„Alicja w Krainie Czarów” to opowieść, której nie trzeba przedstawiać nikomu. Nawet jeśli ktoś nie czytał książki – z zaskoczeniem odkryłam, iż należałam do takich osób – ani nie oglądał żadnej z dziesiątek ekranizacji, na pewno spotkał się z motywami pochodzącymi z oryginalnego utworu Lewisa Carrolla. Królowa Kier, Biały Królik, Szalony Kapelusznik czy Kot Dziwak to postacie, których nie sposób nie znać. Pojawiają się w utworach z każdej dziedziny sztuki: plastyki, muzyki, literatury, performansu.
Jak wspomniałam, podczas lektury odkryłam, że jeszcze niedawno należałam do grupy ludzi, którzy nie mieli do czynienia z książką. Jak to możliwe? Nie wiem. Samą historię znałam jednak doskonale, i to niemal na pamięć. Od dziecka namiętnie zgłębiałam każdy film – animowany czy fabularny. Moim zdecydowanym numerem jeden jest „Alicja w Krainie Czarów” z 1985 roku, podzielona na dwie części i ukazująca również przygody dziewczynki po drugiej stronie lustra. Całe to zamiłowanie do historii o Alicji sprawiło, że nieco obawiałam się podejścia do książki. Wiedziałam, że może się okazać, iż niezbyt długa historyjka nie zachwyca tak bardzo, jak filmy, niewątpliwie stworzone z pompą.
Wystarczyło, bym przeczytała kilka stron, a już wiedziałam, że nie mam się o co martwić. Literacka „Alicja w Krainie Czarów” Carrolla okazała się jeszcze lepsza niż ekranizacje. Mało tego, momentami inna! Przykładowo w filmach, kiedy dziewczynka rośnie, zachowuje proporcje. W książce z kolei wydłużają jej się ręce, nogi lub szyja, w związku z czym w pewnej chwili bohater opowieści bierze ją i jej szyję za żmiję. Najlepsze są jednak monologi Alicji do samej siebie, które w filmach także występują, ale nie mają cudownie żartobliwego – a przy okazji dydaktyczno-refleksyjnego – klimatu, który zapewnia oryginał.
„Alicję w Krainie Czarów” wyróżnia jeszcze jedna rzecz, tym razem związana z tą konkretną książką. Chodzi oczywiście o nowe wydanie, za które odpowiada wydawnictwo MG. Jest obłędne! Od koloru, zdobień i faktury okładki, przez obrazki wybrane do zilustrowania fabuły, po dopasowanie tekstu do stron. Wszystko tutaj prezentuje się perfekcyjnie. Aż ma się ochotę oprawić książkę w ramkę i powiesić na ścianie lub zamknąć w szklanej gablocie na kluczyk. Już dowiedziałam się, że druga część przygód Alicji ukaże się nakładem wydawnictwa MG na jesieni przyszłego roku. Nie ma się co – nomen omen – czarować. Po prosu MUSZĘ ją zdobyć!
Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)
Lewis Carroll, „Alicja w Krainie Czarów”, MG, Warszawa, 2021.