„Miałeś tam nie wracać” – recenzja

Recenzja książki „Miałeś tam nie wracać”.
Jeśli szukacie lekkiego, a jednocześnie wciągającego kryminału, oto i on.

Czas najwyższy rozejrzeć się za jakąś książką na lato. Na plaży, w podróży pociągiem, autobusem czy samolotem niewiele jest lepszych umilaczy czasu. Jeśli w Wasze ręce wpadnie książka Wojciecha Wójcika „Miałeś tam nie wracać”, bierzcie w ciemno.

Adam od czasów liceum nie odwiedzał Hajnówki. W końcu, po 13 latach, trafia tam w smutnych okolicznościach – na pogrzeb szkolnego przyjaciela. Właściwie miał wyjechać i wrócić, jednak dość szybko okazuje się, że te plany będzie musiał zmienić. Śmierć kolegi coraz mniej wygląda na nieszczęśliwy wypadek, znajome miejsca i ludzie zaczynają przywoływać wspomnienia, a rodzina za wszelką cenę próbuje skłonić bohatera do powrotu do Warszawy. Kiedy jednak Adam w rzeczach zmarłego przyjaciela znajduje aktualne zdjęcie dziewczyny, która oficjalnie od 13 lat nie żyła, nadchodzi czas,  by przeprowadzić amatorskie śledztwo. Podążając śladami swojego zmarłego przyjaciela, Krzyśka, Adam próbuje odtworzyć wydarzenia, które rozegrały się w Hajnówce 13 lat temu. Wkrótce okazuje się, że w tej opowieści nic nie jest biało – czarne, a każdy skrywa jakieś swoje sekrety, zazdrośnie strzegąc do nich dostępu. Nasz główny bohater z kawałków porozrzucanych puzzli, z których każdy wydaje się być od innego obrazka, musi ułożyć logiczną całość.

Sposób, w jaki książka została napisana sprawia, że naprawdę ciężko się od niej oderwać. Wciągająca  (momentami żartobliwa) narracja, lekkie pióro Wojciecha Wójcika i dynamika książki dostarczają czytelnikowi dobrej zabawy. Największym jednak atutem „Miałeś tam nie wracać” jest jednak fabuła. Namnożyło się autorowi zagadek, prowadzi on czytelnika przez coraz bardziej zagmatwaną historię, rzucając po drodze okruchy odpowiedzi, pozostawiając jednak coraz więcej pytań. To, w jaki sposób ta historia została przemyślana (swoją drogą, podczas lektury naszła mnie taka myśl – w jaki sposób Wojciech Wójcik rozpracował sobie fabułę, żeby nie pogubić poszczególnych wątków, aby wszystko zostało wyjaśnione i nie pozostawiało luk w historii? Chciałabym zobaczyć materiały robocze), sprawia, że sami możemy poczuć się detektywami. Dla mnie ta wielowątkowość (pozorna, bo w końcu wszystko splata się w jedną całość) to ogromny plus „Miałeś tam nie wracać”.

Jedyny problem miałam od czasu do czasu z bohaterami. Z głównym, Adasiem – dlatego, że w niektórych dialogach był irytująco mało domyślny (czytelnik już zna odpowiedź, a bohater ciągle nie skojarzył faktów) i czasem to, jak o sobie mówił (książka prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej) kłóciło się trochę z jego czynami. I z jedną z bohaterek drugoplanowych – to, w jaki sposób jest przedstawiana w znacznej części książki, nijak ma się do tego, co autor serwuje nam na zakończenie jej historii.

„Miałeś tam nie wracać” to bardzo przyjemny kryminał, przy którym trudno jest się nudzić. I choć samo zakończenie może co niektóre osoby lekko rozczarować, to jednak z pewnością docenią zabawę w poszukiwanie rozwiązania razem z głównym bohaterem. Nie czepiajcie się tego, że niektóre rzeczy (np. to, że napotkani ludzie chętnie odpowiadają Adamowi na pytania o wydarzenia sprzed ponad dekady) wydają się zbyt idealne. Cieszcie się po prostu tą opowieścią!

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Wojciech Wójcik, „Miałeś tam nie wracać”, Wydawnictwo ZYSK i S-ka, Poznań 2019




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat