Portret dawnej Warszawy ze zbrodnią w tle

Recenzja książki „Pan Wicher w Warszawie”.
Kryminały przeżywają ostatnio prawdziwy renesans, a kryminały, których akcja toczy się w realiach historycznych, chyba nigdy nie były tak popularne jak obecnie.

Na ich kartach ożywa przeszłość naszych miast i obyczajowości, historyczne fakty nabierają rumieńców, a dobrze znane miejsca zyskują nagle nowy urok. Para autorów – Agnieszka Chodkowska-Gyurics i Tomasz Bochiński nadali takie nowe życie Warszawie z 1862 r. w książcePan Wicher w Warszawie”.

Oto w okupowanej przez Rosjan Warszawie w tajemniczych okolicznościach giną ludzie porywani przez tajemniczą czarną karetą, która budzi popłoch wśród mieszkańców stolicy niczym legendarna czarna wołga. Kto raz do niej wsiadł kończy na ogół kończy w kostnicy i jako akta na biurku u komisarza Mikołaja Czernyszewskiego, który zajmuje się ową ponurą sprawą. Ale to nie jedyna zagadkowa zbrodnia w stolicy – w tajemniczych okolicznościach zaginęła żona wpływowego arystokraty Dołgorukiego – Anna Pietrowna Dołgoruka, a na pomoc lokalnej policji w rozwiązaniu tej sprawy z Anglii przybywa znany detektyw Jonathan Wicher.

Jakby tego było mało, Polacy szykują się do kolejnego powstania przeciwko carowi. Jednak, jak pamiętamy z lekcji historii i tu nie brak problemów. Ścierają się frakcja „Białych” z frakcją „Czerwonych”, toczą się intrygi, planowane są zabójstwa, zlecane zamachy…

Już w tym krótkim zarysie fabuły widzimy, że autorzy nie poprzestali na konwencji klasycznego kryminału dodając do swojej historii jeszcze wątek szpiegowski, polityczny i serię tajemniczych morderstw. Z biegiem akcji te trzy pozornie oddzielne wątki coraz mocniej splatają się ze sobą, ale czy rzeczywiście za obydwoma zbrodniami stoi jedna osoba? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy oczywiście w samej książce, a naszymi przewodnikami będą na zmianę obydwaj detektywi – Wicher i Czernyszewski.

Jednak to, co na mnie zrobiło w przygodach „Pana Wichera Warszawie” to wcale nie zagadki kryminalne, a klimat ówczesnej Warszawy. I choć nasza stolica nie jest bliskim mi miastem, to z wielką przyjemnością czytałam opisy miasta pod rosyjską okupacją. Autorzy podeszli do zadania z dużą dbałością o szczegóły, a ich dociekania m. in. na temat tego, jakie było podłoże warszawskich ulic w owym czasie, choć mogą wydawać się absurdalne, sprawiają, że autentyzm wyczujemy zarówno w policyjnych biurach, pałacach arystokracji czy najgorszej mordownie na Pradze.

Jeśli jest tu na co narzekać, to zarzuciłabym autorom tylko dwie rzeczy. Po pierwsze, odkrycie całej zagadki, choć zaskakujące, niestety bardzo traci na impecie przez liczne poboczne wydarzenia, polityczne zagrywki czy konflikty między powstańcami. Po drugie, czytelnik nie raz zostaje „wrzucony” w sceny spotkań, rozmów, tajnych narad, w których nie tylko trudno jest się połapać, ale też nie wnoszą wiele do akcji, a przytłaczają ilością nazwisk, stanowisk i innych szczegółów. Podsumowując, powiedziałabym, że jest w tym barszczu trochę za dużo grzybów.

Przygody „Pana Wichera w Warszawie” jawnie nawiązują do twórczości Arthura Conan Doyle’a, ale jest im dość daleko do Sherlocka Holmesa, dla którego najważniejsza była wszak zagdaka kryminalna. Jeśli jednak bardziej od tajemniczych zbrodni interesuje nas historyczny portret Warszawy, to bez wątpienia czas spędzony z książką Agnieszki Chodkowskiej-Gyurics i Tomasza Bochińskiego nie będzie straconym.

Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)

Agnieszka Chodkowska-Gyurics, Tomasz Bochiński, „Pan Wicher w Warszawie”, Instytut wydawniczy Erica, Warszawa 2012




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat