Edukacja w skali makro

Edukacja w skali makro z wydawnictwem Impuls.
W księgarniach i hurtowniach podręczników ruszyły lawinowo promocje szkolnych podręczników, zwiastując nieuchronny koniec wakacyjnej beztroski.

Oficyna Wydawnicza „Impuls” proponuje coś innego; proponuje, by w szale kompletowania wyprawki zatrzymać się na chwilę, cofnąć o krok i – spojrzeć na edukację raz jeszcze, tym razem w skali makro. Pomocne w tym będą dwie spośród licznych nowości, jakie w ostatnich tygodniach zaprezentował „Impuls”: Neoliberalne reformy edukacji w Stanach Zjednoczonych. Od Ronalda Reagana do Baracka Obamy Eugenii Potulickiej oraz Edukacyjne problemy współczesności Mirosława Szymańskiego, obydwie łowiące absurdy współczesnej oświaty, tak polskiej, jak i ogólnoświatowej. Publikacja Potulickiej bierze pod lupę, wbrew tytułowej sugestii, polski system edukacji, rozszyfrowując w nim, przede wszystkim, kalkę systemu amerykańskiego, a następnie demaskując jego oczywiste błędy i niedociągnięcia, szczególnie jaskrawo widoczne na tle polskiej szkoły. Amerykański system oświaty jest wariacją na temat ideologii korporacyjnej, a więc, operując solidnym skrótem myślowym, ideologii wolnego rynku i wolnej konkurencji. Pozornie tylko jest to zaletą, gdyż efektem walki z tradycyjną kadrą nauczycielską oraz szkolnictwem publicznym jest niechlubne zjawisko „epidemii głupoty”, jaka miałaby nawiedzić współczesne Stany Zjednoczone. Analiza i konstatacja zjawiska to jednak tylko wstęp do właściwej refleksji – Potulicka pokazuje, jak z natury swej wadliwy produkt (edukacyjny neoliberalizm), staje się wręcz szkodliwy w chwili, gdy zostaje żywcem przeszczepiony na polski grunt, zasadniczo odmienny od amerykańskiego. Monografia Potulickiej jest więc ostrzeżeniem oraz wołaniem o opamiętanie, skierowanym do wszystkich odpowiedzialnych za kształt współczesnej polskiej oświaty.

Edukacyjne problemy współczesności podejmują ten sam, co u Potulickiej problem, lecz tym razem w innym aspekcie, stanowiąc tym samym znakomite dopełnienie/uzupełnienie Neoliberalizmu…. Mirosław Szymański omawia kwestię kształcenia w skali makro, obserwując pewne ogólnoświatowe trendy, dyktujące kształt i jakość współczesnej edukacji, swoje refleksje opierając na fakcie przemian w strukturze i sposobie funkcjonowania społeczeństwa, co narzuciło jednostkom nowy podział ról oraz nowe konieczności i obowiązki; jednym z nich jest imperatyw całożyciowego uczenia, łączącego edukację formalną (sygnowaną kolejnymi zdobytymi świadectwami i zaświadczeniami) i nieformalną (polegającą prostym uczestnictwie w codziennym życiu). Nakaz (by nie rzec: przymus) nieustającej edukacji narzuca określony styl życia, daleki od mieszczańskiego spokoju naszych przodków. Paradoksalnie, nadążanie za wymogami naszych czasów staje się źródłem frustracji, w chwili, gdy życie, jakie w zamian otrzymujemy, nie odpowiada oczekiwaniom, wiązanym np. z poziomem uzyskanej edukacji – pozostaje to w sprzeczności z głoszonymi od wieków prawdami, zgodnie z którym jedynie społeczeństwo oświecone to społeczeństwo szczęśliwe; współczesny wyścig kompetencji i rodzące się na tym tle dramaty zdają się temu zaprzeczać. Książka Mirosława Szymańskiego to owoc długich lat namysłu nad wskazaną problematyką, podpartych imponującą bogactwem bibliografią; jest to zarazem publikacja, której geneza (teksty rozsiane w przeciągu wielu lat) wymusza niejako wewnętrzny rozwój: na marginesie lektury otrzymujemy więc ogląd ewolucji, jaka zachodzi we współczesnej oświacie oraz – choć w niewielkim stopniu – w poglądach samego Autora.

Jeśli lektura połączonych sił Potulickiej–Szymańskiego przyprawi Czytelnika o dreszcze, warto wówczas sięgnąć do publikacji Jerzego Mioduszewskiego: Cztery szkice z przeszłości matematyki, będącej żywym dowodem na to, że nauka w swej najszlachetniejszej postaci wygrywa niezależnie od momentu dziejowego (a wiec i dla nas tli się iskierka nadziei…). Ten wielce budujący wniosek nie jest jednak jedyną zaleta publikacji Mioduszewskiego – Cztery szkice… to wspaniała opowieść z pogranicza historii i matematyki, dyscyplin raczej rzadko ze sobą łączonych.  Tym razem opowieść o słynnych matematykach (m.in. Euler, Cantor, Sierpiński) staje się pretekstem do snucia barwnej opowieści o niedalekiej przeszłości, w której przemiany społeczne, najnowsze osiągnięcia techniki, polityka, medycyna i męska moda splatają się w barwny kolaż z epoki. Czy te dygresje – nieraz dosyć obszerne – powodowane były jedynie pogonią za anegdotą, czy też mógłby w tym być jakiś większy sens? Autor nie odpowiada na to pytanie, bo sam chciałby wiedzieć, w jaki sposób geniusz czasu i miejsca, objawiający się zazwyczaj jako sytuacja społeczne, a nawet zjawisko natury, mógłby mieć wpływ na prawdy matematyczne uznawane za wieczne.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat