„Czwarty pokój” - recenzja

Recenzja książki „Czwarty pokój”.
Przeprowadzka z mężem i dziećmi do nowego mieszkania… byłoby pięknie, gdyby nie masa problemów rodzinnych i...duch?!

Zainteresowałam się tym tytułem ze względu na to, iż mimo wręcz dramatycznego opisu, okładka wygląda na niezwykle optymistyczną i kolorową. Taki kontrast od razu przyciągnął moją uwagę. Zaczęłam się zastanawiać, czy równie kontrastowa, a co za tym idzie, ciekawa, będzie treść.

Dobrawa Tulewicz w życiu ma pod górkę: problemy w małżeństwie, niełatwa rodzina, brak pracy. Mimo to nie opuszcza jej wola walki o swoje, optymizm i poczucie humoru. Wraz z mężem i synami przeprowadza się do mieszkania w kamienicy. Tam jednak trafia na zupełnie nowy problem, a mianowicie na ducha, który angażuje ją w rozwiązanie zagadki jego śmierci. Wywraca to życie bohaterki do góry nogami.

Książka ta jest doskonałym przykładem na istnienie tzw. „lekkiego pióra”, ponieważ wciąga już od pierwszej strony. Jeszcze nawet nie do końca wiadomo, z czym ma się do czynienia, a już czyta się szybko i przyjemnie. Spójna, gładko prowadzona narracja zapewniła, że od razu wsiąkłam w świat głównej bohaterki, z której to perspektywy spoglądamy na otaczający świat. Spodobały mi się jej komentarze, ale również wszelkie rozmówki i utarczki słowne. Nie było w nich przesady, a stanowiły rozweselający element. Krytyczny stosunek do właściwie wszystkiego, nawet własnych dzieci, dystans do siebie Dobrawy wpisał się w mój gust. Nienachalne, a jednak dosadne wyrażanie się wprost, niejednokrotnie wywołało uśmiech na twarzy, nie odwracając uwagi od istoty wydarzeń. Problemów na głowę głównej bohaterki spadło bowiem całkiem sporo. Radzi sobie jednak z nimi lepiej lub gorzej i nie narzeka, nie jęczy - co ważne.

Zaintrygowało mnie wprowadzenie tajemniczej postaci ducha. Reakcja innych i on sam zostały świetnie przeniesione na polskie realia. Dużo w tym sceptycyzmu. To coś zupełnie innego niż amerykańskie powieści o podobnie brzmiących opisach. Pod względem klimatu powieść „Czwarty pokój” jest naprawdę nietuzinkowa.

Dość szybko zaczęło mi towarzyszyć wrażenie, że zamysł był zgoła inny, że zagłębiam się w umysł bohaterki. Niełatwo się od lektury oderwać, ponieważ w pewnym momencie nic nie jest pewne. Ciągle miałam w głowie: „Co też ta wariatka Dobrawa jeszcze wymyśli?” (przy czym słowa te miały w pełni ciepły wydźwięk). Spośród wielu bardzo realistycznych bohaterów, do głównej zapałałam sympatią właściwie od razu.

Podobał mi się sposób, w jaki Janowska splotła wątek realistyczny, a więc codziennych problemów szukającej pracy matki z fantastycznym - bo ten drugi chyba właśnie takim należy nazwać. Wprowadził on coś nowego, a jednak nie zaburzał innych wątków. Te ułożyły się z kolei w obyczajową historię. Mimo obecności ducha, to nie żaden horror. Tak jak i odniesienia do historii współczesnej nie dobudowały części historycznej, a piętrzące się problemy - dramatu. Akcji i humoru odnalazłam za to na kolejnych stronach co niemiara. A jednak i z małą goryczą raz i drugi pomyślałam, jaki to los spotyka wiele kobiet i właściwie... Czy trzeba im aż takiego „motywatora”, jak w tej książce? Niekoniecznie. Autorka pokazała, że z problemami można radzić sobie na wiele sposobów. Wielokrotnie zasugerowała, że jednym z lepszych jest dystans do wszystkiego.

Dzięki wartkiej akcji dnia codziennego, życia (i nieżycia) pędzących jak wiatr, „umilonych” sprzeczkami i losowymi drobnymi wypadkami, jak również zabawnymi sytuacjami, nie jest to na szczęście poradnik ani nic innego sztampowego. Niebagatelna obyczajówka, tak doskonale oddająca zamęt dzisiejszych czasów (mimo że bohaterowie nie są specjalnie „na czasie” - co czyni ich jeszcze ciekawszymi) szybko zmieniła się w lekki kryminał. Także podział na w miarę krótkie rozdziały polepszył i przyspieszył odbiór. Zagadkowe podtytuły wywołały u mnie efekt: „A, przeczytam jeszcze jeden”.

„Czwarty pokój” to książka naładowana pozytywną energią, pokazująca, że do problemów warto podchodzić z przymrużeniem oka i odważnie stawać do walki z nimi. Przypomina, że nie ma sytuacji bez wyjścia, choćby wydawały się nie z tego świata. To także optymistyczna i zarazem sarkastyczna lektura, którą czyta się z przyjemnością i ciekawością. Wciąga i wodzi czytelnika za nos dzięki temu, jak nieprzewidywalna jest, a tajemnica, którą rozwiązuje Dobrawa do typowych nie należy. Pozytywne pomieszanie z poplątaniem. Mimo że nie w moim typie, szczerze się wciągnęłam i polecam, szukającym lżejszej książki przede wszystkim o… życiu.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Monika B. Janowska, „Czwarty pokój”, Konin, Wydawnictwo Psychoskok, 2019.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat