„Medycyna to wielka, wymagająca przygoda na całe życie” - wywiad z doktorem Michałem Domaszewskim

Wywiad z doktorem Michałem Domaszewskim.
Doktora Michała poznałam w miejscowej przychodni, do której udałam się z moim chorym synkiem. Doktor z miejsca „kupił” nas swoim podejściem do pacjenta, uśmiechem i życzliwością, którą nam okazał.

Od tamtej pory mój starszy synek, kiedy oznajmiam mu, że idziemy do lekarza, bardzo się cieszy i mówi, że idzie do „doktoja Michała”. Doktor Domaszewski jest bardzo znany w wirtualnym świecie – jego profil na Instagramie obserwuje około 30 tysięcy osób, a konto na You Tube ma około 40 tysięcy subskrypcji – a na dodatek edukuje najmłodszych poprzez książkę, którą sam napisał. W swoich filmach przekazuje wiedzę medyczną, opisuje pracę lekarza i dzieli się swoimi przemyśleniami. Jeśli nie znacie jeszcze doktora Domaszewskiego, zapraszam was do przeczytania wywiadu, którego udzielił portalowi dlaLejdis.pl.

Anna Stasiuk: Obserwując pańską pracę w przychodni i aktywność w mediach społecznościowych, można zauważyć, że jest Pan człowiekiem z pasją i misją. Czy rzeczywiście tak jest?

Michał Domaszewski: Niestety tak. Aktywność w mediach, jaką prowadzę od 3 lat (telewizja, You Tube, blog,) pokazała mi, że można mieć wpływ na rzeczywistość, sposób myślenia ludzi, poprzez pokazywanie medycyny i lekarzy  w pozytywnym, ciekawym świetle.

A dlaczego akurat studia medyczne?

To prosta odpowiedź - moja mama powiedziała mi, jak byłem w liceum, że nigdy się na studia medyczne nie dostanę i są dla mnie za trudne. Oczywiście wywołało to u mnie efekt odwrotny – „zrobię mamie na złość". Miałem również kolegę, którego tata był lekarzem. Opowiadał mi często bardzo ciekawe historie o swojej pracy. To wystarczyło.

Jak pan wspomina swoje początki w zawodzie lekarza?

Chyba napiszę książkę o tym. Skrajne emocje, wyczerpanie, stres, radość, poczucie przekraczania swoich granic zmęczenia na dyżurach nocnych. Medycyna to wielka, wymagająca przygoda na całe życie. Nie da się opisać uczucia, kiedy na podstawie swojej wiedzy, udaje Ci się pierwszy raz kogoś wyleczyć.

Jest pan lekarzem rodzinnym, który leczy zarówno dorosłych, jak i dzieci. Chciałabym się zapytać o tę drugą kategorię. Czy leczenie małych pacjentów jest bardziej wymagające? Trudniejsze?

Nie, jest inne. Dziecko trzeba umieć oswoić w gabinecie. Ma się dosłownie parę minut, żeby zdobyć jego zaufanie, bo inaczej ciężko jest je zbadać. Trzeba umieć przekonać je, że nie ma się czego bać i każdy przez to przechodzi.

Znam kilku lekarzy i wielu z nich mówi, że zdarzają się przypadki, które zostaną z nimi na zawsze. Czy był w Pana karierze jakiś przypadek, do którego wraca pan myślami? O którym nie jest w stanie pan zapomnieć?

Bardzo wiele. Najbardziej w ostatnich czasach boleję nad tym, gdy umiera pacjent. Miałem w tym roku taki przypadek. Wtedy zawsze pojawia się pytanie: Czy zrobiłem wszystko, by dobrze zdiagnozować chorobę?



To może teraz z innej strony: Czy w pańskiej karierze miało miejsce wydarzenie, które sprawiło, że uśmiał się pan do łez? Zdaję sobie sprawę, że mali pacjenci potrafią być rozbrajający nawet w czasie choroby.

Przyszedł bardzo przejęty młody pacjent zestresowany, że odkrył "guz w klatce piersiowej". Po chwili okazało się, że odkrył swój...mostek, a dokładnie wyrostek mieczykowaty mostka.
Wyszedł z gabinetu niesamowicie szczęśliwy.

A jaki był najdziwniejszy przypadek w pana praktyce lekarskiej?

Było ich kilka i miały związek z Covidem. Nigdy nie widziałem tak dziwnych powikłań, np. dziecko miało wszystkie książkowe objawy zapalenia wyrostka robaczkowego, wysłałem je na oddział chirurgii, a potem okazało się, że to był zespół PIMS (powikłanie Covid). W ogóle nie myślałem, że to ta choroba.

Teraz chciałabym zadać Panu kilka pytań dotyczących samego zawodu lekarza. Lekarz, podobnie jak nauczyciel czy policjant, jest zawodem zaufania publicznego. Według Bussines Insider najbardziej poważanymi zawodami w 2021 roku są: strażak (81%), ratownik medyczny (81%), pielęgniarka (74%) i dopiero na czwartym miejscu znalazł się zawód lekarza (70%).  Według Pana to wysokie miejsce czy niskie? Jak skomentuje Pan te wyniki?

Polski lekarz jest darzony mniejszym zaufaniem niż w pozostałych krajach. Była taka ankieta parę lat temu, z której wynikało, że największym autorytetem w dziedzinie zdrowia dla Polaków jest ...Ewa Chodakowska. Z jednej strony to lata zaniedbań, gdyż lekarze w Polsce mają mnóstwo ograniczeń związanych z działalnością publiczną, a z drugiej to wina samych lekarzy, gdyż ich miejsce w mediach zajęli inni. Postaramy się odwrócić ten proces, dlatego gorąco zachęcam kolegów i koleżanki  po fachu, żeby nie bali się głośno mówić tego, co myślą.

Nie ukrywam, że wizyty w przychodni, odkąd moje dzieci zaczęły chorować, stały się nieodłączną częścią mojego życia. Jako pacjentka i matka małych pacjentów spotkałam się z różnymi lekarzami – i tymi wspaniałymi, z „sercem na dłoni”; i z takimi, z którymi nie chciałabym mieć już więcej do czynienia i – przepraszam za wyrażenie – psa nie oddałabym im pod opiekę. Słuchając swoich znajomych czy czytając różne wpisy w mediach społecznościowych mam wrażenie, że normalne, ludzkie zachowanie lekarza, traktujemy jak dar od losu. Tymczasem ono powinno być standardem. Dlaczego pana zdaniem tak się dzieje?

Ja zawsze powtarzam, z lekarzami jak z ludźmi, są różni. Ja też w życiu trafiałem na lekarzy, którzy nie byli godni zaufania, ale trafiałem też na takich prawników, urzędników, pracowników sklepów spożywczych czy sprzedawców. Lekarz w Polsce jest przepracowany,  często nie ze swojej winy, po prostu nie ma komu pracować. Im więcej pracujesz, tym bardziej przemęczony jesteś, a im bardziej przemęczony jesteś, tym jesteś gorszy dla pacjentów. Zachowanie w takiej sytuacji pogody ducha jest ogromnym wyzwaniem. Sam to wiem po sobie. Oczywiście na zachowania skrajne nie ma wytłumaczenia, ale próbuję nakreślić szerszy obraz sytuacji.

To, że nasza służba zdrowia ma wiele mankamentów i niedociągnięć, jest wiadome nie do dziś. Co, pana zdaniem, można byłoby zrobić w tej kwestii, aby poprawić los i pacjentów, i lekarzy?

Nie ma czegoś takiego w Polsce  jak służba zdrowia. Jest ochrona zdrowia od 1999 roku.
Pisałem pracę na zaliczenie obowiązkowo o tym na zakończenie specjalizacji. To proste, lekarzy musi być więcej; musi być więcej pieniędzy na wszystko: sprzęt, ośrodki  zdrowia, pensje dla najmniej zarabiających (np. ratowników czy rezydentów), miejsca specjalizacyjne, natomiast biurokrację np. t.zw. „refundację leków" należy uprościć i zredukować do minimum. Działa ona jak zaciągnięty hamulec ręczny na naszej pracy.
Część z postulatów, o których mówię, pokrywa się postulatami „Białego Miasteczka 2.0”, czyli strajkiem medyków. Dopiero w takich warunkach skrócą się kolejki, a Polacy przestaną umierać na niektóre choroby częściej od swoich równolatków w innych krajach Europy Zachodniej.

Czy pandemia koronawirusa wpłynęła na pana pracę. W jaki sposób?

Zawsze jestem w maseczce, zawsze się przebieram, jestem bardziej czujny, mam więcej biurokracji związanej z testami oraz nietypowych pacjentów z powikłaniami po Covid.

Teraz chciałabym zadać panu kilka pytań dotyczących pańskiej książki „Doktor Chomik”. Skąd ten pomysł?

Książkę napisałem z myślą o najmłodszych. Opowiada ona historię dzielnego, małego Chomika, który zostaje lekarzem i leczy zwierzątka w lesie. Chciałem pokazać dzieciom, że medycyna może być fajna, ciekawa i nie trzeba się jej bać. Może dzięki temu, któryś z małych czytelników sam zostanie kiedyś lekarzem?

Jak wyglądała praca nad książką? Zapewne jest pan bardzo zapracowanym człowiekiem, więc zastanawia mnie, jak znalazł pan czas na pisanie.

Nie mam żony ani dzieci na ten moment, nie oglądam telewizji, wolny czas lubię poświęcać na tworzenie różnych historii w swojej głowie. Mam na koncie kilka nagradzanych filmów krótkometrażowych, postanowiłem więc stworzyć coś innego. Po napisaniu książki poprosiłem moją mamę, profesjonalną rysowniczkę, o pomoc. Ona narysowała postać dokładnie według moich wytycznych. Jestem trochę perfekcjonistą.
Potem prowadziłem rozmowy nieoficjalne z różnymi wydawnictwami, ale bardzo się zniechęciłem, bo oni nie chcieli wydać jej tak, jak sobie wymarzyłem. Stwierdziłem, że wydam ją sam. Przeprowadziłem kilka rozmów ze znajomymi, którzy też sami wydają swoje książki, i na ich podstawie znalazłem cały zespół pracowników i odpowiednią drukarnię. Zajęło mi to łącznie jakieś 8 miesięcy .



Czego możemy nauczyć się od doktora Chomika?

Tego, że nawet jeśli jesteś malutki, niedoceniony i pełen kompleksów, to możesz dokonać czegoś wielkiego, dzięki swojej wiedzy i determinacji.  

Nie ukrywam, że książka skradła serce zarówno moje, jak i moich synów. Czy możemy spodziewać się kolejnej części przygód tego przesympatycznego zwierzęcia?

Bardzo się cieszę. Mam pomysł na drugą część. Najwcześniej za rok. Realnie za dwa.

Bardzo miło się z panem rozmawia, jednak chciałabym zadać ostatnie, już pytanie. Jesień zadomowiła się na dobre, a razem z nią zwiększyła się nasza podatność na różne zachorowania. Jak dbać o siebie w tym trudnym okresie?

Brać witaminę D zgodnie z zalecanymi dawkami i ubierać się adekwatnie do pogody, dbać o florę jelitową, wysypiać się, mieć aktywność fizyczną, nie jeść paskudztw. Infekcje kilka razy w roku są, niestety, nieuniknione, ale chodzi o to żeby były jak najłagodniejsze.

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w pracy.

Recenzja książki „Doktor Chomik i leśna przygoda” ukaże się wkrótce na łamach naszego portalu. Zainteresowanych pozycją odsyłam na stronę doktora Domaszewskiego www.doktormichal.com, na której można ją zakupić.

Rozmawiała
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Fot. Archiwum prywatne




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat