„Jak u siebie” – recenzja

Recenzja książki „Jak u siebie”.
Książka „Jak u siebie” to przede wszystkim opowieść o szczęściu – tym, czym ono jest, gdzie możemy je znaleźć i czy faktycznie zawsze mamy je przy sobie, gdy tak nam się wydaje.

Choć jestem przede wszystkim fanką thrillerów i fantastyki, to jednak lubię czasem zająć umysł książką nieco mniej zobowiązującą. I do takich właśnie należy najnowsza powieść Izabelli Frączyk. „Jak u siebie” czyta się miło i przyjemnie, oddając się wirowi wydarzeń i ciesząc do łez z bohaterką lektury, gdy tylko wszystko zaczyna się układać.

Eliza to 30-latka, która myślała, że jej życie toczy się jasno wyznaczonym torem. Zajmowała ją praca pielęgniarki w domu opieki, bezpiecznie czuła się w stabilnym, choć mało emocjonalnym związku z Leszkiem. Gdy umarła jej ulubiona pensjonariuszka, Eliza dowiedziała się o spadku, który otrzymała – nie była to jednak wyłącznie biżuteria, ale i nieruchomość. Niestety, po pierwszym entuzjazmie wyszło na jaw, że jej własnością nie została piękna, zabytkowa willa, a zniszczony i niekoniecznie rentowny hotel Zacisze. Czy bohaterce uda się stanąć na nogi i zgłębić kuluary biznesu restauracyjnego i hotelowego? Czy zadawniony spór pomiędzy zmarłą pensjonariuszką a jej rodziną odbije się negatywnie na życiu Elizy?

Miałam styczność z książkami Izabelli Frączyk, dlatego też zakładałam z góry, czego się po tej lekturze spodziewać. I nie zawiodłam się – książka okazała się lekka, dość realistyczna, choć nie zabrakło w niej wątku księcia z bajki. Mimo tego, „Jak u siebie” czyta się bardzo przyjemnie, bo i książka jest przyjemna. Eliza jako bohaterka to postać, którą polubimy od pierwszego wejrzenia. Towarzyszymy jej przez wszystkie perypetie, kibicując oraz trzymając kciuki za realizację planów.

Język powieści jest nieuciążliwy, co sprawia, że całość idealnie sprawdza się jako lektura na długie, chłodne wieczory. Nie musimy obawiać się, kto zabił, jak biegnie intryga; nie musimy też wytężać umysłu i podążać za niezrozumiałymi wydarzeniami i zagadkami. Książka Izabelli Frączyk to świetna lektura na odprężenie – czytamy ją szybko i przyjemnie, a po skończonej lekturze czujemy spełnienie, bo wszystko kończy się dobrze. 

Z całą pewnością książkę „Jak u siebie” mogę polecić każdej kobiecie, która potrzebuje chwili wytchnienia od codzienności. Będzie ona również pomocną lekturą dla tych czytelniczek, które szukają jeszcze swojej drogi i mają wrażenie, że przed nimi kłębią się same trudności. To opowieść o walce o własne marzenia, sięganiu po szczęście nawet tam, gdzie wydaje nam się, że go nie ma. Świetna, lekka i motywująca książka, idealna zarówno jako lekka „przekąska literacka”, jak również motywacja do przyjrzenia się swojemu życiu po raz kolejny i stwierdzenia, czy faktycznie to, co robimy na co dzień, jest tym, co chcemy robić do końca życia.

Paulina Dudek
(paulina.dudek@dlalejdis.pl)

Izabella Frączyk, „Jak u siebie”, Warszawa, Prószyński i S-ka, 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat