Michele Fitoussi o kobiecie, która wymyśliła piękno

Relacja ze spotkania z Michele Fitoussi - autorką książki "Helena Rubinstein".
Polska coraz częściej staje się miejscem wyjątkowych kulturalnych spotkań, na których pisarze, artyści czy aktorzy chcą poznać swoich polskich fanów i zaprezentować im swą twórczość.

W poniedziałek 26 listopada, w warszawskiej kawiarni MiTo art.café.books miało miejsce spotkanie z Michele Fitoussi, francuską słynną dziennikarką, scenarzystką i pisarką. Fitoussi od ponad 20 lat pisze felietony dla Elle, jest autorką dziesięciu książek. Do Warszawy zawitała zaś po to, by opowiedzieć Polkom o niezwykłej kobiecie, która wymyśliła piękno.

Bohaterką jej najnowszej książki jest, bowiem jedna z najbogatszych kobiet na świecie – Helena Rubinstein. Na kartach powieści (bo spokojnie tak można określić tą biografię) Fitoussi porywa nas w prawie stuletnią podróż życia i podróż przez życie Heleny. Odwiedzamy kilka kontynentów, wiele krajów, spotykamy mnóstwo słynnych i mniej słynnych osób.

Helenę Rubinstein poznajemy na krakowskim Kazimierzu, gdzie spędziła lata młodości pod okiem konserwatywnych żydowskich rodziców, opiekując się swoimi sześcioma siostrami. Niziutka dziewczyna, biegająca wszędzie na kilkunastocentymetrowych obcasach nie była uosobieniem skromności. Sprytna, rezolutna, ciągle stawała okoniem, nie widziała się w szarym życiu, odmawiała zamążpójścia marząc o czymś więcej niż praca u rodziny.

Dla rodziców Helena była prawdziwym utrapieniem, Kto by pomyślał, żeby żydowska dziewczyna była tak niezależna i bez zająknięcia sprzeciwiała się woli starszych? Uzyskawszy pełnoletność zamieszkała najpierw u ciotki jednej ciotki w Krakowie, by potem przenieść się do drugiej siostry matki, które mieszkała w Wiedniu. To tam Helena ciężko pracuje i uczy się podstaw handlu, do czego jak się okazało dziewczyna miała prawdziwą smykałkę. Mając 24-lata samodzielnie wyrusza w podróż do Australii, do mieszkającej tam kuzynki Ewy. Gdzie tak naprawdę rozpoczyna się jej prawdziwa historia.

Na kartach powieści widzimy, jak z nikomu nie znanej żydówki przeistacza się w kogoś obdarzonego nieprzeciętną inteligencja, geniuszem, dzięki któremu w roku swej śmierci firma Rubinstein warta była ponad 100 mln dolarów. Poznajemy Helenę pracowitą, wręcz apodyktyczną, która była wszędzie tam, gdzie się coś działo, wszędzie tam gdzie kobiety walczyły o równouprawnienie. Kobietę – „kłamczuchę”, która czarowała otoczenie, opowieściami w których prawdę mieszała się z marzeniami. Raz opowiadała, że jest arystokratką z Wiednia, innym razem, że rosyjską księżną.

Widzimy kobietę, która od podstaw stworzyła kosmetyczne imperium, której krem Prodigy na bazie receptury matki (wyciąg roślinny, tłuszcz z kaszalota, lanolina, esencja migdałowa i wyciąg z iglastych drzew z Karpat) po dziś dzień jest kluczowym produktem marki. Twórczynię wielu chwytów i marketingowych sztuczek z powodzeniem stosowanych po dziś. A z drugiej strony osobę samotną, nieszczęśliwą w miłości, której skrzyneczka
na biżuterię rosła wraz z liczbą zdrad jej męża.

Jakie były losy Heleny po wyjeździe do Australii? W jaki sposób udało się jej poznać śmietankę artystyczną – Salivadora Dalego, czy Pabla Picassa? Jak potraktowała młodego Marcela Prousta? Czy w książce i historii Heleny Rubinstein można odnaleźć inspirację i sposób na stworzenie luksusowej marki wszech czasów. Tego wszystkiego dowiedzieć się można z powieści Michele Fitoussi.

Jak ciekawa jest jej bohaterka, jak niezwykłą jest ona postacią może tylko świadczyć ogrom osób, które w poniedziałkowy wieczór pojawiły się na spotkaniu z autorką. Dodam, iż miejsc w sali było stanowczo za mało.

Anna Pytel
(anna.pytel@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat