Chcemy zamknąć ją za sobą, ryglujemy drzwi, zamykamy je tak, żeby nawet najmniejsza myszka nie przecisnęła się przez ciasną szparę. I ta sama przeszłość, o której tak bardzo chcemy zapomnieć, daje nam niemiłego kuksańca, zrywa wszelkie rygle, kłódki i łańcuchy, ponownie uchylając drzwi. Czy możemy się od niej w ogóle uwolnić?
Seweryn Zaorski powraca do Żeromic z zamiarem sprzedania domu. Pragnie definitywnie pożegnać się ze wspomnieniami, które spędzają sen z jego powiek. Niestety pewne komplikacje zatrzymują go tutaj na dłużej. Na domiar złego na wyświetlaczu jego komórki pojawia się znajomy numer – Kaja Burzyńska, z którą łączy go zawiła i trudna przeszłość. Kobieta próbuje przekonać go, by pomógł jej w związku z tajemniczym i makabrycznym zabójstwem. Jak się okazuje, tylko Seweryn może zając się tą sprawą. Główny bohater przystaje w końcu na propozycję Burzy i udaje się do prosektorium.
Ogłaszam to wszem i wobec – moje czytelnicze marzenie wreszcie się spełniło. Wierzcie mi lub nie, ale to moje pierwsze spotkanie z panem Remigiuszem Mrozem i jego twórczością (choć od dawna słyszę o nim same dobre rzeczy). Do lektury książki „Szepty spoza nicości” przystąpiłam z wypiekami na twarzy – a to nie zdarza się zbyt często. Każde słowo starałam się chłonąć jak gąbka, aby ani kropelka talentu literackiego jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy ostatnich lat nie umknęła mi przez moją nieuwagę. Chociaż trudno nie „wyrobić” sobie o kimś zdania, czytając o nim same pochlebne opinie, postanowiłam jednak sama zdecydować, czy książki Remigiusza Mroza również i u mnie zajmą wysokie miejsce w literackim rankingu pisarzy. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało – każdy ma inny gust i nie zawsze to, za czym idzie tłum, musi się podobać także i mnie. Choć przyznaję, tym razem i ja dołączam do tego tłumu, trzymając w ręku wielki transparent z napisem „Uwielbiam Mroza”.
Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)
Remigiusz Mróz, „Szepty spoza nicości”, Wydawnictwo Filia 2021