„Dwadzieścia siedem snów” – recenzja

Recenzja książki „Dwadzieścia siedem snów”.
Czasem banalna historia może być czymś więcej, jeśli tylko spojrzymy na nią zza okularów fantazji i niezwykłej, kobiecej magii…

Młoda pisarka wyjeżdża do niewielkiej wsi, w której zamieszkuje u starszej kobiety zwanej Szarą. Tam poznaje nastolatkę, którą się opiekuje, a tak że powoli odkrywa tajemniczą historię klątwy dotykającej kobiety z tego rodu. Jej współczesna bohaterka, Milena, mieszka w odosobnionym domku na samym szczycie pobliskiego wzgórza i uważana jest nie tylko za kobietę lekkich obyczajów, ale również i czarownicę oraz odmieńca. Tymczasem młoda pisarka coraz bardziej przyciągana jest przez tajemnicę, która skrywa się na samotnym wzgórzu – a historia przeplata się ze światem snów i magii.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w niewielkich wsiach na krańcach Polski czy w regionach o szczególnie silnie zakorzenionej sferze magicznej kobiety uważano za istoty niezwykle silne i tajemnicze, otoczone specyficzną otoczką spraw dla mężczyzn niedostępnych. Kobiety były z pokolenia na pokolenie zielarkami, pomocnicami zarówno przy porodach, jak i zbyciu dziecka, autorkami klątw. Ta właśnie zaczarowana rzeczywistość przenika do naszej świadomości przez strony książki Marty Alicji Trzeciak.

Historia opowiadana jest dwutorowo: z jednej strony mamy to, co dzieje się na jawie, z drugiej zaś dwadzieścia siedem snów, które przychodzą do młodej pisarki w trakcie jej pobytu u Szarej. Jawa to przede wszystkim to, co dzieje się aktualnie – osoby, które spotyka bohaterka, a także opowiadane przez nie historie. Sny zdarzają się wszędzie – zarówno w pokoju, który uważany jest za nawiedzony, jak również nad jeziorem, w domu Mileny czy w środku lasu. Każdy sen przekształca banalną w teorii historię w ciekawą opowieść o klątwie, zaczarowanych mocach, dobru i złu, a także temu, jak nowe zawsze wypiera stare.

Niezwykła, magiczna opowieść oparta na motywie przychodzącego do wsi diabła i kobiet, które buntują się przeciwko jego decyzjom, wciąga w niesamowity sposób. Czytając tę książkę czułam, że oto przestrzeń, która dotychczas w literaturze była z rzadka zapełniana, otrzymała kolejną, atrakcyjną pozycję – i to autorstwa polskiej pisarki! Przyznam szczerze, że „Dwadzieścia siedem snów” to jedna z tych książek, które w mojej biblioteczce zachowują honorowe miejsce, i do których regularnie wracam, aby znów oblec nudną i smutną rzeczywistość w otoczkę magicznej, tajemniczej opowieści o ludzkich losach, sile charakteru i walce serca z rozumem. Autorka bowiem nie tyle wkłada bohaterów w konkretne wydarzenia i decyzje, ile pozwala ich historii snuć się, jednocześnie kształtując ją w magiczny, subtelny, kobiecy sposób.

Paulina Grzybowska
(paulina.grzybowska@dlalejdis.pl)

Marta Alicja Trzeciak, „Dwadzieścia siedem snów”, Białystok, Wydawnictwo Kobiece, 2016.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat