Powszechnie wiadomo, że aktywność fizyczna wpływa korzystnie na nasze zdrowie. Wzmacnia układ ruchu, poprawia krążenie oraz oddychanie, a także wydziela hormony szczęścia. Jednym z zalecanych dziennych dawek ruchu są zdecydowanie spacery, czyli „nabijanie” kroków.
W 1964 r. firma Yamasa wypuściła na rynek pierwszy krokomierz nazwany manpo-kei, który dosłownie oznacza „licznik dziesięciu tysięcy”. Dlaczego akurat tyle? Producent przyznaje, że nie było wówczas żadnych badań potwierdzających tę tezę, a wielkość została wybrana przypadkowo, ponieważ brzmiała dobrze.
Badacze, którzy wkrótce po tym zajęli się badaniami na ten temat, popełnili błąd. Otóż badali jedynie wpływ robienia 10 tysięcy kroków, porównując do robienia 3 czy 5 tysięcy. Jak łatwo się domyślić, wyniki pokazały, że ludzie robiący 10 tysięcy, chudli więcej, nikt jednak nie sprawdził, co w przypadku innych wielkości.
Dopiero w XXI w. naukowcy zajęli się poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, jaka optymalna liczba kroków jest dobra dla zachowania zdrowia. Według badań prowadzonych przez 13 lat, u osób robiących dziennie ok. 7 tysięcy kroków, ryzyko przedwczesnej śmierci było niższe nawet o 70%. Większa liczba kroków oraz tempo chodu nie wpływało znacznie na poprawę tego wyniku.
Badania wykazały również, że korzystna liczba kroków zależna jest od wieku. Osoby starsze (po 60 r.ż.) wykonywać powinny od 6 do 8 tys. kroków dziennie, zaś osoby młodsze — od 8 do 10 tys.
Najważniejszy wniosek, jaki płynie z tych badań, to fakt, iż nawet nieznaczne zwiększenie aktywności wpływa na poprawę zdrowia i zmniejszenie ryzyka przedwczesnej śmierci.
Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com