Obecnie możemy oglądać go w V edycji „The Voice of Poland” w drużynie Barona i Tomsona. Przed Państwem Maciej Zieliński, który wyśpiewał sobie udział w programie utworem Mroza pt. „Nic do stracenia”.
Joanna Sieg: Skąd pomysł na udział w programie „The Voice of Poland”? Czy wcześniej próbowałeś swoich sił w innych programach typu talent show?
Maciej Zieliński: Uważam, że „The Voice of Poland” to obecnie najlepszy program muzyczny w Polsce, a dla chłopaka, który tak naprawdę dopiero raczkuje w muzycznym świecie to świetna okazja, żeby wiele się nauczyć. Kontakt z trenerami i świetnymi uczestnikami przyciąga i stwarza nowe możliwości rozwoju. Odpowiadając na drugie pytanie: tak, w zeszłym roku brałem udział w castingu do „Must Be the Music”, dostałem 4 „taki”, jednak jurorzy nie wybrali mnie do grona półfinalistów.
Joanna: Podczas przesłuchań w ciemno odwróciły się 4 fotele jurorskie. Justyna Steczkowska, Edyta Górniak i Marek Piekarczyk zapraszali Cię do swoich drużyn, ale Ty wybrałeś Barona i Tomsona – dlaczego?
Maciej: Najbardziej zainteresowana współpracą była pani Edyta, co mnie zdziwiło. Nie spodziewałem się, że ktokolwiek się odwróci, bo słyszałem innych uczestników, z którymi wręcz głupio było mi się równać. Jednak każdy, kto się tam wybiera, zadaje sobie pytanie „co by było gdyby?”. W moim przypadku stało się owe gdyby i faktycznie odwróciły się wszystkie fotele. Zgłupiałem, stojąc twarzą w twarz z trenerami. Od każdego z nich mógłbym się tak wiele nauczyć, że decyzja wcale nie była taka prosta. Edyta Górniak była bardzo przekonująca i zacząłem poważnie się zastanawiać, chociaż od samego początku chciałem trafić do drużyny Tomsona i Barona. Ostatecznie nie zmieniłem pierwotnego założenia i wybrałem podwójny fotel. Szanuję chłopaków za to, że idą pod prąd, że robią swoje i walczą o siebie, a na koncertach dają z siebie wszystko. To bardzo ważne, żeby na żywo nie być słabszym niż na nagraniach. Wnoszą dużo świeżości na polski rynek muzyczny i mają potencjał także na rynki zagraniczne. Poza tym podziwiam Tomsona za jego możliwości głosowe, jest świetnym wokalistą, od którego wiele mogę się nauczyć. Chłopacy sprawiają też wrażenie nieźle szurniętych i tacy faktycznie są, oczywiście w pozytywnym znaczeniu, a z takimi ludźmi najlepiej się dogaduję!
Joanna: Jakie są Twoje muzyczne inspiracje? Masz jakiś muzyczny autorytet?
Maciej: Słucham amerykańskiej muzyki lat 60., ale także dzisiejszej. Dopiero dojrzewam muzycznie i moje gusta ewoluują. Staram się nie ograniczać gatunkowo, chociaż dla szeroko pojętego techno i disco polo mówię zdecydowane nie. Moim muzycznym autorytetem jest Ray Charles, ale cenię też wielu innych artystów.
Joanna: Gdzie zdobywałeś pierwsze wokalne szlify?
Maciej: Poważnie za kształcenie swojego głosu wziąłem się w lokalnym domu kultury, gdzie z różną intensywnością uczęszczałem na zajęcia do Joanny Nehring-Roszkowskiej. W ostatnim czasie zabrałem się za to z większą dokładnością. Wiele zawdzięczam mojej nauczycielce, dzięki niej kształtuje się mój słuch i warsztat wokalny. Niestety nie uczęszczałem do szkoły muzycznej, nie gram na żadnym instrumencie, a to wiele utrudnia… Jednak wszystko da się przeskoczyć, jeśli odpowiednio mocno się tego chce.
Joanna: Co radziłbyś swoim rówieśnikom, którzy marzą o nagraniu płyty, graniu koncertów i występowaniu na scenie?
Maciej: Nie jestem odpowiednią osobą, by mówić o tak poważnych kwestiach, bo jeszcze niczego nie osiągnąłem. Mogę jedynie powiedzieć, że niejednokrotnie najbliższe otoczenie próbuje nas złamać, naśmiewając się z nas, nie wierząc w nasze możliwości. Ale jeśli kochasz to robić, olej wszystkich, nie poddawaj się i walcz! To twoje życie i nikt nie przeżyje go za Ciebie. Może to brzmieć buntowniczo i zadziornie, ale nie w tym rzecz. Nie twierdzę, że jesteśmy nieomylni, jednak trzeba wiedzieć, czego się chce. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, więc konstruktywną krytykę przyjmuj i analizuj, ale śmiej się ze zwykłej nienawiści. To moja rada.
Joanna: Twoje życiowe motto, które starasz się realizować w życiu to…?
Maciej: „Zawsze mogło być gorzej”. Lepiej myśleć, że szklanka jest do połowy pełna, aniżeli pusta. Zbyt często narzekamy, nie dostrzegamy jak wiele dobra nas spotyka. Otwórzmy oczy i cieszmy się z życia, bo każdy z nas ma tylko jedno. Żyjmy tak, żeby niczego nie żałować!
Joanna: Dokładnie! Zgadzam się z tym. Dzięki za rozmowę.
Maciej: Również dziękuję! Przy okazji chciałbym pozdrowić moją afrodrużynę oraz pozostałych uczestników programu, nie tylko zdolnych muzyków, ale przede wszystkim wspaniałych ludzi! Zapraszam w sobotę 11 października 2014 roku o godzinie 20.05 przed telewizory: TVP2, „The Voice of Poland” – stoczę BITWĘ!
Z Maciejem Zielińskim rozmawiała Joanna Sieg
(joanna.sieg@dlalejdis.pl)
Fot. Archiwum prywatne Macieja Zielińskiego