„Kotlet na wynos, czyli autostopem za równik” - recenzja

Recenzja książki „Kotlet na wynos, czyli autostopem za równik”.
Lubicie książki podróżnicze? Lubicie adrenalinę? Jeśli odpowiedzieliście dwa razy TAK to ta pozycja wydawnicza jest dla Was!

Dlaczego Kotlet? Bo Mateusz Kotlarski. Częściej nazywany jest właśnie pseudonimem niż swoim własnym imieniem. Choć sam przyznaje, że bardzo lubi swoją ksywkę. Wyprawy, które organizuje i w których uczestniczy służą mu do spróbowania w życiu tego co najlepsze. Jest zakochany w górach, dlatego podróżując po świecie zawsze szuka krajobrazów piękniejszych niż te nasze rodzime. Ale do końca chyba sam nie wierzy w ich istnienie... Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa!

Już sama okładka książki może sugerować, że będzie to pozycja bardzo luźna i chilloutowa. Bowiem widzimy na niej Kotleta, który zrobił sobie selfie podczas jednej z podróży. Nie jest to żadne ustawione zdjęcie, ani piękny pejzaż, za który zbiera się nagrody National Geographic. Za to jest to fotografia bliska sercu każdego z nas, bo któż z nas nie robi podobnych? Przy okazji wyjazdów na wakacje czy krótkich weekendowych wypadów zawsze uwieczniamy miłe chwile na fotografiach.

Dlaczego powstała ta książka? Sam autor zapewnia, że nie do końca wie jak to się stało. Po prostu pewnego dnia postanowił skręcić w innym kierunku. Spakował się, wystawił kciuk w górę i tak zaczęła się jego autostopowa podróż, która zakończyła się osiem miesięcy później na drugiej półkuli, czyli w Indonezji. Historia, która opisana jest na kartach książki to ponad 30 tysięcy kilometrów przemierzonych autostopem przez m.in.: Rosję, Mongolię, Chiny, Tajlandię czy Singapur. Autor raportuje, a w zasadzie zwierza się w publikacji z różnych napotkanych sytuacji. Możemy przeczytać jak pracował przy żniwach ryżu czy jak obozował na wulkanie, albo przedzierał się przez syberyjską tajgę. Na pewno nie brakuje w niej emocji, adrenaliny i żywych historii. Takich jakimi naprawdę są. Bez ubierania w piękne słowa. To zdecydowany atut "Kotleta na wynos, czyli autostopem za równik". Do tego przyjazny i przejrzysty język sprawi, że książka wyda Wam się naprawdę bliska duszy. Dodatkowym plusem publikacji są fotografie - możemy przez chwilę poczuć się jak obieżyświat, który przemierza półkule razem z Kotletem. Bardzo ładne wydanie, na błyszczącym papierze także podnosi wartość wydawniczą.

Warto ją zabrać ze sobą w podróż pociągiem czy na plażę podczas leżakowania. Was będzie ogrzewało przyjemne słońce i popadniecie w stan nic nie robienia, a na kartach wydawniczych przeczytacie w jaki inny sposób można spędzić miło czas. Pozycja na pewno godna polecenia! Warto zakupić i trzymać w swojej biblioteczce wracając do niej np. w długie, zimowe wieczory.

Joanna Sieg
(joanna.sieg@dlalejdis.pl)

Kotlet na wynos czyli autostopem za równik, Mateusz Kotlarski, Wydawnictwo Bezdroża, 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat