„Jesień na Węgierskiej” – recenzja

Recenzja książki „Jesień na Węgierskiej”.
„Rodzina to też wróg, tyle że znający wszystkie słabe strony człowieka, stado wilków polujących w tym samym rewirze.”

Dziś trudno nam, kobietom, wyobrazić sobie, że nie mamy prawa samostanowienia; że nie możemy wybrać sobie pracy, miejsca zamieszkania, czy mężczyzny, z którym chcemy spędzić życie. Tymczasem Magdalena Niedźwiedzka, przenosząc nas na kartach swojej powieści jakieś 200 lat wstecz, bardzo wyraźnie pokazuje, jaka była wtedy rola kobiety. Kobieta miała dbać o dom, dzieci i męża, a wszystkie jej zadania wyznaczało rodzinne domostwo. Cały świat podporządkowany był mężczyznom, a jakakolwiek próba odstąpienia od tego schematu była nie tylko nie mile widziana; ona zakrawała wręcz o świętokradztwo i sprzeniewierzenie się bożej woli.

Autorka w pierwszej części swojej sagi, którą rozpoczyna powieść „Jesień na Węgierskiej”, przenosi nas na Kresy, do Sejn i okolic, by przedstawić losy rodziny Deynarowiczów. Agata Deynarowicz mieszka w Sejnach razem ze swoim mężem Maciejem, dwoma synami oraz córką. Jej mąż prowadzi browar i całkiem nieźle im się powodzi. Wszystko zmienia się, gdy Maciej umiera. Z kolei niedaleko nich, we wsi Degucie, mieszkają Marianna i Jerzy Deynarowiczowie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, prowadząc życie zubożałej szlachty. Pewnego dnia Jerzy, nic nie mówiąc żonie, wstępuje do wojska i słuch po nim znika.

Dwie samotne kobiety postanawiają połączyć siły i wspólnie prowadzić rodzinny browar. Dziś nikt nie byłby zdziwiony takim obrotem spraw, w tamtych czasach było to nie do pomyślenia. „Pojmuję, dlaczego kobiety sobie nie radzą (…) Nie gramy kartami mężczyzn, nie stosujemy się do ich zasad, bo ktoś nam wmówił, że jesteśmy delikatne i subtelne, że Pan Bóg gniewa się, gdy przechytrzamy naszych mężów”. I choć życie kobiet nie jest łatwe, bo obie ciężko pracują i samodzielnie muszą podejmować biznesowe decyzje, to przecież oczywiste jest, że nie ma większej siły od zdesperowanej, zawziętej kobiety, która, aby osiągnąć swój cel, sprzymierzy się z samym diabłem.

Tak naprawdę ciężko napisać, o czym jest ta powieść, bo dotyka tak wielu ważnych tematów, że właściwie nie sposób ich wszystkich ująć. Z pewnością to opowieść o sile kobiet i słabości mężczyzn; o wielkiej determinacji w dążeniu do celu, o pragnieniu niezależności. To także książka o walce o siebie, swoją rodzinę, o byt; to także opowieść o niespełnionych uczuciach, złamanych serach i trudnych wyborach, które czasem w życiu trzeba podjąć. Historia pięknie została wpleciona w klimat tamtych czasów, który autorka odmalowała wyśmienicie. Z kart powieści unosi się zapach gotowanych potraw, słychać śmiech dzieci biegających nieopodal, czuć atmosferę panującą w XIX-wiecznych chatach. Opisy są niezwykle sugestywne i bardzo mocno oddziałują na wyobraźnię.

Tak naprawdę jedynym, co mi przeszkadzało, to ta narracja prowadzona w czasie teraźniejszym. Ciężko mi się było przez nią wgryźć w akcję i miałam wrażenie, że zabiera ona dynamikę całej opowieści sprawiając, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Ale może taki właśnie był zamysł autorki?

„Jesień na Węgierskiej” to książka wręcz odurzająca swoim klimatem minionych wieków, napisana z rozmachem, pokazująca siłę kobiecych charakterów. Doskonale odzwierciedla społeczeństwo epoki napoleońskiej, zachwyca słownictwem, pozwala przenieść się w czasie i zapomnieć o tym co tu i teraz. Polecam, w szczególności miłośnikom powieści z historią w tle.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Magdalena Niedźwiedzka, „Jesień na Węgierskiej”, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat