„Pióro anioła” - recenzja

Recenzja książki „Pióro anioła”.
Wyobrażaliście sobie kiedyś, jakby wyglądał nasz świat, gdyby ponownie wydarzyło się to, co zostało opisane w Piśmie Świętym?

Jeśli nie, to teraz macie niepowtarzalną okazję poznania alternatywnej wizji rzeczywistości – z drugim mesjaszem i polską wioską w roli głównej.

Książka Janusza Koryla pod tytułem „Pióro anioła” od początku wzbudzała we mnie wiele wątpliwości. Czy jest sens ją czytać? Jaki cel miał autor, tworząc tak osobliwą historię, która nawet w literackiej, fikcyjnej formie może spotkać się nie tylko z oporem, ale i niechęcią wielu czytelników? Te i wiele innych pytań wracało do mnie jak bumerang, kiedy po raz pierwszy otwierałam karty tej niezwykłej powieści. Jako że doświadczenie nie raz nauczyło mnie, że książkom (a co za tym idzie także ich autorom) zawsze trzeba dawać szansę, to i tym razem przemogłam się i rozpoczęłam moją przygodę z Biblią w wersji współczesnej. Ku mojemu zdziwieniu wraz z każdą kolejną stroną nie tylko coraz bardziej przekonywałam się do tej publikacji, ale i byłam coraz bardziej ciekawa dalszych losów bohaterów.

Soleccy wiedli spokojne życie w Leszczynach - małej, niczym się nie wyróżniającej miejscowości, w której wszyscy się znają i wszystko wiedzą o sobie nawzajem. Małżeństwo od kilku lat starało się o dziecko, jednak bezskutecznie – bohaterowie stracili już nadzieję na poznanie smaku rodzicielstwa. Pewnej nocy, kiedy jak zwykle spali w swojej sypialni, obok ich łóżka nagle pojawił się nieznajomy, tajemniczy mężczyzna ze skrzydłami ubrany w białe szaty. Przybysz obudził panią Marię i przekazał jej zaskakującą nowinę. Stwórca, widząc całe zło tego świata i chcąc uratować ludzkość przez zagładą, ponownie chce zesłać mesjasza. Na matkę przyszłego zbawiciela wybrał właśnie Solecką: niepozorną kobietę, doświadczoną przez życie. Zmieszana mieszkanka Leszczyn nie potrafiła uwierzyć w to, co usłyszała od anioła, jednak wszystko zdawało się potwierdzać słowa posłańca. Nazajutrz potwierdziło się, że naprawdę jest w ciąży.

Uwielbiam książki, które zaskakują, a taką zdecydowanie jest powieść autorstwa Janusza Koryla. Publikacje, które idą w poprzek naszemu myśleniu, nie muszą być złe – wręcz przeciwnie, mogą nas bawić, wzruszać, a przede wszystkim nauczyć nas patrzeć na wszystko z dystansu i – co niezwykle ważne w dzisiejszym świecie – z różnych perspektyw. Nie bójmy się sięgać po to, co dziwne, nieznane i może niezgodne z naszymi wyobrażeniami. Czasami mówiąc tak, mamy szansę na przeżycie świetnej przygody – także takiej literackiej.

Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)

Janusz Koryl, „Pióro anioła”, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia, 2018 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat