„Mój książę” – recenzja

Recenzja książki „Mój książę”.
Okazuje się, że nie można nie doceniać roli platform internetowych w popularyzowaniu literatury.

Najpierw polscy czytelnicy przypomnieli sobie o książce „Gambit królowej”, teraz księgarnie podbija „Mój książę”, na podstawie której powstał jeden z popularniejszych seriali Netlixa. Julia Quinn stworzyła całą serię powieści stanowiących mieszankę komedii, romansu oraz alternatywnej wersji XIX - wiecznej historii, a ogromna popularność zarówno serialu, jak i książkowego cyklu Bridgertonowie pokazuje, że był to strzał w dziesiątkę.

„Mój książę” rozpoczyna się w Londynie roku 1813, kiedy to poznajemy uroczą Daphne Bridgerton, inteligentną i czarując młodą damę, zbliżającą się jednak niebezpiecznie do wieku, kiedy zaczyna się być lekko przywiędłym kąskiem na matrymonialnym rynku. Kiedy więc w mieście pojawia się przystojny książę Simon, nękany przez matki potencjalnych narzeczonych, czyhających na jego tytuł i majątek, dwójka młodych ludzi postanawia zawrzeć pakt. Oboje postanawiają udawać zakochanych, co ma zwrócić uwagę innych mężczyzn na Daphne, a Simonowi zapewnić spokój, tak potrzebny do wybrania tej właściwej damy serca.

Farsa sprawdza się początkowo doskonale, jednak każdy, kto choćby tylko liznął schematów romansów historycznych, wie dobrze, że takie układy nigdy się nie sprawdzają. Relacja dwojga sprzymierzeńców powoli zaczyna zmieniać się w przyjaźń, a potem rzecz jasna na scenę wkracza potężniejsze uczucie…

Julia Quinn to oczywiście nie Jane Austen, jednak trzeba przyznać, że całość jest zabawna i lekka, co czyni z niej doskonałą niezobowiązującą lekturę. Czytelnicy nie mają co liczyć na doskonałe odwzorowanie realiów historycznych, ale też autorka nie ukrywa, że XIX wiek jest dla nie tylko atrakcyjną dekoracją dla osadzenia perypetii całkowicie współcześnie zachowujących się postaci. Zarówno serial, jak i powieść są tylko pewną wariacją na temat epoki, czy też stylu regencyjnego, potraktowanymi z dużym przymrużeniem oka. Jednak romanse historyczne mają to do tego, że liczy się uczucie i targani namiętnościami bohaterowie, a nie realia historyczne. A tych pierwszych mamy pod dostatkiem.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Julia Quinn, „Mój książę”, Zysk i S-ka, Warszawa 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat