Z roku na rok posada włodarza gminy czy miasta nie wzbudza już takiego zainteresowania jak kiedyś, co widać po coraz mniejszej liczbie osób kandydujących na wskazane stanowiska. Na przestrzeni lat wartość ta uległa zmniejszeniu o ponad 30%. W tegorocznych wyborach wystartowało najmniej chętnych od 2002 roku, czyli od momentu, w którym to my, obywatele, wybieramy władze gminy. Wcześniej zarówno wójtowie, jak i burmistrzowie czy prezydenci, byli wyłaniani przez radnych odpowiednich rad.
W tym roku na stanowisko wójta, burmistrza czy prezydenta kandyduje zaledwie 6731 osób. Do objęcia jest 2477 stanowisk – po przeliczeniu wychodzi, że na jedno miejsce są chętne dwie, góra trzy osoby. Warto zauważyć, że są regiony, w których zgłoszony został tylko jeden kandydat – w tegorocznych wyborach jest ich najwięcej historii, 412. W takiej sytuacji osoba kandydująca ma możliwość objąć stanowisko, o które się ubiega, jedynie wówczas, gdy uzyska więcej niż połowę ważnych głosów. Jeśli się to nie uda, wtedy przedstawiciel gminy bądź miasta wyłaniany jest przez właściwą radę.
Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com