„Split” – recenzja

Recenzja filmu „Split”.
Szalony psychopata, czy człowiek naznaczony traumą? „Split” pokazuje, co może się wydarzyć, gdy budzi się alter ego.

„Split” wywołał niemałe zaciekawienie wśród miłośników thrillerów, ale również falę spekulacji dotyczącą problematyki poruszonej w filmie. Shyamalan wziął na warsztat niezwykle złożoną tematykę oscylującą wokół ludzkiej psychiki – a dokładnie wokół mnogości osobowości, które mogą znaleźć się w jednym ciele. I chyba tym razem reżyser całkiem zgrabnie wybrnął z sytuacji, a z pewnością pomógł mu w tym James McAvoy.

W Kevinie drzemią dwadzieścia trzy osobowości – od kobiety po dziewięcioletniego chłopca. Jedna z nich porywa trzy nastolatki. Dziewczyny nie mają pojęcia, dlaczego akurat one padły ofiarą tajemniczego psychopaty. Dwie z nich są szkolnymi gwiazdami, a Casey stanowi ich zupełne przeciwieństwo. Porywacz nie zdradza swoich zamiarów, jednak z biegiem czasu dziewczęta poznają najsilniejsze osobowości, które przejmują kontrolę nad ciałem Kevina. Wkrótce to właśnie wycofana Casey zaczyna najbardziej rozumieć zachowanie mężczyzny, ponieważ łączy ich specyficzna więź. Czy działania mężczyzny naprawdę dążą do sprowadzenia dwudziestej czwartej osobowości – najniebezpieczniejsza ze wszystkich.

Film został w zupełności skradziony przez McAvoya, który pokazał, że żadna rola jest mu niestraszna. Na ekranie przedstawił tak różnorodny wachlarz min, gestów i zachowań, jakby każda osobowość była odgrywana przez innego aktora. Aż po wcielenie kobiety, po sepleniącego chłopca McAvoy nie powtórzył żadnego ruchu i tylko można żałować, że nie zostały przedstawione wszystkie osobowości – prawdopodobnie nie byłoby to możliwe, choć być może ten aktor byłby do tego jednak zdolny. Na krok nie ustępowała mu również aktorka grająca Casey. Oni skradli całe show, sprawiając, że cała reszta stała się jedynie tłem, potrzebnym do wyjaśnienia tylko niektórych kwestii, mogących wydać się widzowi niezrozumiałe.

Sam montaż sprawia, że produkcja niejednokrotnie wywołuje dreszcze i powoduje, że włosy jeżą się na głowie. Ponura scenografia i częste zbliżenia na twarze aktorów sprawiają, że możemy przynajmniej częściowo odczuć emocje i wejść w skórę bohaterów.

Niemniej jednak film wywiera niesamowite wrażenie. Jest nieprzewidywalny, a gra aktorska sprawia, że widz zaczyna bardziej interesować się losem psychopaty niż porwanych dziewczyn. Ponadto podążająca za głównym bohaterem trauma wciąż napędza akcję i podnosi napięcie w filmie. Mnogość osobowości nie jest jednak jedynym tematem. Dziewczęta również zmagają się ze swoimi problemami, a widza ciekawi, co wydarzyło się w ich życiu. Sam film niesie ze sobą zaskakujące przesłanie, zmusza do myślenia. Czy może nie tylko w Kevinie drzemią różne osobowości? Może w każdym człowieku można odnaleźć bestię, która śpi głęboko uśpiona i może być obudzona przez nieprzewidziane przeżycia.

Produkcja jest bardzo dobrym thrillerem, który z pewnością zapisze się w pamięci miłośników tego gatunku. McAvoy natomiast po raz kolejny pokazał, że jest doskonałym aktorem. „Split” warto obejrzeć z samej ciekawości.

Katarzyna Łochowska
(katarzyna.lochowska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat