Jeśli zauważymy, że nasz stan emocjonalny tuż przed miesiączką lub podczas jej trwania staje się coraz bardziej niestabilny, warto zwrócić się z tym problemem do specjalisty. Mimo najszczerszych chęci nie pozbędziemy się wszystkich objawów, jednak z odpowiednią pomocą możemy zmniejszyć ich wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie.
Dodatkowo część objawów może wynikać nie tylko z naszej genetyki, ale z różnorodnych nieprawidłowości, które wykryją dopiero odpowiednie badania. Zamiast więc zmagać się ze wszystkimi dolegliwościami, jak najszybciej sprawdźmy, czy istnieje szansa na zmniejszenie ich lub całkowite usunięcie, dzięki odpowiednim wskazówkom od ginekologa.
U znacznej części kobiet napięcie przedmiesiączkowe wiążę się nie tylko z nadmierną wrażliwością, ale również z:
Dolegliwości te nie tylko nas osłabiają, ale również obniżają nasze zdolności do normalnego funkcjonowania, pracy, a nawet kontaktów z innymi ludźmi. W konsekwencji czujemy się przytłoczone światem zewnętrznym i własnymi myślami. A to z kolei może prowadzić do poczucia wykluczenia i samotności, z którymi trudno jest nam się pogodzić.
Kiedy więc tuż przed miesiączką czujemy się słabsze, smutniejsze i bardziej podatne na bodźce zewnętrzne, powinnyśmy znaleźć nasz prywatny sposób na polepszenie nastroju. Dla jednych będzie to odpoczynek i wyciszenie we własnym domu lub z najbliższymi ludźmi, dla innych odpowiednia rozrywka, która oderwie nasz umysł od przykrych myśli.
Jak zawsze przydadzą się tu ulubione przekąski, dobry film lub książka, a czasem długa kąpiel czy sen. W tych dniach powinnyśmy jednak ograniczać alkohol i inne używki, które zmącą nasz umysł i wcale nie pomogą, a jedynie chwilowo stłumią objawy.
Jeśli jednak nie mamy możliwości spędzenia czasu tak, jak tego potrzebujemy, warto spróbować innych alternatyw na poprawę nastroju. Mogą to być:
Poza ziołami i witaminami, na poprawę naszego stanu psychicznego pozytywny wpływ mają także lekkie ćwiczenia fizyczne i ruch na świeżym powietrzu, które podniosą nam poziom endorfin.
Aleksandra Kowal
(aleksandra.kowal@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com