Wachlarz osobowości, który przedstawia Blanchett jest bardzo szeroki - od wokalistki punkowego zespołu, przez gospodynię domową, wdowę, robotnicę, naukowca, aż po bezdomnego mężczyznę. Wszystko po to, aby zderzyć najbardziej radykalne idee XX wieku z otaczającą nas rzeczywistością. W 13 różnych sekwencjach, Blanchett, wystylizowana na różne postaci, wygłaszała słynne manifesty XX wieku. Znajdziemy wśród nich między innymi "Manifest komunistyczny" Marksa i Engelsa, "Manifest surrealizmu" Andre Bretona, "I Am for an Art" rzeźbiarza Claesa Oldenburga, manifesty futurystów, sytuacjonistów czy konstruktywistów, teksty Jima Jarmuscha i Wernera Herzoga.
Wygłaszając monolog na temat konstruktywizmu i suprematyzmu Blanchett wciela się w naukowca, rozprawiając o pop arcie jest konserwatywną gospodynią domową spożywającą posiłek z rodziną. Założenia dadaizmu przedstawia jako pogrążona w żałobie kobieta na pogrzebie swojego męża, z kolei sytuacjonizmu – jest bezdomnym mężczyzną. Te kilkuminutowe sceny dają tym manifestom nowy kontekst. Po kolei widzimy, jak kamera ukazuje postindustrialne krajobrazy, wciska się do ciasnego mieszkania w betonowym blokowisku, zanurza w lśniące wnętrza instytutów badawczych, w mroki balangi na koncertowym backstage’u, czy też wtapia się w błękitny chłód telewizyjnego studia. Jednak to nie same postaci są najistotniejsze, ale konteksty czy zainscenizowane sytuacje – bliskie banalnej codzienności – tworzące komiczno - absurdalne sytuacje.
Bez wątpienia Cate Blanchett jest znakomitą aktorką, która zasłużenie zdobyła najważniejsze filmowe nagrody. Bez większych trudności wciela się we wszystkie powierzone role w filmie Rosefeldta. „Manifest” można interpretować na wiele różnych sposobów lub zwyczajnie można cieszyć się kameleonowymi zdolnościami aktorki. Produkcja w reżyserii Rosefeldta jest wizualnym manifestem i kieruje się przeciwko wszystkim tym jednostkowym, dyktatorskim wizjom świata, które mówią o sobie, że są jednocześnie uniwersalne i oryginalne. Chociaż język nie należy do najłatwiejszych, nie warto skupiać się na samym znaczeniu słów, tylko na brzmieniu czy interpretacji wpisanej w codzienną rzeczywistość.
Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)
„Manifesto”, 2016