„Rycerz Siedmiu Królestw” – recenzja

Recenzja książki „Rycerz Siedmiu Królestw”.
Fantastyczny dodatek do głównej historii z „Pieśni Lodu i Ognia”.

Znam wiele osób, które słysząc nazwisko Martina, zaczynają mocno kręcić nosem. Popularność „Gry o Tron”, zarówno w wersji papierowej jak i serialowej, już dawno osiągnęła swoje apogeum, nic zatem dziwnego, że można czuć już pewien przesyt. Uważam jednak, że postać Martina na tle innych popularnych autorów prezentuje się naprawdę dobrze i przed wydaniem osądu naprawdę warto zapoznać się z jego literackim dorobkiem.

Rycerz Siedmiu Królestw” to zbiór trzech dłuższych opowiadań osadzonych w świecie sagi „Pieśni Lodu i Ognia”, ale rozgrywających się sto lat przed wydarzeniami mającymi miejsce w „Grze o Tron”. Głównymi bohaterami są Dunk (zwany Duncanem Wysokim, który będzie legendarnym lordem dowódcą Gwardii Królewskiej ) – niespełna dwudziestoletni wędrowny rycerz oraz jego giermek Jajo (późniejszy król Aegon Piąty).

Para wydaje się dość niedobraną, wręcz komiczną. Z jednej strony mamy Dunka – silnego i rosłego mężczyznę, aczkolwiek niezbyt rozgarniętego, a z drugiej – łysego i małego giermka, którego niewyparzony jęzor nieraz był przyczyną różnych kłopotów. Los dla tej dwójki nie jest zbyt łaskawy – życie wędrownego rycerza okazuje się być trudne i obfitujące w niełatwe wybory. Świat, w którym żyją bohaterowie pełen jest bowiem spisków, zdrad, obietnic składanych bez pokrycia. Postać Dunka wydaje się być jedynym jasnym punktem na czarnym firmamencie – jest on ucieleśnieniem tego, co w rycerzach najlepsze, czyli: honoru, męstwa i szlachetności. Mimo, że nie grzeszył inteligencją i był świadom swoich ułomności („Dunk Przygłup, tępy jak buzdygan), broniła go prawda i czyste serce.

Opowiadania cechuje swoistego rodzaju spokój, a nastrój mocno odbiega od klimatu „Pieśni Lodu i Ognia”. Mam wrażenie, że bliżej im do pseudohistorycznego kostiumu aniżeli fantasy  - w opowiadaniach roi się od turniejów i pojedynków; przygód podnoszących adrenalinę. Brak tu jakichkolwiek wątków magicznych, żaden Władca Ciemności nie budzi się ze snu, a smoki nie wykluły się jeszcze ze swoich jaj. Nie ma tu również scen brutalnego seksu, mniej jest przemocy i wulgarnych odzywek. Każde z trzech opowiadań jest skoncentrowane na losach dwóch bohaterów, co z całą pewnością ułatwia odbiór i upraszcza lekturę.

Uważam, że fani sagi nie mogą przegapić tej pozycji, choć niektórym może się wydać zbyt mdła, zbyt prosta. Uważam jednak, że to świetnia odskocznia od dość złożonego cyklu. Książka została napisana lekko i przejrzyście. Martin umiejętnie buduje napięcie, kreuje barwne i dynamiczne postacie, nie moralizuje, ale pozostawia czytelnikowi pewien margines swobody, na którym może formułować własne przemyślenia. „Rycerz Siedmiu Królestw” może nie jest wielką i wybitną literaturą, ale z pewnością sprawdzi się jako rozrywka. Polecam!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

George R.R. Martin, „Rycerz Siedmiu Królestw”, wyd. Zysk i S-ka, Poznań, 2017 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat