„Miłość do trawy” – recenzja

Recenzja książki „Miłość do trawy”.
Kontakt z naturą dla każdego z nas wydaje się być czymś wyjątkowym, jednak najczęściej możliwość obcowania z przyrodą spychamy na dalszy plan. Czy miłość do natury może jednak zupełnie nas pochłonąć?

Tytuł książki Michała KrupyMiłość do trawy” wywoływała u mnie od samego początku miliony skojarzeń, przez co nie miałam zielonego pojęcia, czego mogę spodziewać się po nowowydanej publikacji. Okładka książki, choć czarno-biała, obiecywała wiele – bijący od niej spokój i niemalże natychmiastowe wywołanie w czytelniku chęci udania się na łono natury z pewnością są zaletami nie do podważenia. Czy publikacja rzeczywiście stała się dla mnie oazą czytelniczego spokoju?

Krzysztof i Monika to młodzi ludzie, których połączyła miłość do natury. Po raz pierwszy spotkali się na trawie, leżąc obok siebie, milcząc i wsłuchując się w niepowtarzalny rytm życia zielonych roślin. Z pozoru naturalna potrzeba kontaktu z przyrodą okazuje się być niezwykłym darem, który wprowadza niemałą rewolucję w życiu naszych bohaterów. Krzysztof, wiedziony wewnętrzną potrzebą poznania prawdy o sobie, wyrusza w podróż, która ma udzielić mu odpowiedzi na nurtujące go pytania. Chcąc odkryć tajemnicę swojego życia, stawia na ostrzu swoją miłość do Moniki, która pragnąc cieszyć się chwilą obecną, nie chce poznawać reguły rządzącej jej wyjątkowością i nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Czy ich miłość przetrwa próbę czasu? Czy zagadka wielogodzinnych rozmów ze światem roślin zostanie wreszcie rozwiązana?

Podczas czytania książki moje zaskoczenie i niedowierzanie łączyły się z pewną niechęcią. Mimo iż w każdej publikacji, czy to mniej, czy też bardziej pasjonującej, staram się zawsze znaleźć pozytywy i na nich się skupiać, w tym przypadku niestety nie znalazłam niczego, co byłoby w stanie na dłużej przyciągnąć moją uwagę – z wyjątkiem pewnej cechy związanej z samą organizacją treści, o której wspomnę poniżej. Być może ktoś zarzuci mi zbyt wąskie horyzonty myślowe lub ignorancję dla twórczości zrywającej ze sztampowością i schematami, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że historia opisana w książce jest trochę naciągana. Jednak jak to bywa ze wszelkiego rodzaju powieściami, tak i w przypadku tej publikacji znajdą się z pewnością i tacy, którzy z namaszczeniem będą chłonęli każde kolejne słowo i zdanie, zachwycając się nie tylko kunsztem literackim (którego i ja nie mogę odmówić autorowi), ale i samą fabułą czy opisami. Jedyna rzecz, która zdecydowanie urzekła mnie w książce, to chronologia, a właściwie jej brak – historia głównych bohaterów upleciona jest niczym gruby warkocz z przeszłości i teraźniejszości, co jest naprawdę bardzo ciekawym i rzadko spotykanym zabiegiem.

Bardzo ciężko jest mi polecić tę książkę komukolwiek, niemniej jednak każdy z Was powinien wydać własny osąd na jej temat. Wychodząc z założenia, że każda publikacja ma w sobie „to coś”, co nie daje o sobie zapomnieć, jestem przekonana, że znajdzie się pewna grupka osób, dla których zachwyt i podziw w przypadku tego dzieła będą czymś naturalnym i oczywistym. Sami musicie więc sprawdzić, do której czytelniczej kategorii należycie.

Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)

Michał Krupa, „Miłość do trawy”, Wydawnictwo Psychoskok 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat