„Paskudna historia” - recenzja

Recenzja książki „Paskudna historia”.
Bernard Minier zajmuje wysokie miejsce na liście francuskich twórców kryminałów. Również w Polsce cieszy się dużym uznaniem, czy „Paskudna historia” będzie potwierdzeniem świetnej formy pisarza?

Paskudna historia” początkowo zdaje się być książką o dojrzewaniu, jednak szybko zmienia się w prawdziwy kryminał, kiedy na małej wyspie zostaje znalezione ciało nastolatki. Morderstwo… Słowo z filmów i książek, słowo z telewizyjnych wiadomości nagle staje się bardziej, niż realne, przestając być abstrakcyjnym pojęciem. W przeważającej części narratorem jest chłopak zamordowanej, szesnastoletni Henry, którego pierwszoosobowa opowieść przeplata się z historią śledztwa. Idylliczna wyspa powoli odkrywa swoje drugie oblicze, pełne tajemnic, dosłownie zabójcze.

W całej opowieści dominuje ponury, mroczny nastrój, pełen przygnębienia i przekonania, że ten świat zmierza ku samozagładzie. Rząd szpiegujący obywateli, przestępcy na usługach polityków, skorumpowani gliniarze, bezmyślni ludzie oddający swoją prywatność wielkim koncernom- to drugoplanowi bohaterowie tej książki.

Paskudna historia” jest naprawdę paskudna, pełna hiperrealistycznych szczegółów, mroczna i okrutna. W przypadku tej książki autor mówi o hołdzie złożonym amerykańskiej powieści i amerykańskiej kinematografii, więc spodziewać się możemy licznych odniesień, znanych chwytów i intertekstualnych zabaw. Minier, nie waha się zatem sięgać po mocne środki wyrazu, tak lubiane przez Kinga, Mastertona, czy też Koontza.

Dużo też jest w tej prozie patosu, podniosłych scen i nieco sztucznych zachować. Na przykład niezwykła więź łącząca Henrego i jego trójkę przyjaciół stworzona jest obrazami, w których prawdziwość trudno uwierzyć. Autor zawiódł na całej linii, jeżeli chodzi o wiarygodność wykreowanych przez niego nastoletnich bohaterów. To dorośli poprzebierani za nastolatków, sztuczni i mało prawdziwi. Na szczęście ten feler dotyczy tylko tej jednej grupy postaci, reszta nakreślona jest bez zarzutu.

Świetnie udało się także pisarzowi oddać atmosferę narastającego napięcia, każdy z mieszkańców wyspy zdaje się mieć coś na sumieniu, każdy może okazać się mordercą. Powoli staje się jasne, że nikomu nie można ufać, nawet najbliższym…

Zakończenie jest zaskakujące, ale logiczne i sensowne. Wszystkie klocki układają się w spójną całość, więc pomimo kilku usterek „Paskudna historia” jest wciągająca powieścią, po której czytelnik ma ochotę raz na zawsze zrezygnować z Facebooka.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Bernard Minier, „Paskudna historia”, Rebis, Poznań 2015




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat