Od dziecka uwielbiam kryminały. Być może moja miłość do tego typu literatury wiązała się z zainteresowaniem kryminologią i kryminalistyką, a być może po prostu wynikała z wrodzonej chęci rozwiązywania każdej sprawy, każdego problemu do samego końca. Niezależnie od tego, co mną kierowało i kieruje, trzymając w rękach książkę Terry’ego Goodkinda pod tytułem „Gniazdo” byłam pełna nadziei na fascynującą powieść. Teraz, już po skończonej lekturze, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że ani trochę się nie zawiodłam. Powieść od początku do końca trzymała mnie w napięciu, nawet mimo faktu, iż kilka pierwszych rozdziałów zawierało jedną długą rozmowę (co z pewnością wielu osobom może przeszkadzać, ale dla mnie w żadnym wypadku nie było to wadą książki).
Kate Bishop wyjeżdża do Dallas w celach służbowych. Po raz pierwszy zostawia na tak długo swojego niepełnosprawnego brata samego. John był samodzielny, pracował w specjalnym ośrodku, jednak rzeczywistość czasami go przerastała. Tak było i tym razem. Na cmentarzu spotyka diabła – bestię w ludzkiej postaci. Takich ludzi potrafił rozpoznawać, spoglądając im w oczy. Przerażony John przykuwa mężczyznę w piwnicy. Pragnie poprosić kogoś o pomoc – swoją siostrę lub śledczą Jane, której nieoficjalnie pomagał identyfikować zabójców. Niestety nie udaje mu się nikogo zawiadomić. Diabeł uwalnia się z więzów i zabija bezbronnego Johna. Po jakimś czasie okazuje się, że Kate posiada taką samą umiejętność jak jej brat. Co więcej, z oczu mordercy potrafi wyczytać, w jaki sposób dokonał morderstwa. Główna bohaterka jest w wielkim niebezpieczeństwie, ponieważ na świecie istnieją też tacy zabójcy, którzy potrafią rozpoznawać osoby takie jak Kate czy John. Z pomocą przychodzi jej Jack Raines. Czy zdoła uchronić ją przed superdrapieżcami z darknetu?
Jak już wspomniałam na samym początku, jestem zachwycona tą książką. Nie tylko trzymała mnie w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, ale i okazała się skutecznym wyciskaczem łez. Zakończenie opowieści było dla mnie nie do przewidzenia i bardzo mnie zaskoczyło. Język książki jest wręcz mistrzowski, a takie niuanse jak chociażby ciągnący się przez kilka rozdziałów dialog dodaje jedynie realizmu, pozwalając jeszcze lepiej wczuć się w sytuację głównych bohaterów. Mrożąca krew w żyłach opowieść o darknecie z pewnością wielu z Was przypadnie do gustu. Ja po skończonej lekturze mam tylko nadzieję, że ktoś kiedyś pokusi się o wyreżyserowanie filmu na podstawie tej książki. Już dziś mogę z pewnością powiedzieć, że byłabym wielką fanką i orędowniczką takiego dzieła.
Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)
Terry Goodkind, „Gniazdo”, Dom Wydawniczy Rebis 2018