„Tajemniczy opiekun” - recenzja

Recenzja książki „Tajemniczy opiekun”.
Warto mieć w życiu osobę, na którą można liczyć w każdej sytuacji. Dzieci z sierocińca nie zawsze mają tyle szczęścia, ale niektórym się udaje.

„Tajemniczy opiekun” to najbardziej znana powieść Jean Webster, amerykańskiej pisarki, której matka była siostrzenicą Marka Twaina. Kojarzyłam ten tytuł z młodych lat, a nawet odnalazłam go na półce w swojej biblioteczce i cieszę się, że Wydawnictwo MG znów sięgnęło po klasykę literatury dziecięcej. Każda kolejna książka z tej serii cieszy moje czytelnicze serce, a i aspekt wizualny nie jest tu bez znaczenia.

Agatę Abbot poznajemy w wieku lat siedemnastu w Domu Wychowawczym im. Johna Griera. Nastolatka nie pała miłością do placówki, w której spędziła całe dotychczasowe życie. Nie ma również większych perspektyw na dalsze życie. Wszystko zmienia się w jeden dzień. Nieoczekiwanie jeden z opiekunów placówki postanawia ufundować Agacie stypendium, które umożliwi jej ukończenie college’u. Stawia jednak kilka warunków – ma pozostać anonimowy, a Agata musi informować go listownie o swoim życiu i postępach w nauce. I właśnie w tym momencie przechodzimy do głównej części książki, która składa się z listów pisanych przez Agatę, a są one pełne fantazji, humoru i nieukrywanego entuzjazmu. Można oczywiście zarzucić im infantylizm, ale w wieku siedemnastu lat jest to całkiem zrozumiałe. Aga – jak podpisuje się nasza bohaterka – widziała jedynie cień swego dobroczyńcy, więc zdarza jej się nazywać go pieszczotliwie Długonogim Pająkiem lub zwyczajnie Tatuńciem. Na przestrzeni kilku lat Aga dorasta, chwilami buntuje się przeciw decyzjom swojego opiekuna, w jej listach daje się wyczuć ironię, ale zawsze jedno jest niezmienne – ta dziewczyna potrafi być do bólu szczera i prawdomówna, a przede wszystkim pełna nadziei na przyszłość. Wszystkie listy uzupełniają proste  rysunki, których nie powstydziłby się czterolatek, ale mają one w sobie tyle uroku, że są nieodłącznym elementem tej książki i nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć.

Czytając „Tajemniczego opiekuna” przeniosłam się w przeszłość i nie chodzi tu tylko o dzieciństwo, ale i epokę. Książka ta powstała ponad sto lat temu, więc między wierszami poruszane są tematy równouprawnienia kobiet, czy postrzegania ich jako jednostek, które mogą decydować o swoim losie, jak i przyszłości swego kraju. Aga to prawdziwa emancypantka, która z całych sił próbuje zostać pisarką, a przede wszystkim pragnie spłacić dług wdzięczności wobec nieuchwytnego, tajemniczego przyjaciela.

W dobie internetu i krótkich wiadomości tekstowych cudownie powrócić do sztuki pisania listów, która przez dzisiejszą młodzież postrzegana jest jako umiejętność zupełnie nieprzydatna w życiu. Aga udowadnia, że listy mają w sobie trochę magii i wcale nie muszą być nudne.

Zakończenie jest przewidywalne, ale wcale mi to nie przeszkadza, bo „Tajemniczy opiekun” miał być w zamyśle historią pełną ciepła, dobra i miłości. Warto zimową porą ogrzać się przy tej lekko staroświeckiej opowieści i może napisać świąteczny list do swojego przyjaciela.

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Jean Webster „Tajemniczy opiekun” , Kraków, Wydawnictwo MG, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat