Pomyłka zwana ślubem





Kryzysy w małżeństwie zawsze się zdarzają, jednak kiedy tuż po wspaniałym weselu dopadają nas coraz większe wahania, czy aby na pewno zrobiliśmy słusznie, mamy już problem. Dotyczy to wielu par, nawet takich, które znają się i mieszkają ze sobą od dawna. W czasach narzeczeństwa kłótnie były rzadkością, a każdy z partnerów mógłby zagwarantować, że to jest właśnie ten jedyny. Dlatego tym bardziej trudne do rozwiązania stają się konflikty, gdy nie jesteśmy do nich zwyczajnie przyzwyczajeni. Irytacja, znużenie, żal i rozczarowanie stają się głównymi uczuciami dzielonymi z małżonkiem. Powoli zaczyna brakować namiętności, a miłość wygasa. Według badań, większość rozwodów jest przeprowadzana do czwartego roku małżeństwa, nawet na niektórych forach możemy przeczytać, że gdy przekroczymy magiczny piąty rok małżeństwa, będziemy mogli odetchnąć z ulgą. Najczęstszymi powodami kłótni są pieniądze, zazdrość i brak zadowolenia z seksu.

- Z żoną mieliśmy w pierwszym roku naszego małżeństwa straszne kłótnie, głównie o pieniądze, ponieważ wcześniej, chociaż mieszkaliśmy razem, nie byliśmy przyzwyczajeni do wspólnego wydawania. W dodatku wiecznie nam ich brakowało, a winą za to wzajemnie się obarczaliśmy. Na szczęście ten burzliwy okres już minął i udało nam się go przetrwać. Ale przyznaję, że były myśli o rozwodzie – mówi Paweł z Bielska Białej, który z żoną jest już sześć lat. O takim szczęściu jednak nie może mówić Ela, która zaraz po urodzeniu dziecka miała problemy ze zdrowiem i z zaakceptowaniem własnego ciała. –Mąż nie wspierał mnie i nie potrafił zrozumieć, że potrzebuję trochę czasu, aby pogodzić się ze zmianą mojego wyglądu. Czułam się bardzo nieatrakcyjna, a on mi nie pomagał. W końcu zdradził mnie, a ja odeszłam. To było pół roku po ślubie.

Decyzję o rozwodzie opóźnia strach przed reakcją najbliższych na tak szybki rozpad związku oraz obawy przed przysłowiowym wywlekaniem brudów podczas rozprawy. Niestety, bardzo mało par decyduje się na terapię lub wizyty w poradni, wybierając zwierzanie się przyjaciołom lub rodzicom. To powoduje kolejne spięcia, ponieważ część bliskich zaczyna stawać po stronie jednej osoby, nie chcąc wysłuchać drugiej, przez co sytuacje stają się jeszcze bardziej nerwowe. Paweł, który uratował swoje małżeństwo z kryzysu, radzi, by przede wszystkim być cierpliwym i elastycznym na zmiany, ponieważ aby dojść do porozumienia musimy zdecydować się na kompromis.

Własne małżeństwo, chociaż wyobrażamy je sobie jako idealne, nie zawsze okazuje się takie być. Często, problemy mnożą się w zastraszającym tempie, a sami nie potrafimy sobie z nimi poradzić, decydując się na ostateczne rozwiązanie, jakim jest rozwód. Aby do tego nie dopuścić, musimy pamiętać, że najważniejsze jest wzajemne wsparcie i uczucie, które nas połączyło. Jeśli o tym nie zapomnimy, nigdy nie będzie problemu, który mógłby zachwiać stabilnością małżeństwa.

Joanna Tomczyk
(joanna.tomczyk@dlalejdis.pl)



Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat