Karin Stanek – kobieta z gitarą

Sylwetka Karin Stanek.
Karin Stanek była wspaniałą piosenkarką. Pomimo tego, że była drobnej budowy, uważana była za osobę wielką duchem.

Miała siłę przebicia, była przebojowa, wyrazista, wesoła i pełna energii, która udzielała się każdemu, kto ja widział i słyszał. Śpiewała w zespole Czerwono-Czarni. Najbardziej znane jej piosenki to „Malowana lala”, „Jedziemy autostopem” i „Chłopiec z gitarą”. Na samą myśl o tych przebojach nogi rwą się do tańca, a usta otwierają się do śpiewania. Kiedyś to były piosenki!

Nie miała łatwego dzieciństwa, pochodziła z biednej, górniczej rodziny, musiała opiekować się rodzeństwem, podjęła też w młodym wieku pracę, była gońcem, zmuszona była zarabiać i pomagać w domu. Nigdy nie szkoliła się muzycznie, nie uczęszczała do żadnej szkoły muzycznej, skończyła zaledwie siedem klas, bo musiała zajmować się rodziną.

Karin Stanek samej sobie zawdzięczała to, jak śpiewała. Początkowo występowała w amatorskich zespołach. Debiutowała utworem „Jimmy Joe”, wygrała wtedy konkurs organizowany przez zespół muzyczny Czerwono-Czarni, który w ten sposób, ogłaszając plebiscyt, szukał wokalistki. To z nimi zaśpiewała w Sopocie. W późniejszym czasie była członkiem zespołu polsko-czeskiego The Samuels, jak również kilku innych, by wreszcie rozpocząć karierę solową.

Wyjechała za granicę i tam się osiedliła, nie rezygnując na szczęście z dalszej działalności muzycznej. Przyjęła niemieckie obywatelstwo i zamieszkała tam już na stałe. Zrobiła sobie przerwę w śpiewaniu, by po pewnym czasie ponownie wystąpić przed publicznością niemiecką, wyjechała też wtedy koncertować do Stanów Zjednoczonych.

W Polsce pojawiła się dopiero po wielu, wielu latach, w roku 1991. Oczywiście przyjęto ją niezwykle ciepło i radośnie na sopockiej scenie. Wieloletnia menadżer Karin Stanek, Anna Kryszkiewicz, napisała jej biografię zatytułowaną „Malowana lala”, którą na pewno warto byłoby przeczytać, może moglibyśmy dowiedzieć się dzięki tej lekturze czegoś więcej na temat tej niesamowitej kobiety?

Czasami przyjeżdżała ponownie do naszego kraju, by dawać koncerty i tym samym wiele niezapomnianych, wesołych chwil swoim fanom. Niemcy na zawsze pozostały jednak jej domem, choćby z uwagi na to, że przebywała tam matka piosenkarki, którą ona sama się zajmowała i opiekowała.

Po raz ostatni mogliśmy ją usłyszeć i zobaczyć, na koncercie w roku 2005, w tym czasie także na niemieckim rynku ukazała się jej piosenka „Sex”. Dwa lata później stan zdrowia artystki uległ znacznemu pogorszeniu, odeszła 15 lutego 2011 roku na skutek zapalenia płuc, w Niemczech. Pochowano ją w Wolfenbuttel pod Brunszwikiem. 

Zapamiętaliśmy Karin Stanek jako przebojową dziewczynę z uśmiechem, długimi ciemnymi, czarnymi włosami, nierzadko zaplecionymi w dwa warkocze. Nosiła białe bluzki, dżinsy i zawsze występowała z gitarą. Nie była osobą budzącą jakiekolwiek negatywne emocje, nie można było na myśl o niej nie zaśpiewać fragmentu o wymarzonym chłopcu z gitarą, który byłby jej idealnym uzupełnieniem. Jej piosenki były proste, banalne, lekkie, podobnie jak zdawała się być cała jej osoba i chyba ludzie kochali ją za to, że tak świetnie można było się przy nich i wraz z nią bawić, zapomnieć o szarej codzienności, rzeczywistości tamtych czasów.

Anna Grzyb
(anna.grzyb@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat