Magdalena Pioruńska – ambasadorka kreatywnego pisania

Wywiad z Magdaleną Pioruńską.
Magdalena Pioruńska – ambasadorka i pomysłodawczyni „Creative Writing” na portalu Szuflada.net. Zabrała mnie na krótki, tajemniczy spacer po swoim twórczym świecie. Zainspiruj się z nami!

Co przyczyniło się do powstania inicjatywy „Creative Writing”?
Ten dział na Szufladzie powstał w wyniku moich doświadczeń na studiach kreatywnego pisania w Krakowie. Studium Literacko-Artystyczne przy Uniwersytecie Jagiellońskim otworzyło przede mną zupełnie nowy świat. Głównie dlatego, że spotkałam tam ludzi podobnych do mnie, dzielących tę samą pasję i zainteresowania. Nagle okazało się, że nie tylko mnie dotykają dylematy życia codziennego związane z tworzeniem. Pozostawanie w kontakcie z rzeczywistością i tworzenie własnych opowieści często ze sobą koliduje. Życie to jednak sztuka wyboru. Sami możemy decydować, jak gospodarować własnym czasem i energią, tak aby wystarczyło nam jej również na tworzenie. Z tej wymiany doświadczeń oraz z porównania różnych postaw względem blasków i cieni pisania zrodziła się moja własna filozofia. I właśnie nią chcę się dzielić w dziale kreatywnego pisania.

Skąd w nas, ludziach, chęć pisania? Nie każdy marzy, by zostać znanym pisarzem.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Czasem to kwestia naszej wyobraźni, czasem buzujących w nas emocji, które tracą moc dopiero wtedy, kiedy przelewamy je na papier. A czasem zwyczajnie chodzi o samotność, może nawet o nieprzystosowanie. Wtedy tworzenie alternatywnego świata, którym sami rządzimy, przynosi zupełnie inny wydźwięk. W pisaniu bardzo ważna jest kontrola, ale również paradoksalnie jej brak. Niekiedy nasi bohaterowie robią coś, co może wywrócić fabułę do góry nogami. Osobiście stoję na stanowisku, że trzeba im na to pozwolić. Niech idą swoją drogą, a co z tym idzie, zaskoczą również nas i zwiększą dynamikę zdarzeń.
Reasumując: myślę, że piszemy dlatego, że piszemy. Przypomina mi się teraz ironiczne porzekadło: „Jak człowiek umrze, to nie żyje”. To stwierdzenie niewiele nam bowiem wyjaśnia i tak ma właśnie pozostać. Piszemy, bo musimy. Bo niektórzy z nas się tacy rodzą – mają inną wrażliwość, inny sposób komunikacji ze światem.

Motywacje ważna jest w każdej dziedzinie życia. Pisanie wymaga systematyczności. Jak skutecznie zmotywować się do twórczego myślenia?
Polecam rozwiązania, które w moim przypadku przynoszą najlepsze rezultaty. Po pierwsze – trzeba nauczyć się odcinać negatywne myśli, a także unikać zbyt intensywnych relacji z ludźmi, którzy wywołują w nas toksyczne emocje. Zły przepływ energii w codziennym życiu jest powodem największych stresów i w efekcie niszczy naszą wewnętrzną siłę, której przecież potrzebujemy, żeby wydajnie pisać. Przypomnę, że moment, w którym siadamy do pisania, to tak naprawdę wynik naszego ostatecznego do niego przygotowania. Aby pisać, potrzebujemy być kreatywni, potrzebujemy mieć dostęp do naszej wyobraźni, a przede wszystkim potrzebujemy spokoju ducha. Motywuje mnie zainteresowanie moją twórczością, wymiana opinii na tematy z nią związane, ale także podążanie według ścisłego planu działania. Lubię odhaczać sobie w kalendarzyku albo w notesie kolejny punkt, który udało mi się zrealizować. Ale uwaga – czeka na nas pewna pułapka. Twórczość nie lubi, kiedy staramy się robić coś na siłę. Kiedy zwyczajnie jesteśmy zmęczeni albo nie czujemy wielkiego przypływu inspiracji, może lepiej będzie, jeśli po prostu sobie odpuścimy, a potem siądziemy do pracy ze świeżym spojrzeniem na naszą książkę.

Jestem już zmotywowana, siadam i… co z inspiracją?  Skąd wziąć wenę i pomysł, który się sprawdzi?
Lepiej nie siadać do pisania, jeśli nie ma się głównego zarysu fabularnego i przewodniego tematu swojej opowieści. Zwyczajnie dlatego, że nie będziemy pewni, którymi ścieżkami powinna podążać narracja. Chyba że po prostu mamy ochotę przeprowadzić eksperyment i bez żadnej konkretnej intencji zamierzamy się przyglądać, dokąd poprowadzi nas wena. Pomysł, który się sprawdzi, to ten, który będzie najbliższy naszym preferencjom. To znaczy – jeśli dobrze czuję się w konwencji kryminału albo fantastyki, osadzam w niej swoją historię. Jeśli szczególnie interesuje mnie np. biologia, mogę wykorzystać tę wiedzę w budowaniu świata przedstawionego. Innymi słowy: najlepiej samemu uszyć sobie ulubioną sukienkę, świadomie wybierając przy tym jej krój.
Natomiast wena to odrębny temat i bardzo samodzielne i kapryśne zwierzę. Ja stoję na stanowisku, że trzeba umieć je oswoić. Nie zawsze przyjdzie do nas wtedy, kiedy tego chcemy – wręcz przeciwnie. Będzie się starało obrócić nasze życie do góry nogami. Zauważyłam jednak, że jeśli damy mu pierwszeństwo – i czasami na jego rzecz – zmienimy nasze plany, będzie potrafiło nam się odwdzięczyć. Najczęściej jednak zostaje na dłużej wtedy, gdy, jak już wspomniałam, naszych myśli nie zaprzątają problemy życia codziennego; niezwykle lubi też przebywać na otwartej przestrzeni i obserwować zmieniającą się przyrodę. Wenę interesuje też dobra literatura, sztuka, teatr, nawet historia. Pobudzają ją też rozmowy o literaturze i relaksująca atmosfera. Ale to moja osobista rasa. Myślę, że każdy pisarz posiada własną. Żeby ją lepiej poznać i dać jej do nas pełen dostęp, trzeba zatem dobrze poznać samego siebie.

Jak poradzić sobie z krytyką, która niekoniecznie jest konstruktywna?
Ludzie są różni. Nie można zatem oczekiwać od wszystkich, że będą nas podziwiać i zachwycać się naszą twórczością. Myślę, że nie o to w tym chodzi. Jeszcze się zresztą taki nie urodził, który by wszystkim dogodził. Ważne jest, by w pisaniu pozostać sobą, nie starać się nikomu przypodobać i szukać uznania w takim czy innym środowisku. Niestety, wbrew pozorom czytelnicy bardzo dobrze wyczuwają nasze intencje, a zwłaszcza ci najbardziej świadomi czytelnicy o określonych gustach i preferencjach. Sława niesie ze sobą także pewne minusy. Ludzka natura jest taka, że zmusza nas do skupiania się na negatywnych postawach, bardziej niż na tych pozytywnych. A co by się stało, gdybyśmy pomyśleli: piszę dla tych ludzi, którzy chcą mnie czytać i podoba im się moja twórczość, a reszcie pozwalam mieć odmienną opinię i po prostu dalej robię swoje?

Czy uważasz, że w interesujący sposób pisać może każdy?
Każdy pisarz? Czy każdy człowiek? To zasadnicza różnica. Wiesz, świat jest tak dziwnie skonstruowany, że niestety, nie wszyscy ludzie robią w życiu, to, co tak naprawdę powinni, a inni robią coś, o czym tylko myślą, że są w tym dobrzy. Ocena czyjejś twórczości powinna pozostać zatem w rękach czytelników i krytyków literackich. Owszem, zajmuję się także pisaniem recenzji książek na Szufladzie, ale staram się raczej wybierać pozycje, które mnie interesują, i intuicyjnie wiem, że nie będę nimi rozczarowana. Dodam jeszcze, że aby pisać, potrzebny jest talent. Tylko że sam talent naprawdę nie wystarcza, a to już wiąże się z akceptacją faktu, że człowiek uczy się przez całe życie, z czego jego połowę zajmuje mu wyciąganie z tej nauki wniosków. A potem i tak powtarzamy te same błędy. Ktoś mądry powiedział jednak, że błędy są drogą do prawdy. Lubię to sobie powtarzać.

Skąd w tobie, Magdaleno, misja pielęgnowania słowa i literatury?
Szczerze powiedziawszy, nie potrafię jasno odpowiedzieć na to pytanie. Literatura była ze mną od najmłodszych lat. Bardzo szybko nauczyłam się czytać. To zasługa mojego ojca, który bardzo kocha książki, ale też historię. A zatem w dzieciństwie, zamiast zajmować się zabawą i integracją z rówieśnikami, czytałam opasłe tomiska powieści awanturniczo-historycznych, słuchałam opowieści ojca o dawnych czasach i chłonęłam jego światopogląd. Oczywiście, ludzie dorastają, a co za tym idzie, zamieniają światopogląd rodziców na swój własny. Bo wiesz, tak naprawdę trudno jest zaakceptować życie takim, jakie jest, i pogodzić się z konsekwencjami własnych decyzji. Tak, naszych własnych. Bo one zawsze pozostaną nasze, bez względu na to, kogo obarczymy winą za to, że nasze życie wygląda tak, jak wygląda.
Któregoś razu, chyba jakoś po skończeniu studiów, nieźle się wnerwiłam na świat. Doszłam do wniosku, że teraz wreszcie nastała pora robienia tylko tego, co się w życiu lubi. I założyłam Szufladę. Lubię książki, lubię pisać książki, lubię pracować z ludźmi, lubię się z nimi komunikować na odpowiednim poziomie i w oparciu o nasze pasje i podobne spojrzenie na świat. Wzięłam sobie do serca, że to my sami decydujemy o swoim życiu. Staram się postępować według tej zasady.

Dziękuję.

Rozmawiała
Dobrochna Rawicka
(dobrochna.rawicka@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały prasowe




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat