„Końca świata nie było” – recenzja

Recenzja książki „Końca świata nie było”.
Samotne podróżowanie to nie lada wyzwanie. A co ma powiedzieć kobieta o jasnej karnacji i blond włosach, która zdecydowała się na samotną podróż do Ameryki Środkowej?

Pewnego dnia Anita Demianowicz wpadła na pokręcony pomysł. Zdecydowała się porzucić ciepłą posadkę (której wręcz nienawidziła) w korporacji i postanowiła wyruszyć w pięciomiesięczną samotną podróż (a męża postanowiła zostawić w domu). Żeby tego było mało, wybranym przez nią kierunkiem była… Ameryka Środkowa. Dlaczego pokręcony? Ano dlatego, że samotnej i atrakcyjnej kobiecie o jasnej skórze i włosach nie jest łatwo przetrwać w kulturze, w której dominuje kult macho.

Dlaczego akurat Ameryka Środkowa? Na trasę swojej pierwszej samodzielnej podróży Anita (Ana – jak nazywali ją miejscowi) wybrała Gwatemalę, Honduras, Salwador i Meksyk. Od jakiegoś czasu interesowała ją kultura Majów, dlatego też chciała znaleźć się w tamtym rejonie świata właśnie 21 grudnia 2012 roku i „przeżyć” koniec świata, który przepowiedzieli Majowie. Jak się okazuje, końca świata nie było. Przy okazji chciała nauczyć się języka hiszpańskiego. Niestety kraje te nie cieszą się dobrą sławą, wręcz przeciwnie. Każdy odradzał podróżniczce te kierunki, nawet sami miejscowi ostrzegali ją przed niebezpieczeństwami czyhającymi za każdym rogiem. Jak sama autorka pisze, nie bała się podróży, strach zaczął ją paraliżować dopiero wtedy, gdy ludzie zaczęli ją straszyć i ostrzegać. Co więcej, Anita pisze, że w trakcie swojej podróży po jednym z najniebezpieczniejszych regionów świata, nie spotkało ją nic złego ze strony tubylców. Właściwie to na każdym kroku spotykała się z ciepłem, empatią i pomocą miejscowych, którzy w pewien sposób czuli się za nią odpowiedzialni. Przecież Latynosi słyną ze swojej otwartości i pozytywnego nastawienia do świata. Niestety raz spotkała ją jedna przykra i niebezpieczna sytuacja, na szczęście Anicie nic się nie stało, gdyż zdołała uciec. Mimo wszystko wydarzenie to dało do myślenia i przez to stała się bardziej ostrożna i mniej ufna.

Anita Demianowicz chciała dobrze poznać kulturę i obyczaje krajów, które odwiedziła. Dlatego też uczyła się języka hiszpańskiego i mieszkała u gościnnych rodzin. Z nimi spędziła Wielkanoc i Boże Narodzenie, była uczestniczką w barwnych i hucznych tradycyjnych procesjach i fiestach. Podróżowała głównie tzw. chicken busami przeznaczonymi dla miejscowych. Wspinała się po wulkanach i zdobyła prawie każdy, który znalazł się na jej drodze. W dżungli, którą dzielnie przemierzała towarzyszył jej blisko siedemdziesięcioletni przewodnik, który nie mógł nadziwić się jej możliwościom fizycznym i psychicznym. Jak się okazuje, jej największym marzeniem było spotkanie z czarną pumą i spojrzenie jej wprost w oczy. Z kolei w dawnej stolicy państwa Majów brała udział w uroczystościach związanych z końcem kalendarza Majów.

Od jakiegoś czasu jestem wielką fanką bloga prowadzonego przez Anitę i bacznie śledzę jej każdy wpis. Dlatego też książkę jej autorstwa pochłonęłam od razu. Język, jakim się posługuje autorka jest lekki i przyjemny, a humorystyczne fragmenty sprawiają, że uśmiech towarzyszy na twarzy czytelnika przez całą lekturę książki. Do tego piękne i profesjonalne fotografie inspirują do odbycia własnej podróży szlakiem Anity Demianowicz. „Końca świata nie było” to opowieść nie tylko o podróży do świątyń Majów, na szczyty aktywnych wulkanów i wiosek zamieszkiwanych przez Garifunów, lecz także o podróży w głąb siebie, w poszukiwaniu życiowego celu i sensu istnienia, o znalezieniu własnej drogi do szczęścia, a przede wszystkim o odkrywaniu wiary w siebie i swoje możliwości.

Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)

Anita Demianowicz, „Końca świata nie było”, Wydawnictwo Bezdroża, 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat