„Dama dworu. Moje nadzwyczajne życie w cieniu Korony” – recenzja

Recenzja książki „Dama dworu. Moje nadzwyczajne życie w cieniu Korony”.
Czyli wspomnienia z arystokratycznego domu.

Anne Glenconner urodziła się w 1932 roku jako Anne Cooke, pierworodna córka piątego hrabiego Leicesteru. Pierwsze lata życia spędziła w Halkham Hall w Norfolku na wynagradzaniu rodzicom rozczarowania faktem, iż nie była męskim spadkobiercą majątku. Mała Anne poznała zarówno Elżbietę, jak i jej siostrę Małgorzatę, z którą uwielbiała urządzać zasadzki na lokajów. W 1952 roku Anne została wybrana na druhnę koronowanej wówczas Elżbiety II. Po latach poświęconych małżeństwu i dzieciom, ta druga relacja znacząco się zacieśniła, gdy autorka została poproszona przez księżniczkę o objęcie pozycji damy dworu. Propozycję przyjęła i pełniła tę funkcję przez ponad trzydzieści lat - od 1971 roku aż do śmierci Małgorzaty w 2002.

Tematyka arystokracji jest chętnie podejmowana w popkulturze, a jednak czytając wspomnienia kogoś, kto został w tej specyficznej kulturze wychowany, wciąż można odnieść wrażenie wrzucenia w zupełnie obcy, czy może zatrzymany w czasie, świat. Nie wiem, jak inaczej możnaby określić szkoły dla przyszłych gospodyń dużych domów i uczenie się zabawiania gości konwersacją tylko po to, żeby potem gorączkowo biegać z balu na bal, licząc, że uda się znaleźć wybranka przed przekroczeniem magicznej granicy 21 roku życia. Anne Cooke się „udało”, znalazła Colina Glenconnera, a ten po ślubie okazał się jednym z najmniej zrównoważonych ludzi na świecie. Czytając o jego kuriozalnych wybrykach, miałam przed oczami rozmowy Hiacynty z „Co ludzie powiedzą” z jej siostrą Wiolettą o jej trzepniętym mężu Brusie, tyle, że opisane w „Damie…” fakty brzmią jeszcze bardziej absurdalne niż komediowa fikcja i z czasem przestają śmieszyć.

Tytuł „Dama dworu. Moje nadzwyczajne życie w cieniu Korony” mógłby sugerować, że w treści dominować będą sprawy związane z obowiązkami względem rodziny królewskiej, ale, nie licząc rozdziału poświeconego koronacji, powiedziałabym, że elementy zawodowe i osobiste zajmują mniej więcej tyle samo miejsca. Życie Anne Glenconner z pewnością nie jest zwyczajne. Blichtr miesza się ze spaniem na podłodze, przyzwoitki z paryskim wyuzdaniem, „edukacja ku byciu żoną” z komiwojażerką, wystawne przyjęcia z rozdzielającą familię wojną, a egzotyczne podróże z agresją, nałogami i śmiercią.

Autorka zdecydowanie ma o czym pisać i robi to w stonowany, ale angażujący sposób. Być może historia bezpośrednio powiązana z Koroną jest trochę ugładzona, a przez wzgląd na sympatię względem pracodawczyni będącej równocześnie przyjaciółką pewne sprawy przemilczane. Trzeba również brać poprawkę na to, że jeśli ktoś nie jest typem koligacyjnej/ego plotkary/plotkarza, to wyjaśnienia, kto jest kim dla kogo miejscami mogą trochę męczyć.

Myślę jednak, że sam wątek łamiącego stereotypy małżeństwa damy dworu z totalnym ekscentrykiem oraz zakup wyspy, a następnie przekształcenie jej w cel podróży celebrytów są na tyle nietypowe, że zachęcają, aby dać tej lekturę szansę, a sobie możliwość uzyskania wglądu w realia tak odległe od tych, w których żyje się na co dzień.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

Anne Glenconner, „Dama dworu. Moje nadzwyczajne życie w cieniu Korony”, Wydawnictwo REBIS, Poznań, 2022r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat