Narodziny legendy

Recenzja książki "Królowa Saby".
Legendarna postać, synonim nie tylko piękna, ale również mądrości ... Ona - królowa Saby, symbol ponadczasowy. Chociaż nie przetrwał żaden jej wizerunek, to pozostało po niej coś trwalszego – mit.

Kim była kobieta, otoczona legendą za życia, która przetrwała upadek starożytnych cywilizacji, dawnych bogów, zawieruchy historii? Jaka opowieść stoi za tą niezwykłą osobą? Nim narodziła się królowa Saby, był człowiek i to on był źródłem dla późniejszej sławy i chwały. Wbrew pozorom, prawdziwy obraz, składający się z tysięcy unikatowych momentów, może być o wiele bardziej ciekawszy, niż wygładzony przez wieki portret ikony - nieskazitelnej i stojącej na piedestale. Królowa Saby. Tylko tyle lub aż tyle, wystarczająco jednak dużo, by dać początek niesamowitej gawędzie. Gdzie pomiędzy prawdą, a jej wyobrażeniem przebiega cienka granica, nie psująca jednak obrazu całości, a wręcz przeciwnie, nadająca jej z jednej strony realizmu, z drugiej cech pięknej bajki.

Makeda, bo tak brzmi prawdziwe imię tej nieprzeciętnej osoby, to nie postać rodem z mitologii, lecz prawdziwa kobieta żyjąca, przeżywająca smutki i radości, chwile sukcesów i porażek. W momencie rozpoczęcia lektury wiedziałam, że mam przed sobą książkę, której główna bohaterka znana jest prawie każdemu, na jej temat napisano setki tysięcy słów, nakręcono filmy, powstały przepiękne malowidła. Czy można w takim wypadku wnieść coś nowego w tym wątku, jeżeli wydaje się, że wszystko zostało już powiedziane?

Królestwo to ja, można by rzec, myśląc o bohaterce Marka Haltera, to ona uosabia je i nie ma w tym przesady. Czytelnik ma takie wrażenie od pierwszych do ostatnich kartek. Główną postać poznajemy, kiedy jest kilkuletnim dzieckiem, mającym świadomość, kim jest, a co niespotykane - kim będzie. I to właśnie jej ścieżkę ku przeznaczeniu śledzimy. Świat starożytny przedstawiony od strony mniej znanej, a raczej owianej mgłą zapomnienia, jest równie fascynujący jak państwo Greków czy też Egipt faraonów, a może nawet bardziej. Droga Makedy do władzy nie była trudna, ale już do potęgi wiódł szlak złożony z intryg, bitw i przede wszystkim stawienia czoła dziedzictwu pozostawionemu przez ojca. "Królowa Saby" to opowieść złożona z kilku części, każda opowiada o innym etapie życia, a wszystkie składają się na legendę, która rozpoczęła się w chwili narodzin i nie zakończyła z momentem śmierci, lecz trwa.

Biorąc do rąk książkę Marka Haltera, można snuć wiele przypuszczeń. Ja zatrzymałam się chwilę na okładce, chociaż rzadko zwracam uwagę na tę część książki. Ta przykuwa wzrok nie tylko swym pięknem. Jest również przedsmakiem tego, co czeka nas za nią. Pisanie o znanej osobie nie jest łatwe. W końcu każdy ma własne wyobrażenie. A wzbudzenie zainteresowania, gdy odbiorca ma własną wizję tematu, podsyconą dodatkowo obejrzanymi filmami i przeczytaną literaturą, jest zadaniem nie lekkim. A jednak autorowi udało się wyjść poza schemat, pozostawiając urok mitu, a jednocześnie przedstawiając własne spojrzenie na symbol. W centrum opowieści jest człowiek, jego pragnienia, walka, zwycięstwa i porażki, a tłem są  czasy, które dawno zostały pokryte pyłem zapomnienia, ale ich okruchy przetrwały właśnie w takich postaciach jak Makeda, królowa Saby.
„Jest czas miłości
i jest czas nienawiści.
Jest czas wojny
i czas pokoju.
Jedna pora na wszystkie pragnienia
i jeden oddech dla nas wszystkich,
którzy jesteśmy owocem
naszych obietnic!”

Tylko tyle i aż tyle, a wszystko zawarte na stronach, przenoszących nas w odległy moment historii i pozwalających poznać to, co przeminęło, lecz nie zostało zapomniane.

Katarzyna Pessel
(katarzyna.pessel@dlalejdis.pl)

Marek Halter,"Królowa Saby", Zysk i S-ka 2012




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat