Nudna praca nauczycielki, despotyczna matka kierująca każdym jej krokiem, a do tego asertywność na poziomie zerowym, co znacznie utrudnia codzienną egzystencję. Czy w takim wieku można jeszcze cokolwiek zmienić?
Impulsem do porzucenia dotychczasowej jałowej codzienności staje się ogłoszenie pewnego oryginała: mężczyzna oferuje swoje towarzystwo w trakcie dowolnej podróży w dowolne miejsce. Kalina nie zastanawiając się wiele, wybiera Kosmę na towarzysza swojej wycieczki do Holandii, gdzie tak pięknie kwitną tulipany… Uzbrojona w listę marzeń do spełnienia, kobieta podejmuje się najbardziej radykalnego kroku w swoim życiu: zostawiając despotyczną matkę pod opieką wnuczki, wyrusza w nieznane z nieznajomym u boku.
Natasza Socha nie napisała wybitnej powieści o lęku przed prawdziwym życiem, czy też toksycznych relacjach z matką. Jej książka nie rości sobie najmniejszych nawet pretensji, by być czymś więcej, niż letnim czytadłem, ale „Hormonia” jest w swojej prostocie i lekkości wyśmienita. Niejako przy okazji udało się także napisać kilka mądrych rzeczy o wychowywaniu dzieci, trującym rodzicielstwie czy też o współczesnym pojmowaniu starości.
Autorka stworzyła świat rodem z książek Joanny Chmielewskiej: pełen cudacznych i malowniczych person, niespotykanych zbiegów okoliczności i szczęśliwych zakończeń. Świat, w którym na każdym kroku można spotkać kogoś obdarzonego niecodzienną biografią, a zawarte w podróży znajomości kończą się przyjaźnią na całe życie.
Przy okazji historii Kaliny, autorka rozprawia się lekkim piórem z obawami kobiet wchodzących w dojrzałość. Na scenę wkracza kilka bohaterek przekonanych, że wraz z menopauzą kończy się ich kobiecość, że następnym etapem jest tylko sztuczna szczęka i balkonik oraz wegetacja na ławeczce w parku. Pisarka podsuwa swoim bohaterkom oraz czytelniczkom kilka kuszących alternatyw, wśród których jest chociażby romans z młodszym mężczyzną. „Menopauza to nie wyrok” mówi Socha i pokazuje rozkwit swojej pierwszoplanowej postaci właśnie u progu zmian hormonalnych. Kalina w ciągu kilku tygodni przeżywa więcej i mocniej, niż w ciągu całego swojego dotychczasowego życia.
„Hormonia” pokazuje, że można w sposób dowcipny i lekki opowiedzieć o rzeczach trudnych. Nawet jeżeli kilka postaci jest niedopracowanych, zbiegów okoliczności wydaje nam się za dużo, a postać matki głównej bohaterki jest zdecydowanie przejaskrawiona, to całość jest przyjemną i niegłupią lekturą na letnie wieczory.
Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)
Natasza Socha, Hormonia, Pascal, Warszawa 2016