„Czarci krąg” – recenzja

Recenzja książki „Czarci krąg”.
W niewielkiej wsi wybucha sensacja, gdy stary pochówek zostaje okrzyknięty grobem wampira. Co jednak ma to wspólnego z wybuchem fioletowej krowy i dziwnymi dźwiękami dochodzącymi z pensjonatu?

Zagubin to niewielka wieś, w której ludzie żyją raczej od sensacji do sensacji – to pozwala im utrzymywać dochody na odpowiednim poziomie. To właśnie tam, do miejsca znanego z dzieciństwa, trafia Hanka, prywatny detektyw matrymonialny. Choć ma śledzić zarządcę pobliskiego majątku, który w serwisie randkowym próbuje umówić się z matką jej szefowej, właścicielką niskiej klasy pensjonatu, to jednak na miejscu zastaje istną farsę. Cała miejscowość bowiem przygotowuje się do obchodów Wampiriady – święta stworzonego z powodu niedawno odkrytego, podobno wampirycznego, pochówku. Na miejsce zjeżdżają się fani sensacji, ale również profesor, który uważa, że wampiry to tak naprawdę kosmici. Przyjeżdża również policjant z Wrocławia, przystojny Maciek, by pomóc w rozwiązaniu sprawy. Jak skończy się cała sytuacja?

Nie da się ukryć, że Zagubin został oddany wprost idealnie – jako dość zacofana wieś, w której plotki rozchodzą się błyskawicznie, zaś sensacji poszukuje każdy. Jest to również plątanina najróżniejszych charakterów, które muszą ze sobą obcować dzień w dzień, co wywołuje zabawne sytuacje. Teściowa, która chce na siłę odchudzić swoją córkę i znaleźć jej lepszego męża niż obecny, dwie babcie, które prowadzą prywatne śledztwo przeciwko drugiej – a jednocześnie się o nią martwią - czy lokalna pijaczka, która próbuje zwrócić na siebie uwagę w niekonwencjonalne sposoby… Te wszystkie postaci możemy spotkać również w rzeczywistości, dlatego wydają nam się tak znajome i swojskie – z drugiej jednak strony ich nagromadzenie i chaos, który wprowadzają do akcji książki, mogą momentami powodować u nas wręcz ból głowy.

Czarci krąg” nie jest moim pierwszym spotkaniem z Iwoną Banach – wcześniej miałam prawdziwą przyjemność czytać „Klątwę utopców”, przy której momentami wręcz płakałam ze śmiechu. W obecnej książce jednak więcej jest wydarzeń, bohaterów, ale komizm sytuacyjny zszedł na drugi plan. Śmiejemy się raczej z charakteru bohaterów niż z sytuacji, które wywołują, choć nie brak oczywiście również zabawnych momentów. Wydaje mi się jednak, że w książce zrobiło się po prostu zbyt tłoczno, dlatego trudno jest ją przeczytać jednym tchem. Ogromną zaletą nadal pozostaje język, którym autorka stworzyła swoje dzieło – lekki, humorystyczny, pełen zabaw słowami i skojarzeniami. Przyjemnie czyta się o perypetiach bohaterów, zwłaszcza tych, którzy wydają się twardo stąpać po ziemi; już samo ich zderzenie z bohaterami nieprzewidywalnymi i szukającymi sensacji bawi czytelnika niepomiernie.

Czarci krąg” mogę polecić każdemu, kto szuka ciekawej książki z wątkiem sensacyjnym i obyczajowym, osadzonej w krzywym zwierciadle wiejskiego charakteru postaci. To książka, która przede wszystkim ma bawić czytelnika, a nie musi od razu poruszać głębokich, filozoficznych treści. I dlatego świetnie sprawdzi się jako lekka, popołudniowa lektura.

Paulina Grzybowska
(paulina.grzybowska@dlalejdis.pl)

Iwona Banach, „Czarci krąg”, Katowice, Wydawnictwo Szara Godzina, 2016.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat