„Sto imion” - recenzja

Recenzja książki „Sto imion”.
Może nie każdy cel wart jest tego, by dążyć do niego po trupach?

Kitty Logan, młoda dziennikarka z ambicjami, była tak skupiona na rozwoju własnej kariery, że przestała zwracać uwagę na innych ludzi i pewnego dnia poszła o jeden krok za daleko, rzucając na wizji fałszywe oskarżenia i niszcząc w ten sposób życie niewinnemu człowiekowi, a przede wszystkim sobie samej. Choć od tamtego wydarzenia minęło kilka miesięcy, to właśnie zbliża się proces o zniesławienie, kariera Kitty zostaje zagrożona, drzwi wejściowe do jej mieszkania są urozmaicane najróżniejszymi „ozdobami”, a ją samą dręczą wyrzuty sumienia, których nie potrafi się pozbyć. Na domiar złego musi pożegnać się z jedną z najbliższych sobie osób - Constance - szefową, zwierzchniczką, a głównie przyjaciółką, na której wsparcie zawsze mogła liczyć. Jak się okazuje Constance zostawia jej jednak coś bardzo cennego. Zadanie, którego sama nie zdążyła wykonać. Listę stu nazwisk, która… no właśnie. Która co? W tym momencie zaczyna się właściwa akcja powieści, szukanie osób zamieszczonych w tajemniczym wykazie, próba połączenia ich ze sobą w jakiś sensowny sposób i dążenie do odkrycia tego, co Constance tak bardzo chciała Kitty przekazać.

Cecelia Ahern po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać, tworzyć wiarygodne postacie i wciągającą fabułę. „Sto imion” sprawia, że czytelnik na kilka chwil odrywa się od problemów dnia codziennego i zatapia w niezwykłej historii o najzwyklejszych ludziach, która wywołuje zarówno uśmiech i łzy.

Autorka przemyca w swojej powieści kilka prostych prawd, niby dobrze nam znanych, ale jednocześnie takich, o których w codziennym biegu zapominamy. Pomiędzy wierszami znajdziemy więc trochę o tym, że trzeba wierzyć w siebie nawet jeśli inni już dawno przestali w nas wierzyć, że najpiękniejszy prezent to ten dany z potrzeby serca, piękno ukryte jest czasem bardzo głęboko, a szczęściu często trzeba dopomóc i dążyć do spełniania własnych marzeń. „Sto imion” to także swoisty hymn na temat wyjątkowości każdego z nas. Ahern przekonuje, że każdy jest niepowtarzalny i każdy nosi w sobie niezwykłą historię. Niby banał, ale przecież właśnie te banały, to, co wydaje nam się pozornie zupełnie nieistotne, tworzą coś wyjątkowego.

„Każdy zwykły człowiek ma jakąś niezwykłą historię. Możemy wszyscy sądzić, że jesteśmy nijacy, że nasze życie jest nudne, tylko dlatego, że nie dokonujemy epokowych odkryć, nie zdobywamy Nobla czy Oscara, nie piszą o nas w gazetach. Jednak prawda jest taka, że wszyscy robimy coś, co jest fascynujące, co jest ważne, z czego możemy być dumni. Codziennie ludzie dokonują czynów, których nikt nie opiewa.”

Izabela Raducka
(kultura@dlalejdis.pl)

Cecelia Ahern, „Sto imion”, Warszawa, Wydawnictwo Akurat, 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat