Ostatni raz kara śmierci została wykonana w Polsce w 1988 roku. Mimo wątpliwości natury moralnej czy etycznej, jakie budzi taki wyrok, poparcie dla niej w naszym kraju jeszcze parę lat temu wynosiło niemal 65%. Jednak coraz mniej krajów zasądza karę śmierci, a jeszcze mniej ją wykonuje (często dochodzi do ułaskawienia). Jednym z nich są Stany Zjednoczone, gdzie w 32 stanach egzekucje nadal są zasądzane. Elizabeth L. Silver przenosi nas do Pensylwanii, gdzie w więzieniu, na śmiertelny zastrzyk oczekuje Noa P. Singleton.
Noa została oskarżona o morderstwo Sarah, młodej kobiety w ciąży. Na swoim procesie nie broniła się, nie wypowiedziawszy nawet słowa. Skończyło się wyrokiem, o które walczyło oskarżenie – karą śmierci. Dziesięć lat później, pół roku przed „dniem X”, odwiedza ją matka ofiary, prawniczka Marlene Dixon, wraz z młodym adwokatem, Oliverem. Chcą oni walczyć o ułaskawienie dla Noa, gdyż kobieta zmieniła swoje nastawienie i uważa, że nikt nie zasługuje na tak ostrą karę. To jednocześnie szansa dla głównej bohaterki, ale także konieczność spojrzenia w przeszłość i przeżycia wydarzeń z tamtego okresu ponownie. Dzięki dwutorowej narracji (także z perspektywy listów Marlene pisanych do Sarah) możemy osądzić ją sami.
Elizabeth L. Silver starannie przygotowała się do napisania swojego debiutu. Wielokrotne wywiady i odwiedziny u ludzi skazanych na karę śmierci przyniosły efekty w postaci rzeczywistego obrazu skazanej oczekującej na egzekucję. Chociaż otoczona innymi kobietami, Noa jest samotna, a odwiedziny Olivera, a nawet Marlene Dixon przynoszą jej nadzieję, ulgę i ukojenie, do którego nie byłaby skłonna się przyznać przed samą sobą. Podobną wnikliwość pisarki można zaobserwować przy ciekawostkach, które zręcznie wplata w opowieść – o autentycznych postaciach morderców, ostatnich słowach skazanych, czy o sposobie wyboru jury.
Jako prawniczka, autorka zna system sprawiedliwości i korzysta ze swojej wiedzy, przedstawiając nam arkana procesu głównej bohaterki. Choć momentami zachowanie Noa zdaje się nie mieć sensu albo być wręcz niemądre, żaden element fabuły nie był niezamierzony i wszystko staje się jasne w miarę zmierzania do końca powieści. Mimo to, Silver nie uchroniła się od błędów. Nad stylem musi popracować, ale jeszcze bardziej wyraźny jest chaos wątków i nierównomierne rozłożenie akcji. Raz zwalnia, gdy Noa rozmyśla w więzieniu, innym razem przybierając na prędkości. Szczególnie zaskakuje wysokie tempo zakończenia, odstające od reszty książki. Nie znaczy to, że czyta się ją źle, jednakże przeskoki fabuły, a zarazem zmiana szybkości wydarzeń nieco nuży i skłania do wyczekiwania na ciekawsze momenty.
„Przed egzekucją” to debiut amerykańskiej autorki, Elizabeth L. Silver, która zawarła w nim swoje prawnicze doświadczenia oraz fascynację karą śmierci. Pod warstwą intrygującej historii i elementów kryminalnych znajdujemy pytania o sens tego największego wyroku, a także o moralność ludzi, którzy podejmują o nim decyzję. Przygnębiający jest ostateczny wydźwięk powieści, w którym zdaje się, że tak naprawdę niewiele zależy od nas samych, a duży wpływ na los człowieka mają inni ludzie oraz zrządzenia losu. Książka nierówna i niezbyt optymistyczna, lecz skłaniająca do refleksji.
Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)
Elizabeth L. Silver, „Przed egzekucją”, Warszawa, Prószyński i S-ka 2013