Papież był(a) kobietą

Papież był(a) kobietą
Oto jedna z tych historii, których Kościół zazdrośnie strzegł. Tak, aby o tej tragicznej pomyłce nie dowiedział się świat. Tak, aby ślady po Joannie na zawsze pochłonęły mroki średniowiecza...

Do dziś ścierają się dwa obozy historyków i miłośników białych plam w dziejach: jeden uważający opowieść o papieżu Joannie za legendę, wymysł ludzi, misterną intrygę przeciwników Kościoła. Drugi gotowy przysiąc, że papież Joanna istniała naprawdę, a wszelkie próby zaprzeczenia temu faktowi świadczą o wstydliwej naturze tego epizodu w historii duchowieństwa.

Jak było naprawdę, zapewne się nie dowiemy. Zbyt wiele sprzecznych informacji. Przez chwilę jednak załóżmy, że w opowieści o kobiecie, którą wybrano na papieża jest przynajmniej jedno ziarnko prawdy...

Przyjęło się nazywać ją Joanną, ale tak naprawdę nie wiadomo jak brzmiało jej kobiece imię. Urodziła się w Niemczech, a w podróż do Grecji wybrała się już przebrana za mężczyznę, ponoć z kochankiem. W Atenach rozpoczęła edukację. Jako że posiadała niezwykle chłonny umysł (była kobietą i żyła w średniowieczu, więc stanowiło to nie lada ewenement), szybko zyskała miano uczonego i cieszyła się autorytetem wśród innych wykształconych mężczyzn (bo tylko mężczyźni mieli ten przywilej bycia wykształconymi). Wstąpiła do klasztoru i stamtąd rozpoczęła wspinaczkę po szczeblach duchownej kariery – od mnicha, przez kardynała aż do papieża. Czy możliwe jest, że przez te wszystkie lata nikt nie zorientował się, że pod męskim przebraniem kryje się (namiętna, jak sugerują źródła) kobieta? Okazuje się, że tak. Brak dyscypliny wśród duchowieństwa, dość swobodne życie, liczne skandale, intrygi, problemy polityczne, sprawiły, że kontrola została znacząco rozluźniona, a kwestia płci papieża wydawała się być tak oczywista, że nikt nie zawracał sobie nią głowy.

Być może prawda o kobiecie papieżu nigdy nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie... ciąża papieżycy. Brak wstrzemięźliwości Joanna przypłaciła nie tylko ujawnieniem wstydliwej prawdy, ale także życiem. Ponoć niefortunnie spadła z konia podczas procesji z okazji Bożego Ciała. Upadek wywołał przedwczesny poród i w bólach, na oczach wiernych, Joanna urodziła dziecko. Chwilę potem oboje już nie żyli. Podobno pogrzebana została dokładnie w tym miejscu, w którym zmarła. Podobno w tym samym miejscu, ku przestrodze potomnych, postawiono pomnik papieżycy w połogu. Podobno to po tej kompromitującej Kościół historii płeć następców papieża kobiety sprawdzano na specjalnym fotelu, tzw. „sedes stercoraria", który dzięki specjalnym wycięciom nie pozostawiał wątpliwości co do męskości kolejnych papieży (ten test utrzymano do końca XVI wieku). Podobno przed powtórką tej historii zabezpieczano się także nakazem noszenia brody przez kolejnych papieży. Wszystko to niestety „podobno”. Z wykazu papieży wymazano Jana Angeliusa (imię to przybrała Joanna), który miał rządzić Kościołem jako Jan VIII, na tyle zręcznie manipulowano też datami panowania kolejnych papieży, że na Joannę najzwyczajniej zabrakło miejsca. Jej legenda pozostaje jednak żywa. Bo o kobiecie, której udało się przechytrzyć duchowieństwo i mężczyzn w ogóle, z pewnością nie tak łatwo będzie zapomnieć...

Agata Podgajska
(agata.podgajska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat