„Cztery rzęsy nietoperza” - recenzja

Recenzja książki „Cztery rzęsy nietoperza”.
Hanna Kowalewska kazała swoim czytelnikom czekać na kolejny tom opowieści o Zawrociu pięć lat, pytanie jednak czy było warto?

Główna bohaterka, Matylda, w chwili rozpoczęcia książki jest w ciąży, a jej ukochany Paweł właśnie wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Sytuację komplikuje fakt, że oczekiwane dziecko jest poprzedniego partnera Matyldy, a jej związek z przystojnym kompozytorem tak naprawdę dopiero się zaczął i już chwilę po zaręczynach czeka ich test długiego rozstania.

Dziedziczce Zawrocia nie jest dane zaznać spokojnego oczekiwania na potomka oraz powrót ukochanego, gdyż ktoś zaczyna ją prześladować. Głuche telefony, upiorne niespodzianki podrzucane do drzwi… Prywatne śledztwo dziewczyny wykazuje, że ma ona o wiele więcej nieprzyjaznych jej dusz, niż mogłoby się komukolwiek zdawać. Niechętne otoczenie i coraz bardziej zagadkowe zachowanie Pawła powoduje, że samotne życie w Zawrociu zaczyna nabierać coraz ciemniejszych barw.

Autorka pragnąc stworzyć atmosferę narastającego zagrożenia zdecydowanie przesadziła, zapełniając swoją książkę samymi odpychającymi bohaterami. Pisarka kreuje rzeczywistość, w której przyjaciele są zaborczy i egoistyczni, rodzina nie stanowi wsparcia, a ukochany potrafi skrywać wiele tajemnic. W pewnym momencie książka zmienia się w ponurą wyliczankę kolejnych złośliwości, spotkań niemiłych ludźmi i wymian uszczypliwych uwag. Realizm opowieści znacznie na tym cierpi, gdyż tego typu zabiegi nieuchronnie przywodzą na myśl telenowelę: biedna uciskana piękność kontra złowrogi świat, wypełniony demonicznymi typami.

Główna bohaterka i narratorka nie jest w stanie sprostać zadaniu jakim jest dźwiganie na swoich barkach całej fabuły. Dziecinna, jednowymiarowa i infantylna kobieta, której oczyma oglądamy wszystkie wydarzenia, budzi irytację. Jej działania sprowadzają się do bezwolnego snucia się po dworku, odwiedzania kolejnych ludzi w celu wymieniania z nimi złośliwości, a na końcu do niezbornego prowadzenia śledztwa w sprawie swojego prześladowcy.

Zupełnie nie przypadł mi do gustu świat wykreowany przez Hannę Kowalewską, wypełniony kobietami, których jedynym celem życiowym jest odbicie komuś mężczyzny, mężczyznami bezwolnymi i pozwalającymi sobą bezkarnie manipulować lub wykazującymi skrajnie seksistowskie zachowania. Znużyła mnie bohaterka, której jednym z głównym zmartwień w ciąży jest nadmiar kilogramów i starająca się zrzucić brzuszek (sic!) w trakcie spacerów…

Zamiast być opowieścią o dojrzewaniu do miłości i związków, „Cztery rzęsy nietoperza” okazały się historią toksycznych ludzi uwikłanych w toksyczne relacje, do której zupełnie nie chce mi się wracać.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Hanna Kowalewska, „Cztery rzęsy nietoperza”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat