ona do skutku. Podczas czytania scenariusza tego filmu uznałem postać Marca za bardzo intrygującą, mimo że nie została stworzona typowo dla mnie. To był inny rejestr... Dlatego Daniel zaproponował mi tę rolę.

Co cię urzekło w tej postaci?
Postać Marca przywodzi mi na myśl stwierdzenie, z którym się zgadzam: kiedy przechodzisz przez trudny okres, a przyjaciel przychodzi Ci z pomocą, często odczuwa przy tym pewną satysfakcję. To go dowartościowuje... Trzeba jednak przyznać, że cieszenie się sukcesem bliskiej osoby (podczas, gdy sam go nie odnosisz), to temat o wiele bardziej skomplikowany do rozwikłania. Znam to uczucie od podszewki: niektórzy ludzie nie uznawali mojego sukcesu na początku mojej kariery i oddalili się ode mnie. Z drugiej jednak strony, ja sam musiałem wykonać ogromną pracę, by zaakceptować sukces moich przyjaciół i nie czuć się przy tym zagrożonym... To uczucie ma dwa bardzo ludzkie oblicza, dlatego zgłębienie tej kwestii jest dla mnie niezwykle interesujące. Myślę, że scenariusz przedstawia Marca jako nieco niemądrego męża, ale właśnie dzięki temu jest nam bliski! Po prostu nie kocha swojej żony na tyle, by zaakceptować kobietę, którą się staje. Uwielbiam postaci, które zmuszają mnie do obnażenia emocji, nawet, jeśli są one nieprzyjemne.

Marc to człowiek, który na pierwszy rzut oka twardo stąpa po ziemi, jest „macho”, ale w trakcie całej historii coś w nim pęknie...
Myślę, że ten schemat się powtarza, ponieważ dostrzegłem go również w odniesieniu do siebie...Wiesz, sądzę, że tym „samcom alfa” często brakuje wrażliwości i umiejętności zadawania pytań skierowanych do siebie...

Jak wyglądała współpraca z Bérénice Béjo, która w filmie gra Twoją żonę?
Szczerze mówiąc, mimo że nasze drogi skrzyżowały się już kilka razy, nie znałem Bérénice zbyt dobrze. Widziałem dużo jej filmów, chociaż szczególnie podobała mi się jej rola w „Artyście”. Ten film jest urzekający, piękny, wzbudzający emocje… Ale wracając do pytania, podczas pracy na planie nie ma określonej metody współpracy. Wszyscy się poznają i starają się znaleźć wspólny grunt… Z Bérénice wszystko poszło płynnie i byłem zachwycony tą współpracą…To samo dotyczy François Damiens i Florence Foresti. François jest mi bliski od momentu współpracy przy filmie Romaina Gavrasa: „The World is Yours". A jeśli chodzi o Florence, to nie mogłem się doczekać aż ją poznam! Słyszałem wcześniej, że wspomina mnie w swoich wystąpieniach. Krótko mówiąc, ten casting sprawił, że naprawdę chciałem już zacząć tę przygodę. Po prostu nie mogłem odrzucić tej propozycji!

Czy poza kamerą byliście bardziej grupą przyjaciół czy aktorów realizujących określone zadania?
To kwestia podejścia...Grupa składa się z współpracujących ze sobą osób...Przy pracy nad filmem „Małe szczęścia” nikt nigdy nie próbował generować nieporozumień i czułem, że wszyscy byli szczęśliwi mogąc się dzielić tym doświadczeniem. Myślę, że jest to szczególnie widoczne w scenach, w których cała czwórka je wspólne posiłki. To były najlepsze sceny w filmie…Czułem prawdziwy podziw i głęboki szacunek dla pracy grających ze mną aktorów, ale autentycznym szczęściem była możliwość dzielenia się tym doświadczeniem pod przewodnictwem Daniela... Mam wrażenie, że film powstał w rodzinnej atmosferze i cieszę się, że mogłem tego doświadczyć w jego towarzystwie…

Zaprzyjaźnić się z kimś to jedno, a pracować z nim to drugie. Co sądzisz o Danielu w roli reżysera?
Daniela poznałem na planie jego reżyserskiego debiutu „Une vie de prince”, w którym grał u boku Aure Atiki, François Levantala, czy Laurenta Labasse. To również moi przyjaciele...W trakcie kręcenia tego filmu naprawdę go poznałem. Pamiętam, że spodobał mi się jego sposób myślenia i szybko znaleźliśmy wspólny język. To genialny, prosty i wyrafinowany chłopak. Kiedy obejrzałem finalną wersję filmu pomyślałem też, że jest znakomitym aktorem. Przypominał mi artystów z dawnych lat, takich jak Carette, czy Jules Berry, którzy przy pozornie niewielkim zaangażowaniu, przekazują bardzo silne emocje… To tylko umocniło naszą przyjaźń. Możliwość obserwowania rozwoju na planie jego umiejętności aktorskich, sprawiła, że zupełnie inaczej spojrzałem na jego pracę. Chciałem, żeby podczas kręcenia „Małych szczęść” wszystko szło gładko…Na planie starałem się reprezentować empatyczne nastawienie, a także wspierać go w razie potrzeby…Choć jak się ostatecznie okazało, wcale tego nie potrzebował! Dodam jeszcze, że aby dobrze wcielić się w moją postać, zawsze podkradam coś reżyserowi. W tym filmie postać Marca zyskała okulary, różne wątpliwości i prostotę Daniela.

„Małe szczęścia” to komedia, nawet jeśli jej charakter jest czasem mroczny lub nawet okrutny...To gatunek, w którym rzadko można Cię zobaczyć, a jednak idealnie do Ciebie pasuje. Żałujesz, że częściej nie dostajesz propozycji by grać w tego rodzaju filmach?
Przede wszystkim to, że nie biorę udziału w takich produkcjach, nie oznacza, że nie otrzymuję propozycji! Nigdy nie żałowałem związanych z tym decyzji. Wiesz, starałem się obrać własną ścieżkę od samego początku i uważam, że z biegiem czasu filmy, które udało mi się zrobić, ukształtowały mnie. Są świadectwem mojego rozwoju… Gdybym przyznał, że żałuję zagrania w tych filmach, byłoby to równoznaczne z tym, że żałuję tego, kim jestem! A jest wręcz przeciwnie: z każdym kolejnym filmem wciąż poznaje siebie na nowo i mam nadzieję, że mam jeszcze przed sobą wspaniałą karierę. Prawdą jest, że każdy przyjęty lub odrzucony projekt wiąże się z kwestionowaniem chwili, uczuciem lęku, czy ambicją...Jednak, nie mam w zwyczaju patrzeć wstecz, oglądam moje filmy jedynie raz! Szczerze mówiąc, coraz trudniej jest mi nawet patrzeć na siebie na ekranie, coraz mniej mnie to interesuje. Lubię sam moment kręcenia filmu… Wcześniej musiałem zobaczyć siebie w danej roli, żeby ocenić, co mi się udało, a co nie. Dziś mnie to męczy…Jest tak wiele innych rzeczy do zobaczenia, przemyślenia! Kiedy film jest już gotowy, to koniec, ponieważ to od reżysera i jego wizji zależy ostateczny kształt filmu...Obecnie oglądam moje filmy niemal z grzeczności, zdecydowanie wolę zachować wspomnienia z ich powstawania.

Fot. Galapagos Films
Informacja prasowa




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat