Niestety nie było to łatwym zadaniem, ponieważ mieszkańcy Warszawy byli bardzo zawstydzeni kamerami.
Na szczęście jak zwykle projektanci wykazali się determinacją i doskonałą kreatywnością. Nie brakuje im oczywiście również talentu. Została już dziewiątka uczestników, więc wszystkim pomału puszczają nerwy. W trudach i znojach pracy jak zwykle nieoceniona jest pomoc mentora, czyli Tomasza Ossolińskiego.
Projektanci mieli dowolność w wyborze materiałów i tkanin, jeśli chodzi o wykonanie całego stroju. Natomiast dodatkowo musieli wykonać torebkę, bądź plecaczek z odzyskanych materiałów, które przywiózł ogromny spychacz. Kreacje jak zwykle oceniali: Anja Rubik, Joanna Przetakiewicz, Mariusz Przybylski i gość specjalny: Robert Kupisz, który dołączył do jurorów... na rolkach.
Jury zdecydowało, że najlepsze projekty stworzyli: Liliana Pryma, Milita Nikonorov, Natali Ślizowska i Piotr Czajczyński. Pozostała piątka uczestników musiała zmierzyć się „face to face” z jurorami o grobowych minach. Kolejne minuty programu przyniosły niespodziewany efekt chaosy. Jak się okazało, jurorzy mieli zupełnie odmienne zdania co do projektów uczestników. Jednak po burzliwych obradach w końcu ogłoszono werdykt. Najlepszym projektem okazał się strój Serafina Andrzejaka. Niestety najsłabszym projektem okazał się strój Arlety Koczorowskiej. Stwierdzono, że jej kreację można kupić w każdej sieciówce.
Arleta po skończonym odcinku była mimo wszystko wdzięczna za szansę jaką dostała. Stwierdziła, że udział w programie był dla niej dużym wyzwanie.
Przypominam, że młodzi projektanci walczą o 300 tysięcy złotych, mecenat artystyczny marki SIMPLE oraz sesję własnej kolekcji w magazynie „Elle”. Zdecydowanie jest o co walczyć. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek „Project Runway”.
Katarzyna Kratiuk
(katarzyna.kratiuk@dlalejdis.pl)
Fot. TVN