„Racja stanu” – recenzja

Recenzja książki „Racja stanu”.
Lęk, ból, walka, rozstania – to wszystko przynosi wojna. Rozdziela rodziny, odbiera kochanków i zostawia na pastwę losu. Nie ma dobrych wyborów, są tylko te łatwiejsze.

Fabuła
Michael Stern i Vaux Lothar, znają się od dziecka. Ona, zwierzątko szlachcianki, on – syn majętnych rodziców. Przez zwykły przypadek, poznają się i ich przyjaźń kwitnie. Jednak przychodzi wojna. Dzieci zostają wywiezione z miasta. Mają przeczekać zamieszki. Los chce jednak inaczej, młodzi zostają rozdzieleni. Czy jeszcze się spotkają? Jak potoczą się ich losy i czy przez całe życie będą walczyć w słusznej sprawie?

Moim zdaniem
Do książek wydawnictwa Novae Res zawsze podchodzę z pewnym dystansem. Wydają perełki, które cieszą oczy i łechtają czytelnicze podniebienie. Często spotykam się także z wielkim potencjałem, a niestety straconą szansą. Jest to straszne przeżycie. Szczególnie, jeśli książki jest w mojej ulubionej tematyce.

Na szczęście! Tak krzyknęłam po przeczytaniu książki Hunter'a. Trafiłam na kawał dobrej historii, która jest opowiedziana płynnie. Bohaterowie, wręcz wyciągają ręce z nowinkami, które moje oczy połykały.

Książka zaczyna się retrospekcją, kiedy dwoje, młodych-dorosłych, spotyka się ponownie. Po latach rozłąki trafiają w dość niekomfortową sytuację. Zabieg takiego początku, był strzałem w dziesiątkę. Powoli i sukcesywnie, dowiadujemy się jak Vaux i Michael znaleźli się w tym miejscu. Co sprawił los, że siedzą naprzeciwko i wspominają. A do opowiadania mają dużo. Całość, przeplatana jest powrotem do teraźniejszości, które wcale nie razi. Wiele osób, ja też, nie lubi przeskakiwania akcji. Tutaj zabieg jest nikły, a rzekłabym, że niezbędny. Wprowadza ciekawe urozmaicenie.

Michael, z urodzenia kruk, wychowany jest na ziemiach królewskich. Vaux, kociego pochodzenia, zawsze ukrywała swoje prawdziwe ja. Tylko przy Michaelu może pokazać kim jest naprawdę. Ich drogi, na stałe, rozchodzą się, kiedy mają po 16 lat. Chłopak trafia do wojska, a dziewczyna – akademii. Właśnie ich role się odwróciły. Teraz to on musi walczyć o przetrwanie.

Autor, w ciekawy sposób, pokazuje wojnę swoimi oczami. Wciąga do swojej głowy i roztacza ciekawą koncepcję. Czasami miałam wrażenie, że jestem z Michael'em i strzelam z karabinu, ukrywam się w okopach, czy uczę się jak być szpiegiem.

Książka, tak bardzo mi się spodobała, że połknęłam w jeden wieczór. Nie jest długa, ma ok 250 stron. Hubert Gruszczyński pokazał, że można przedstawić bogatą, ciekawą i wartką historię, bez zbędnego rozrzedzania oraz lania wody. Po napisie na okładce wnioskuję, że będą kolejne tomy. Mam wielką nadzieję, ponieważ kończy się tak zagadkowo i tajemniczo. Otwarte zakończenie pozwala hasać mojej bogatej wyobraźni.

Wielki plus, za poboczny wątek miłosny. Nie przyćmiewa akcji, ani nie wychodzi na pierwszy plan. Jest ciekawym dodatkiem. Miłość, która trwa całe życie. Królewscy szpiedzy nie mają prawa kochać. Żyją na kredyt i nie znają jutra. Przesłaniem autora, jest stwierdzenie, że wiara we władze, nie zawsze jest dobra.

Jedynym minusem mogą być opisy. Często zbyt dokładne i przydługie, przytłumiają akcję powieści. Czasem czułam się jakbym ciągle czytała opis koszarów, czy wyglądu domu.

Polecam wszystkim przeczytać tą ciekawą i barwną opowieść o sile przyjaźni i konsekwencjach podjętych decyzji. Gwarantuje, że nie pożałujesz. Jest to najlepsza książka, jaką wydawnictwo Novae Res wypuściło spod swoich skrzydeł. Nie może ominąć Cię taka uczta.

Katarzyna Gnacikowska
(katarzyna.gnacikowska@dlalejdis.pl)

Hubert „Hunter” Gruszczyński, „Racja stanu”, Gdynia, Novae Res, 2016 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat