Powrót do przeszłości

Recenzja książki „Córka czarownicy”.
Bałam się trochę tej książki, bo „Czarownica” bardzo mnie zawiodła.

Teraz, po przeczytaniu „Córki czarownicy”, mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, że mimo swych obaw, zdecydowałam się po nią sięgnąć, bo szkoda byłoby przepuścić taką powieść.

Po ostatnich egzaminach na swojej ukochanej weterynarii Małgosia planuje spędzić wakacje u przybranych rodziców. Na miejscu jednak zaczyna się z nią dziać coś złego. Nagle pojawiają się dziwne koszmary, byle co potrafi wywołać histerię, a sama dziewczyna zaczyna się zastanawiać czy przypadkiem nie traci rozumu.

Ile jest w stanie zapamiętać dziecko, któremu życie zafundowało zbyt wiele rzeczy, które nawet dorosły chciałby wymazać? Jak wiele czasu może upłynąć, żeby zapomnieć o czyimś zniknięciu? Czy możliwe jest, by po upływie kilkunastu lat, znaleźć jeszcze dowody na to, że ktoś dopuścił się strasznej zbrodni?

Zadziwiające ile jesteśmy w stanie przechować w swojej podświadomości, jak wiele rzeczy, wydarzeń, obrazów, potrafimy przywołać wtedy, gdy naprawdę tego chcemy i jak wiele wspomnień jest w stanie wypłynąć wtedy, gdy wcale byśmy tego nie chcieli, powodowane choćby drobnym szczegółem. Od przeszłości nie da się uciec. Możemy próbować o niej zapomnieć, możemy zepchnąć ją w najdalszy zakamarek naszego umysłu, ale wspomnienia, choćby najstraszniejsze, zawsze gdzieś tam będą tkwić.

Podczas czytania „Czarownicy” okrutnie denerwowali mnie główni bohaterowie, czyli wówczas Ada i Michał. Tutaj na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Gosia. Choć narracja w większości dalej poprowadzona jest z punktu widzenia Michała, to jednak właśnie na przeżyciach, odczuciach czy lękach Małgosi skupiła się Anna Klejzerowicz, czyniąc swą najnowszą powieść znacznie ciekawszą od poprzedniczki.

Choć „Córka czarownicy” stanowi bezpośrednią kontynuację losów bohaterów znanych nam z „Czarownicy”, to lektura pierwszej części nie jest wcale konieczna. Autorka rozwiewa wszystkie wątpliwości, jakie mogłyby się pojawić w trakcie czytania, przywołując ważne szczegóły z początków historii Małgosi. Wiemy więc doskonale, z jakiego domu się wywodzi, kim była jej matka czy jak to się stało, że trafiła pod dach Ady i Michała.

Cieszę się, że w „Córce czarownicyAnna Klejzerowicz postanowiła powrócić do kryminalnych klimatów. Widać, że to właśnie w nich autorka czuje się dobrze i pewnie. A i ja, jako czytelniczka, czuję się w pełni dopieszczona tym, że podczas czytania mogłam trochę pogłówkować. Autorka nie podała mi wszystkiego na tacy, zaserwowała za to zagadkę, zbrodnię i tajemnicę sprzed lat, pozwalając rozwiązywać ją wspólnie ze swoimi bohaterami. W takim wydaniu podoba mi się o wiele bardziej.

Izabela Raducka
(izabela.raducka@kobieta20.pl)

Anna Klejzerowicz, „Córka czarownicy”, Prószyński i S-ka, Warszawa  2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat