„Na zawsze razem. Ella i Micha” – recenzja

Recenzja książki „Na zawsze razem. Ella i Micha”.
Miłość poparta determinacją zdoła pokonać nawet największe trudności.

Mogłoby się wydawać, że oklepane powiedzenia w stylu: „miłość wszystko zwycięży”, „miłość uskrzydla”, „miłość jest skarbem” nijak się mają do rzeczywistego życia. Być może. Ale w literaturze sprawdzają się całkiem nieźle, co udowadnia zresztą historia Elli i Michy.

Ella wróciła do szkoły i stara się żyć normalnie. Chce wyrzucić przykre wspomnienia, które odbijają się jej czkawką zawsze wtedy, kiedy zaczyna czuć się szczęśliwa. Mimo częstych wizyt u psychologa i rozmieniania swojego życia na drobne, nie może odnaleźć upragnionego spokoju. Z kolei Micha spełnia swoje zawodowe marzenia i rzuca się w wir trasy koncertowej swojego zespołu. Jednak w natłoku spraw i wrażeń nie może zapomnieć o swojej ukochanej. Z jednej strony nie chce żyć z dala od niej, a z drugiej wie, że nie może jej prosić o to, aby dla niego opuściła college.

Zakochanym zostają krótkie chwile razem, gdzieś pomiędzy przejazdami, podczas których wydaje im się, że mogą wszystko i poradzą sobie, choćby cały świat miał im się zwalić na głowę. Niestety, niepewność i kompleksy Elli połączone z jej ciężkimi przeżyciami i nieobecnością Michy, biorą górę. Dziewczyna postanawia odejść. Co z tego wyniknie?

Ella i Micha. Na zawsze razem” to powieść z gatunku New Adult. Mamy tu bowiem dwójkę młodych, ale dorosłych już ludzi, którzy stawiają pierwsze, trochę nieudane kroki w prawdziwym życiu. Miłość okazuje się być pełna niespodzianek, rozstania – dramatyczne, a dzieciństwo ciężkie… I to właśnie powinno spodobać się młodym ludziom. Tematy obecne w tej historii od zawsze były chodliwe w literaturze i wydają się być pewniakiem dla pragnących odnieść pisarski sukces. Poza tym wielu z nas może utożsamić się z jednym bądź z drugim bohaterem. Wszakże każdy z nas ma na swoim koncie jakieś bolesne doświadczenia, z których wychodzi mniej lub bardziej poraniony. Życie to nie kiermasz z zabawkami i słodyczami, ale ciężka podróż z doskwierającym bagażem wspomnień.

Mimo, że książka ma swoje wyraźne zalety, daleka jestem od zachwytów nad nią. Mam wrażenie, że jest strasznie płytka, a sami bohaterowie – niedojrzali. Ella całe dnie analizuje swoje położenie i skupia się tylko na tym jak bardzo jest nieszczęśliwa. Nie potrafi podjąć żadnej decyzji. W swoim zachowaniu jest podobna do śpiącej królewny, która zamiast działać – czeka, aż ktoś wyręczy ją we wzięciu odpowiedzialności za swoje życie. Z kolei Micha to typ cwaniaczka zaliczającego każdą panienkę, która podwinęła mu się pod przyrodzenie. Oczywiście, kiedy zakochał się w Elli, jego życie zyskało nowy wymiar, co nie zmienia faktu, że jedynym o czym myślał, był seks. I tak oto bohaterowie, zamiast budować zdrowy, świadomy związek, bawią się w miłosne podchody, rozstają w imię dobra drugiego i miejscami zachowują się jak gimnazjaliści.

Uważam, że powieść to świetna lektura dla nastolatek. Dorosłe kobiety o ukształtowanym guście czytelniczym, które szukają w literaturze nieco innych doznań, mogą się poczuć nieco zażenowane zachowaniem bohaterów i rozwojem całej akcji.

Anna Kantorczyk
(anna.kantorczyk@dlalejdis.pl)

Jessica Sorensen, „Na zawsze razem. Ella i Micha.”, wyd. Zysk i S-ka, Poznań, 2017 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat